Interesowałam się nim od jakiegoś czasu, ale kiedy rozmawiałam o nim z moimi znajomymi, którzy go oglądali, ich krótką recenzją było zwykle: "Ten film jest strasznie obrzydliwy", co trochę mnie zniechęcało.
Po obejrzeniu go zmuszona byłam uznać, że mam znajomych pozbawionych zmysłu estetycznego. Owszem, od samego początku z ekranu wylewają się wszelkie obrzydliwości, brud i krew,, ale tworzą one całość, która jest po prostu piękna. Jestem zachwycona warstwą wizualną "Pachnidła" - prawdziwa uczta dla oczu.
Pod względem fabularnym film również jest bardzo dobry. Pomysł skupienia się na tak niedocenianym zmyśle jak węch bardzo mi się spodobał już podczas czytania książki. Podpisuję się jednak pod tym, że od momentu pojmania Jeana-Baptiste'a film traci na jakości, a zakończenie jest niesatysfakcjonujące. Niestety tak to wyglądało w książce, więc nie ma co winić twórców ekranizacji. ;)