Człowiek o węchu czulszym niż pies! Wyczuwa ludzi na kilometry poprzez zapach! NONSENS! Druga sprawa-pracuje w garbarni w ciezkich warunkach po kilkanaście godzin, marnie żywiony,gdzie średnia zycia wynosi 5 lat! Mimo to po paru latach takiej pracy nie jest ani zgarbiony,nie ma blizn, śladow próchnicy,żadnych defektór skóry-gościu jakby z wakacji wrócił-BZDURA! Dalej! Tworzy perfumy w szale-nie patrzy co wlewa ani nie wącha nawet,nie odmierza,mimo że jest 1 raz w pracowni wie doskonale gdzie co jest połozone i tworzy najlepsze perfumy w 2 minuty! Bedąc w Grasse-małym mieście bez problemu w nocy uprowadzał i zabijał młode kobiety mimo godziny policyjnej i panującej paniki bez problemu zaciagał ciała do swojej"pracowni"-ciekawe że nikt go nie zatrzymał i nie zauważył! Wsadził nieżywą kobiete do dużego pojemnika napełnionego woda i chciał stworzyć perfum o jej zapachu-przecież z ciała po śmierci wydobywaja sie szkodliwe substancje zwane "trupim jadem". Smarował zamordowane kobiety tłuszczem zwierzęcym bo"zatrzymuje zapach"! W tych czasach mycie należało do wielkich rzadkości więc jedyne co by zebrał to brud,zeschniety pot,zarazki i zapach innych perfum uzywanych do zabicia potu! Ostatnia scena rozbawiła mnie nade wszystko- wylał krople perfum stworzonych przez siebie i pomachał do tłumu który zatracił się w zapachu,nazwal go aniołem i była orgia na 2 tysiące osób!PRZEGIĘCIE OSTRE!Osoba głownego bohatera nie je,nie śpi tylko wącha,wącha i wącha!!Po tylu latach wąchania czegokolwiek mózg doznałby nieodwracalnych zmian i Baptysta zostałby kaleką niemogacą wypowiedzieć poprawnie jednego zdania! Co do otoczki filmu była wspaniała! Ukazanie 18 wiecznego Paryża, biedoty,zgiełku miejscego wypadło znakomicie!
Myślę że odbieranie tego filmu zbyt dosłownie, doszukiwanie się w nim logiki jaka rządzi normalnym światem nie jest prawidłowym kierunkiem interpretacji. To wszystko ma wymiar raczej symboliczny. Realizm to nie jest, tak mi się wydaje, to o co chodziło autorom tego obrazu. Występuje on tam gdzie jest potrzebny <jak słusznie zauważasz świetne, wręcz naturalistyczne ukazanie ówczesnego Paryża>.Oczywiście gusta są różne i różne interpretacje.Tym nie mniej do zrozumienia tego filmu trzeba,wg mnie, użyć innych kryteriów. Pozdrawiam
Tak masz oczywiście rację! Film może nawiązywac do Mary Shelley's Frankenstein gdzie bohater obsesyjnie probował powołac do życią martwy twór-nieważne że to niemozliwe-liczy się idea! Jesli chodzi o przesłanie zrozumiałem doskonale lecz te wszystki niedociagnięcia i przekolorywanki nie pozwalaja mi spokojnie oglądać!
Film jest na podstawie cudownej książki, która jest niczym innym jak pełną barw i przenośni baśnią. Warto czasem pozwolić wyobraźni działać, wtedy widzi się to piękno, któro zostało, chociażby tutaj, ukryte. Święty Mikołaj też jest dość absurdalny, a już najbardziej latające renifery (które przecież nie mają nawet skrzydeł ;), a jednak jako dziecko każdy z nas w niego wierzył. Im jesteśmy starsi, niestety, wszystko staramy się tłumaczyć logicznie (chylę głowę- ja też to robię).
Film w porównaniu doa książki nie wypadł rewelacyjnie, o tyle o ile w książce zakochałam się od pierwszych stron, film nie oddał tego co było najważniejsze- magii zapachu.