Jedyny film z tego gatunku na ktorym sie pobeczalem -.- xD szkoda ze doszlo do tego przy
mojej aktualnej dziewczynie ktora chyba potem uznala mnie za mieczaka:/ szkoda x)
To film dla płaczliwych bab - tani, amerykański kicz, a ty płaczesz na tym? Bądź facet, a nie pi...
Och, Ty twardzielu. Kobiety o wiele bardziej do poważnych związków wolą wrażliwych mężczyzn, niż bezuczuciowych chamów. Wrażliwy nie równa się ciota, ale to już wymierający gatunek.
Wrażliwy nie oznacza płaczliwy. Popłakać można się na filmie "Życie jest piękne", wzruszyć może "Zielona miła", ale facet płaczący na tym filmie kojarzy mi się ewidentnie z ciotą.
Każdego wzrusza co innego. Jak ktoś płacze na filmie w domowym zaciszu, nie oznacza, że jest ciotą. Kim Ty jesteś, żeby wyznaczać, na których filmach facet ma prawo płakać, a na których nie? Może takich z konkretnego gatunku, albo z odpowiednio wysoką średnią? Śmieszne. Trwaj sobie dalej w swoim własnym pojęciu o męskości.
Takie teraz chore czasy. Osobiście znam mężczyzn, którzy w codziennym życiu są na tyle męscy, że nikt by nie powiedział, że choć łzę są w stanie uronić podczas filmu. A wzruszają się. I tu nie chodzi moim zdaniem o całą oprawę filmu, czy jest lekki czy nie, czy to melodramat czy coś innego. Sama sytuacja, same uczucia wzruszają. Takich facetów ze świecą teraz szukać.
Ten, kto czytał książkę zupełnie inaczej podchodzi do filmu. Jeśli na filmie ryczeliście jak bobry (ja również. Przyznam się. A co tam!), to czytając książkę będziecie mieć mokrą pościel od potoków łez z płaczu i ze śmiechu. Chodzi mi przede wszystkim o tą scenę, która jest niezwykle krótka w filmie - 30-te urodziny Holly, gdy wchodzą do clubu, dzięki temu, że udaje fińską księżniczkę. W książce dzieje się w tym clubie o wiele, wiele więcej :) Omal się nie posikałam w majtki ze śmiechu. Naprawdę warto przeczytać książę - zwłaszcza, ze jest super napisana i w ogóle nie jest nudna. Połknęłam ją w parę godzin, a jak ktoś mi przerywał ją czytać, to prawie tracił życie. Na pewno kiedyś do niej wrócę :)