PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118442}

Pachnidło: Historia mordercy

Perfume: The Story of a Murderer
2006
7,4 326 tys. ocen
7,4 10 1 326406
6,4 49 krytyków
Pachnidło: Historia mordercy
powrót do forum filmu Pachnidło: Historia mordercy

Zapach kobiety

ocenił(a) film na 9

Na wstępie zaznaczę, że książki Suskinda nie czytałem. Oceniam więc wyłącznie dzieło Tykwera. Podkreślam- dzieło. Ten film naprawdę pachnie! I to mogłoby wystarczyć jako zachęta, bo jest to coś czego jeszcze w filmie nie doświadczyłem. Od początku aż do końca przez cały film dochodzi do nas cały wachlarz zapachów: od naprawdę obrzydliwych (scena narodzin) do tych słodkich i cudownych. A to wszystko bez rozpylaczy w fotelach, nad którymi się obecnie myśli. Tykwer pokazuje, że jeśli połączy się talent i wizję z perfekcyjnym wykonianiem to kino nie potrzebuje wspomagaczy tego typu. Film oczarowuje cudownymi zdjęciami (bardzo ciekawe ujęcia), scenografią, muzyką, montażem, kostiumami, charakteryzacją. Od strony realizacyjnej jest to najwyższy poziom, prawdziwa rewelacja! Na pewno posypią się nominacje i nagrody w tych kategoriach. No, może poza muzyką, która wprawdzie ma ogromny udział w tym fenomenalnym "rozsiewaniu" zapachów, ale jest bardzo ilustracyjna i raczej ciężko słuchałoby się jej poza obrazem. Jednakże w nim radzi sobie doskonale: buduje napięcie, uzupełnia film, tworzy klimat.
Ben Whishaw jako Jan Baptysta jest rewelacyjny ,ale oczywiście to co pokazał Hoffman przyćmiewa całą resztę! Szkoda, że taka mała rola. Reszta również trzyma bardzo wysoki poziom. Bardzo miło mnie zaskoczyła Rachel Hurd-Wood. Wygląda olśniewająco i nieadekwatnie kobieco do swojego wieku,a przy tym wszyskim świetnie gra! I to już 2 moje oczarowanie nią, po "Demon: historia prawdziwa". Od czasu Bryce Dallas Howard w "Osadzie" żadna młoda aktorka nie wywarła na mnie takiego wrażenia.
Trudno nie zgodzić się z większością recenzji, iż udało się reżyserowi pokazać całą historię od strony węchu. Wraz z Janem postrzegamy świat nosem, a zapachy są tutaj motorem napędowym całej opowieści, to one odpowiadają za napięcie pomiędzy bohaterami (szczególnie relacja Baptysta- Baldini) i napięcie w ogóle. Konwencję tego filmu trzeba poczuć w przenośni i dosłownie. Inaczej popadnie się w irytację, a w finale filmu frustrację połączoną ze skurczem brzucha. Nie jest to więc film dla wszystkich. Co jeszcze zwraca uwagę? Narracja- przewrotna, ale dobrze się w film wpisująca, chociaż czasami teksty pana Hurta mogą wywołać lekki uśmieszek, raczej w danym momencie nie pożądany.
Warto spojrzeć na całą historię głębiej: to też film o hołdowaniu zbrodniarzom, którzy potrafią nas omamić piękną...pustką i ukryć swoją cimną naturę. Jak już pisałem, pojawia się tutaj masa różnych zapachów. Można to odnieść do oceny postaci Baptysty. Ten, który powinien budzić odrazę i wstręt (szybki montaż podczas sceny narodzin) z czasem zaczyna nas oczarowywać coraz to piękniejszymi zapachami, by w końcu drygować nami niczym artysta, przy ich użyciu. Finał filmu jest fenomenalny- niejednoznaczny, może być różnie interpretowany. Przede wszystkim jednak jest totalnie odrealniony, pełen magii, niezwykły.
Pomimo tego, iż "Pachnidło" to pewnie jeden z najlepszych filmów roku 2006 i obraz, który przejdzie do klasyki nie będę go nikomu polecał. Nie wiem czy satysfakcjonuje on miłośnika książki,a nie sądzę, żeby przypadł do gustu każdemu miłośnikowi kina, ze względu na jego konwencję. Wybierając się na film Tykwera ryzykujecie więc sporo, bo albo stracicie czas i pieniądze (ale przynajmniej nieźle się ubawicie w finale) , albo zobaczycie kino w szczytowej formie. Jak dla mnie filmowi niczego nie brakuje, oprócz tego "czegoś" co sprawia, że przy napisach końcowych chce się włączyć <REV> i obejrzeć to jeszcze raz. Czy to dużo? Przy jednokrotnym obejrzeniu filmu, nie. Przy każdym kolejnym- o wiele. 9/10

ocenił(a) film na 9
Slowik

"No, może poza muzyką, która wprawdzie ma ogromny udział w tym fenomenalnym "rozsiewaniu" zapachów, ale jest bardzo ilustracyjna i raczej ciężko słuchałoby się jej poza obrazem. Jednakże w nim radzi sobie doskonale: buduje napięcie, uzupełnia film, tworzy klimat."

To zdanie napisała zaćmiona część mojego umysłu. Teraz chciałbym je odwołać;)
Chociaż podczas seansu miałem wrażenie jakoby muzyka miała polegnąć w odłączeniu od obrazu, to teraz, kiedy w słuchawkach płyną jej dźwięki, a ja wraz z nimi muszę przyznać, że srodze się pomyliłem.

Muzyka jest cudowna, poza filmem oczarowuje równie mocno jak w nim.

ocenił(a) film na 7
Slowik

Podpisuję się pod wszystkim co, napisałaś;)

użytkownik usunięty
Horkruks

Ja też sądzę, że jest to niebanalnie przedstawiona historia mordercy, który posuwa się do takich czynów ponieważ kieruje nim siła wyższa: miłość. Szkoda mi tylko pewnej istotnej rzeczy w tym obrazie: bohater nie otrzymuje wzamian niczego, także miłości. Na końcu chyba zaczyna rozumieć, ze nie tędy droga...