Oglądając film nie sposób nie polubić Pameli, zwłaszcza gdy widzimy ją bez makijażu, w luźnym t-shircie, w otoczeniu ukochanych synów. Pam zostaje przedstawiona jako niepoprawna marzycielka, na przekór wszystkiemu wciąż poszukująca szczęścia i upragnionej miłości. Nie sposób nie zgodzić się z Anderson - żadna kobieta nie zasługuje na uprzedmiotowienie, nikt nie miał prawa do kradzieży i rozpowszechniania jej prywatnych materiałów.
Uważny widz szybko zorientuje się jednak, że narracja aktorki nie jest pozbawiona fałszu. Nie śmiem oceniać refleksji Pameli dot. tego, jak po rozebraniu w "Playboyu" w końcu poczuła się kobietą. Zaskakujące jednak, że krytykując media nie wspomina ani słowem o tym, co naprawdę działo się w willi Hefnera, mam na myśli liczne nadużycia seksualne. Pam złości się, że wszyscy skupiali się wyłącznie na jej wyglądzie, a przecież świadomie przyjmowała kolejne role aktorskie bazujące na ukazywaniu jej cielesności. Dziwnym trafem aktorka nie komentuje też faktu nagrania seks-taśmy z innym ze swoich partnerów, niejakim Brettem Michaelsem. W świetle traumy, jaką przeżyła, szokujące może wydawać się też to, że dwukrotnie wzięła ślub z Rickiem Salomonem, który osobiście dystrybuował swoją sex-taśmę z Paris Hilton...
Mam mieszane uczucia: z jednej strony współczuję Pam i mocno jej kibicuję, z drugiej natomiast mam wrażenie, że ktoś chce mnie oszukać. A jakie są Wasze wrażenia?
Też takie wrażenie odniosłam. Może jej nie odebrałam jako osoby fałszywej - raczej nieszczerej. Natomiast nie jestem pewna czy ona sobie zdaje sprawę ze swojej hipokryzji, a przynajmniej, że tak to zostaje odebrane.
To jest świat narcyzów, to co się dziwić. System kształtuje ludzi na modłę emocji, a w realnym życiu najważniejszy jest mózg i zdolność używania go.
Mimo fałszu ten dokument słusznie pokazuje, że ludzie, którzy "szukają" w życiu miłości, a nie mają rozumu, to znajdują tylko ból i rozczarowanie - NA WŁASNE ŻYCZENIE i jest to sprawiedliwe. No bo trudno, żeby zbudować dom by trwał na kiepskim fundamencie. Ryzykowne podejście...
A i należy jeszcze na koniec dodać, że ludzie myśląc tak samo, robią to samo, a mimo to oczekują innych rozwiązań. xD
Brakuje wiedzy jak działa życie .
Film miał troszkę wpisywać się w narrację metoo, ale tutaj już same fundamenty trzeszczą.
Anderson nie ma interesu w krytykowaniu Hefnera, w końcu bez niego byłaby...no właśnie? Czy w ogóle zaistniałaby na firmamencie? Sama tak mówiła o początkach w Playboyu: "Byłam boleśnie nieśmiała i nienawidziłam tego uczucia. Dlatego to zrobiłam. Po prostu nie chciałam już nosić w sobie wstydu. Ta pierwsza sesja zdjęciowa dała mi mały portal do świata, w którym mogę poczuć się jak zmysłowa kobieta. Moja seksualność znowu była moja. Odzyskałam moc, stwierdziła."
Nie będę się bawić w psychologizowanie, ale to dość "niecodzienna" wypowiedź. Anderson była gwiazdą przede wszystkim za sprawą swoich warunków fizycznych i właśnie przez pryzmat tego sex appealu była "oceniana". Nie ma w tym nic katastrofalnego jeżeli z tego się głównie żyje i jest znanym. Zresztą Pamela po szczycie swojej kariery dalej pozowała nago, występowała w różnorakich celebrity shows, nawet uczciła urodziny Hefnera striptizem tudzież tańczyła na rurze do piosenki "Bitch is back" Eltona Johna. Można? Proszę bardzo! Natomiast dorabianie pewnej ideologii, narracji o tym, że np. producenci nie patrzyli na jej zdolności aktorskie, a była dla nich tylko pustą lalką, jest mało wiarygodne. Odnoszę wrażenie, że przez lata robiła wiele żeby właśnie utrzmać się w showbiznesie, podtrzymując pamięć o sobie jako sexbombie. Nikt ją siłą w celebryckim świecie nie trzymał, no chyba że jacyś (mityczni?) chciwi agenci.
O sekstaśmach trudno dyskutować w końcu to prywatna sprawa i trudno moralizować.
Pam, w dużej mierze była i jest modelową hollywoodzką blondynką. Spore analogie przecież można odnaleźć w biografiach Jean Harlow, Lany Turner i Marilyn Monroe. Z drobną różnicą, każda z nich zapisała się w Hollywood jakąś bardziej znaczącą rolą filmową. Pamela nawet nie zapukała do drzwi pierwszoligowych aktorek.
Hej, rozumiem Twoje odczucia. Zapytalas o wrazenia innych, wiec podziele sie moimi.
Mysle, ze wszyscy ci piekni, mlodzi i bogaci nagrywali (i dalej nagrywaja) swoje zycie intymne, bo lubili (lubia) na siebie patrzec. A potem sobie poogladac. Taki ekshibicjonizm zawodowy :-) To, ze istnieje inna tasma z innym partnerem Pameli, nie oznacza, ze nie ma kolejnych 10ciu z pozostalymi. Tylko te pozostale nie “wyciekly”. Temat tasmy z Michaelsem z roku ok.1993-1994 (tasma nagrana PRZED malzenstwem z Tommim) nie musial byc poruszany w tym dokumencie, bo nic by nie wniosl do tematu. Ot, nagrywali sie piekni ludzie na wlasny (tak zakladam) uzytek i oczekiwanie, ze beda sie z tego tlumaczyc jest, moim zdaniem, nie na miejscu. Pocieszajace jest to, ze przynajmniej w temacie tych tasm sad zadecydowal, ze nie moga byc publikowane. Szkoda mi tej pary (Pam&Tom), bo pasowali do siebie jak ulal, a ta brzydka afera na pewno nie pomogla im w utrzymaniu i tak juz wystarczajaco goracego zwiazku.
Jezeli chodzi o zwiazek z Salomonem i jego afere tasmowa, to tez nie wiem, co Pameli do tego i czemu ma sie z tego tlumaczyc. Chyba juz ma wystarczajace wiele swoich tasm :) A na powaznie, Salomon i Hilton, rok 2001, to mogl byc tzw. deal i wyciek kontrolowany. Salomon placil Hilton procent od zyskow z dystrybucji tej tasmy, wiec tutaj mowimy o biznes ukladzie. Ale jaka jest prawda, wiedza tylko zaangazowani. Nadal uwazam, ze to nie Pameli sprawa. A poza tym ona jest dobra dziewczyna, ale autorytetu w dziedzinie zachowan moralnych i etycznych to bym z niej nie robila.
To samo jesli chodzi o Playboya i wille Hefnera. To nie jest tematem filmu i nawet jesli sie cos tam dzialo (a sie dzialo), to zapewne zainteresowani dostali za to zaplate. Wyciaganie na swiatlo dzienne tego co sie tam odprawialo nikomu nie przyniosloby korzysci. To chyba temat na inny film. A poza tym, po Pameli zadnej traumy po przygodzie z Playboyem nie widac. A wrecz przeciwnie. Wedlug niej to wlasnie Playboy ja stworzyl i otworzyl :)
Pozdrawiam! :)