fabuła strasznie naciągana, mnóstwo niedorzeczności, a ta scena na placu... nie polecam
tez mi sie nie spodobal, chociaz wygaje mnie sie ze fabula byla bardzo dobra, tyle ze jej nie wyczerpali a film okaleczyli.....lipa
Jak dla mnie to bardzo fajny temat na film, ale wykonanie nie przypadlo mi do gustu. Szczegolnie jesli chodzi o scene egzekucji, haha a slowa ojca ostatniej ofiary "wybacz mi synu" to juz mnie zalamaly. Wolalbym zeby go zlinczowali, a fiolke z zapachem znalezli i nikt do dzisiaj nie wiedzial by jak powstal tak piekny zapach. Nie do przesady, ze zapach oszolomil caly plac wypelniony ludem, poprostu mial byc piekny, wspanialy i niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju ale nie o jakis nadrealnych mozliwosciach. Rezyser mogl sie skupic bardziej na watku seryjnego mordercy a nie na nadrealnej mocy wspanialego perfumu.
filmu jeszcze nie widziałam, ale za to jestem świeżo po przeczytaniu książki- wyobraź sobie, że słowa "wybaczam ci suny" są dokładnym cytatem z książki. I w ogóle jest to ekranizacja, więc zarzuty co do fabuły raczej trzeba kierować do autora powieście, a nie scemarzyst, czy rezysera (no chyba, że twórcy filmu coś zmienili w stosunku do książki). No ale nic...- więcej będę mogła powiedzieć, gdy zobacze już film.
Dlatego tez nie mam do konca pretensji do rezysera, wlasnie o tym pomyslalem wychodzac z kina i dyskutujac ze znajomymi na temat filmu. Owszem stwierdzilem, ze ksiazki nie czytalem i moze tak wlasnie w niej bylo to opisane - z drugiej strony uwazam ze wszelkiego rodzaju ekranizacje ksiazek, nie moga byc w 100% odwzorowaniem tego co czytamy poniewaz ksiazke kazdy moze sobie wyobrazac na swoj wlasny sposob, moze faktycznie w ksiazce jest to punkt kulminacyjny, natomiast w filmie wyszedl kiczowato. Po paru dniach od obejrzenia filmu - zapominajac o nieprzjemnych scenach - wspominam go bardzo fajnie, ale ogladajac bezposrednio niektore akcje odnosilem wrazenie ze kino zaraz wybuchnie smiechem :)
podzielam twoje zdanie :) choc leniwa jestem bo nie nie chce mi sie duzo pisac tyle co ty :( pozdrawiam pa
od razu widać, że nie czytałeś książki
właśnie cała książka jest o wspaniałej mocy zapachów i o tym, że Grenouille chce uzyskać ten szczególny zapach
Czytelnik razem z nim nie może się tego doczekać... :-)
a film jest ekranizacją
zgadzam sie ;) troche sie nudzilam w kinie i ogolnie jdynie dreszcze powodowala we mnie cudowna muzyka.
A tak poza tym, to:
- bohater nie wygladal do konca jak seryjnhy morderca obsesyjnie dazacy do zrealizowania swoich chorych fantazji, tylko jak przyglup z opuznieniem umyslowym; nie oddano faktycznej psychiki tej postaci i powaznie ja splycono;
- ogolni fabula nie jak z trillera psychologicznego, tylko jak z lekkiej opowiastki o zabarwieniu psychologicznym; jak dla mnie sennie, bez napiecia i nazbyt rozciagle;
- niesamowity naturalizm pierwszych scen doskonale kontrastujacy z ta lepsza twarza Paryza; naprawde robilo wrazenie;
- czy ten noworodek byl prawdziwym noworodkiem? O_O I hope not...
- czuje ogolnie niedosyt po obejrzeniu filmu; pozostawniono mnie z uczucuem braku czegos :)
uh. widać kto czytał książkę, a kto nie :/
niestety tego można się spodziewać po zrobieniu ekranizacji jakiejś książki, sporo osób wtedy uważa, że film był pierwszy albo nie był na żadnym dziele wzorowany.
cytat ,,wybacz mi synu" był w książce, a nie wymysłem scenarzysty
jeśli chodzi o braku skupienia się na wątku seryjnego zabójcy, proponuję też przeczytać książkę i dopiero komentować.
a jeśli komuś nie chce się czytać książki to proponuję zobaczyć chociaż jej prawdziwy tytuł (po prostu ,,Pachnidło"). proste.
w kolejnym poscie napisalem moje zdanie na temat ekranizacji ksiazkowych. Wg mnie nie powinno sie "toćka w toćkę" przekladac ksiazki na ekran bo to sa dwie rozne formy sztuki. To co w ksiazce moze byc "tym czyms" w filmie okazuje sie kiczem i wywoluje usmiech u widza. Chyba nie wychodzicie z zalozenia, ze jak nie czytalem ksiazki i nie mam o niej pojecia to nie powinienem ogladac filmu ? :)
od kiedy to chec przeczytania lub nie ekranizowanej ksiazki jest powodem do dumy lub wstydu?
absolutnie musze byc po lekturze kazdego zekranizowanego dziela, zeby moc w ogole sie na jego temat wypowiedziec? film to nie jest dodatek, to osobne dzielo, ktore powinno przemawiac samo przez siebie i byc spojne.
nie wazne, czy po lekturze, czy przed.
jesli ktos uwaza sie za madrzejszego, bo - och, Boze! - przeczytal ksiazke i "on wie!", to wspolczuje.
"od kiedy to chec przeczytania lub nie ekranizowanej ksiazki jest powodem do dumy lub wstydu?
absolutnie musze byc po lekturze kazdego zekranizowanego dziela, zeby moc w ogole sie na jego temat wypowiedziec? film to nie jest dodatek, to osobne dzielo, ktore powinno przemawiac samo przez siebie i byc spojne.
nie wazne, czy po lekturze, czy przed.
jesli ktos uwaza sie za madrzejszego, bo - och, Boze! - przeczytal ksiazke i "on wie!", to wspolczuje."
widze ze myslimy podobnie i w podobnym czasie powstaly nasze posty ;)
pozdro
tutaj mozna zadac by pytanie, czy ekranizacje powinny odzwierciedlac wydarzenia opisane w ksiazce, czy wychodzic ponad to, dla zyskania wieksze.. popularnosci? uznania? ja osobiscie film obejrzala, ksiazke przeczytalam (juz dawno, co prawda, ale co nieco pamietam) i doszlam do wniosku, ze faktycznie film moze wydac sie troche przekolorowany, byc moze dlatego, ze nie da sie na ekranie odwzorowac klimatu, w ktory potrafi wpropwadzic ksiazka. ale to nigdy nie bylo mozliwe, na tym przeciez polega wyzszosc literatury nad kinem. pomijajac to, film jest bardzo dobry, na uwage zasluguja zdjecia i wykonawca glownej roli, a w szczegolnosci jego oczy ;)dobra, nie bede sie dalej rozpisywac, bo nikt tego nie przeczyta ;) w kazdym razie film godny polecenia ;) pozdrawiam