...i powiem szczerze, co może brzmieć trochę infantylnie (późna pora) - podobało mi się. Książki coprawda nie czytałam, chociaż bardzo żałuję i ubolewam nad tym faktem. Z drugiej strony byłam jedną z tych osób, które oglądają film "na świeżo" (ale nie jestem wcale osobą, która chodzi do kina, nie na film, tania rozrywka mnie nie bawi, a za akcentami romansowymi w każdym filmie również nie tęsknię - prosiłabym żeby nie upraszczać profilu widza) i film, jako taki po prostu jest dobry. Na mnie zrobił spore wrażenie. Chociaż faktycznie, uczucie współczucia dla głównego bohatera to rzeczywiście nie do końca jest to, o co mogło chodzić autorowi książki (wnioskuję z waszych opinii).
A w ogóle, nie chcielibyście tego powąchać?! przekonać się czy jego talent był naprawdę taki fenomenalny?! Mój zmysł węchu w każdym razie jest teraz spragniony jakichś niecodziennych wrażeń estetycznych :)