Istnieją filmy, których oglądanie po prostu boli. Po nich jestem przygnębiona, smutna. Boję się że bardzo przeżyję ten film. Wzruszam się czytając same opisy.
Nic się nie bój. Fajny film. Co najwyżej się popłaczesz ale przygnębiona nie będziesz ;)
Pozdrawiam.
Też się bałam. Mimo, że płakałam (dobre 3 razy ;P) to wyszłam z kina podniesiona na duchu. Nie bój się, bo na pewno nie będziesz przygnębiona :) A moim zdaniem film jest wart obejrzenia.
to tak jak ja........tez byłam w rozterce czy pójśc.ale nie żałuję,film cudowny,co chwila chciało mi się płakac.ale nie było to dla mnie przygnebiające,wręcz przeciwnie.........Pozytywizm bije od tego filmu:)polecam
Laaa, nie wiedzialam ze sa na tym swiecie jeszcze tak romantyczne osoby, ktore boja sie pojsc na taki film :) A film ogolnie konczy sie happy, wiec spokojnie mozna isc
nie ma sie czego bac:) chciaz ja po obejrzeniu go chodzilam pare dni przygnebiona i ryczalam nad ksiazka:( ale to chyba dlatego ze w rzeczywistosci rzadkoscia jest taka wielka milosc...
Ojej, pisałam to 3,5 roku temu :/
... i dopiero teraz zdecydowałam się go obejrzeć. Czuję że ciężko będzie, już właściwie od pierwszych scen płaczę - chociaż nic się jeszcze nie dzieje, bo mniej więcej wiem, co będzie dalej. Śmierć ukochanej osoby (narzeczonego, rodziców) to moja wielka fobia. Ciągle wyobrażam więc sobie siebie na jej miejscu.
No nic, jakoś się przeprawię przez ten film... Napiszę potem co o nim sądzę.
I jak? Ja obejrzalem wczoraj... Dziewczyna mnie do niego namawiala jakies 2lata i w koncu sie skusilem... Melodramatem to bym tego nie nazwal, chociaz faktycznie kilka razy sie lezka w oku kreci... Ogolnie bardzo mi sie podobal, chociaz nie trawie pani Swank... Ale uwazam, ze pomysl rewelacyjny... Fabula nie jest jakos super zaskakujaca, ale nie o to tu chodzi... Polecilbym zdecydowanie kazdemu... 8/10...
Nie było tak źle. Tylko początek mnie ścinał z nóg, gdy Gerry jeszcze żył, a wiedziałam że umrze. Potem film mnie nawet trochę nudził, a przede wszystkim - wydawał mało prawdopodobny. Miałam wrażenie, że Holly słabo przeżywa stratę męża. Strasznie przygnębiający jednak wydawał mi się fakt, że dostaje ona listy od kogoś, komu nie może odpisać...
Dziewczyna Cię namówiła? Mojego faceta nigdy nie dałabym rady namówić :) Nawet gdy mu potem streszczałam ten film, to twierdził że nudy.
ja oglądając film nie wiedziałam jaki będzie jego przebieg, jednak pomimo zaskoczenia, nie płakałam. Może miałam lepszy dzień, bo na wielu w sumie mniej smutnych filmach ryczałam jak bóbr;-)
Ciekawa fabuła, miał chłopak wizje, chociaż ja nie wiem czy chciałabym otrzymywać takie wiadomości...
"...wydawał mało prawdopodobny. Miałam wrażenie, że Holly słabo przeżywa stratę męża. [...]" - tak, to jest ogromna wada filmu. Nie wiem. czytałaś może ksiażkę? W książce mnie ta rozpacz az uderzyła, ból jaki Holly czuła był dla niej niemal fizyczny. Po prostu czytając książkę ewidentnie czuło się, że dla Holly to był oooogromny cios oraz ogromna strata.
Moja ocena filmu datego tez jest tak słaba. Ksiażka znacznie lepiej oddała emocje niż ten film. Polecam :)
Nie czytałam, a teraz nie miałoby to sensu, bo bohaterowie mieliby dla mnie twarze Swank i Butlera. Wolę najpierw czytać książkę, potem oglądać film.
Brak rozpaczy po śmierci bliskiej osoby to w filmach naprawdę często spotykana sytuacja. Zwróćcie na to uwagę oglądając różne filmy. Nawet rodzice kilka dni po śmierci dziecka się już uśmiechają (są niby smutni, ale się uśmiechają). W prawdziwym życiu matka byłaby nieprzytomna od środków uspokajających, nie podnosiłaby się z łózka.
Z moim facetem oglądamy dużo filmów i zawsze się z tego śmiejemy - "zobacz, znów nie rozpaczają po czyjejś śmierci która była kilka dni temu, znów wracają szybko do pracy, znów się śmieją". Myślę, że w filmach stosuje się taki zabieg, bo twórcom chyba szkoda filmowego czasu na pokazywanie żałoby i rozpaczy.
Mi też się tak wydaje, że twórcy filmów traktują swoje dzieła jako pewnego rodzaju 'odskocznie od rzeczywistości'. To, czy to dobrze, czy to źle o już jest raczej kwestia gustu :) le przeczytaj sobie książkę. Nie szkodzi, że będziesz miec przed oczami aktórow z filmu :D chodzi głównie o treść!
nie wolno czytac najpierw opisow i słuchac od znajomych jak to bedzie i jak to jest przed przezyciem czegokolwiek bo duzo sie traci. gdybys nie czytala opisow inaczej ten film by na ciebie dzialal.pisze tak bo juz wiem ze jestes po obejrzeniu.
Pewnie masz rację, ale zazwyczaj się czyta o czym jest film który się chce obejrzeć, by nie tracić czasu, jeśli ma być z gatunku takiego którego się nie lubi.
W przypadku tego - ja sobie wyobrażałam smutną, porywającą opowieść o miłości, której nie przerwie nawet smierć. Dostałam lekki, humorystyczny filmik o zupełnie nieprawdziwych ludzkich uczuciach i reakcjach. Gdybym wiedziała że jest tak... trywialny, obejrzałabym go już dawno.
jezeli nie lubimy jakiegos gatunku to nawet chyba nie powinnismy czytać opisow filmow z tego gatunku, nieprawdaz?
Może źle to ujęłam, ale chyba wiesz o co chodzi.
Nie znam osoby, która nigdy nie czyta opisu przed obejrzeniem filmu.
wiem ,wiem..ja nie czytam opisow filmow ..czytam recenzje ale tylko takie ktore nie streszczaja o czym jest film..wiesz,maja mnie zachecic takimi zwrotami jak np "piekne zdjecia",wspaniała muzyka", "po prostu piekny film" i nie powiem czasami srogo sie zawodze..:)