Jakiś rok temu przeczytałam książkę i byłam zachwycona. Niestety na temat filmu mam zupełnie odmienne zdanie. Twórcy w ogóle nie wykorzystali potencjału tej historii. I może byłabym w stanie przymknąć oko na to, że w gigantycznej części pozmieniali ją nie do poznania, gdyby były to zmiany na lepsze. No ale niestety nie są. Najbardziej zdegustowało mnie to, co zrobili z postacią Daniela, który w filmie został wykreowany na jakiegoś nierozgarniętego głupka. Poza tym dialogi są raczej kiepskie (w wielu momentach sztuczne lub zbyt patetyczne), a cały film dość niespójny pod względem logicznym - wiele wątków zostało potraktowanych zbyt pobieżnie, przez co momentami można mieć wrażenie, że kolejne sceny są zupełnie ze sobą niepowiązane i pojawiają się znikąd. No ale oczywiście to tylko moje zdanie :) Tym, którym film się podobał i tym, których nie zachwycił, polecam książkę.
Zgodzę się z Tobą. Film jest ładny, ale to zupełnie inna historia. Pomysł na niego był jedynie zaporzyczony z książki, ale nie można powiedzieć, że została ona zekranizowana. Bo właściwie co takiego jest wspólnego dla filmu i książki? Śmierć Gerry'ego, wątek listów (który w książce też wygląda inaczej), to że Daniel coś czuł do bohaterki i postać Sharon i Denise. W książce jest cała masa, naprawdę fajnych rzeczy, ale niestety widz nie mógł tego zobaczyć, więc chyba lepiej wyciągnąć rękę po lekturę żeby mieć porównanie. Wątek wakacji dziewczyn i pracy Holly. Ogromnie okrojona fabuła. Ale jak już wcześniej napisałam. Film jedynie zaczerpnął pomysł na scenariusz, pewien maleńki elemencik. Nie można tu absolutnie mówić o przełożeniu książki na duży ekran. Mimo to film ogląda się miło i pozytywnie zapada w pamięci.
Najpierw obejrzałem film, później przeczytałem książkę... Muszę przyznać, że w tej kolejności książka wygląda blado, jest nijaka i o niczym. Masz w d... co będzie dalej! A film jest niesamowity, wzbudza niesampwite uczucia!
Obejrzałem najpierw film, co skosiło mnie do przeczytania książki.. i przyznam ze wole to pierwsze. Książka nie wzbudziła we mnie jakiś specjalnych emocji. Zgadzam sie ze film okrojono, ale myślę ze to wyszło na plus.
Mi się film podobał, a książki nie czytałem, więc morał jest taki, że chyba lepiej jej nie ruszać przed obejrzeniem filmu :)
To ja proponuje jedno: jeśli najpierw powstała książka, to najpierw przeczytajcie ksiązkę. Jeśli tak diametralnie zmienia się wątki (ojciec, który ich zostawił, łażenie wszędzie z prochami męża, listy doręczane w różny sposób co miesiąc itp. itd.), to ten film nie powstał na podstawie książki. Wtedy nie ma prawa pojawić się tekst: "Film na podstawie ksiązki". I tyle.
ja nie czytala ksiazki, ale nie zgodze sie ze film jest nijaki. bardzo mi sie podobal. ciekawa historia i swietny pomysl. nie uwazam tez, by postac daniela zostala sprowadzona do "glupka" :) uwazam, ze bardzo wzruszajaca hostoria zostala podana w niezwykle lekki, a mimo to dajacy do myslenia sposob. wzbudza czesto smiech, dialogi sa zabawne :) a na koniec pojawila sie u mnie mysl "warto czekac na taka milosc" :) i plus za zakonczenie, ktore jednak jest inne, niz moznaby sie spodziewac :)
Dokładnie - moim zdaniem film jest zupełnie pusty i płytki. Widać, że został nakręcony pod masową amerykańską publiczkę...
Specjalnie dla zobaczenia co zmienili reżyserzy wobec książki,kupiłem ją (Cecelia Ahern-P.S. Kocham Cię *Świat Książki*) i jak dla mnie książka o niebo lepsza,reżyser wprowadził zbyt dużo zmian które doprowadziły do tego,że film stracił niepowtarzalny klimat i historie jaką można było doświadczyć czytając książkę.
Tragedia to może zbyt duży przesadyzm,film zasługuję na jakieś 5,6/10.
PS: W książce Holly podczas śpiewu na karaoke (gdy upadła i złamała nos) śpiewała strasznie,fałszowała,była okropnie pijana,dlatego wstydziła się znów iść na karaoke (bo kompletnie nie miała dobrego głosu do śpiewu)a w filmie śpiewała normalnie xD
Dużo takich dziwnych zmian jest w filmie,nawet motyw z Danielem był nieco inaczej przedstawiony w książce.