dystrybutor zrobił jeden poważny błąd. Zachęcił do obejrzenia przez niezwykłą historię, piękne obrazy wizualne, a w rzeczywistości jest dokładną odwrotnością. Przez co widz jest rozczarowany i to wpływa na jego odbiór.
Dominują w filmie sceny ciemne, ponure, żadko akcja toczy się w jasnym dziennym świetle. Powszechny brud, głowny bohater wiecznie spocony i z " tłustą twarzą" mówiąc wprost - napewno to tworzy klimat i pasuje do kreacji bohatera - obsesyjnego mordercy, perfumiarza.
Ale mimo wszystko film nie zrobił na mnie wrażenia.
Podobała mi sie struktóra psychologiczna, lecz uważam ze mogłabybyć zobrazowana lepiej.
Nasilanie sie obsesji zabójcy, czy zakonczenie które rzuciło zupełnie inny wydźwięk na cały film.
No i rzecz jasana sama końcowa scena: "jedna rzecz którą zrobili z prawdziwej miłości"
A moim zdaniem nie zrobił błędu. To że historia jest mroczna, że cała scenografia odpycha, bohater jest spocony i brudny jest tylko próbą przeniesienia na ekran świata takim jaki w tamtych czasach był. Europa do połowy XX wieku była brudna i śmierdząca. Zobacz kiedy zaczęto powszechnie stosować detergenty czy powszechna stała się kanalizacja. Cała historia naszego kontynentu jest przesiąknięta brudem i smrodem. A to że zachęca się do tego filmu pięknymi obrazami to nie błąd... bo wszak pomimo całego tego brudu i okropieństwa jakim przesiąknięty jest ten film mówi on o pięknie, o obsesyjnym dążeniu do piękna i o tym że piękno często rodzi się właśnie tam gdzie jest największa brzydota, że geniusz często idzie drogą zła, a miłość niejednokrotnie pociąga za sobą śmierć i zbrodnie.
Nie mogę o sobie powiedzieć że byłam rozczarowana wręcz odwrotnie misternie wykreowane obrazy, tak realistyczne sprawiły, że siedząc w kinie zapomniałam, że oglądam film a nie jestem w świecie bohatera.