Nigdy nie mogłem zrozumieć co tak jara ludzi w s-f starej daty. Obejrzałem ten film i nadal nie
rozumiem, w porównaniu z nowszą odsłoną wygląda to jak parodia: akcja zaperdala jak ekspres
do kawy, humor rodem z "Fifth Element" (nie żebym nie lubił, ale to nie ten klimat) - zdecydowanie
bardziej podobało mi się wykonanie Lena Wisemana.
Ja bym żałował, bo niewiele wiesz o dobrym kinie, ja się cieszę że nie należę do tego tępego pokolenia patrzącego wyłączenie na tanie efekciarstwo i wychowałem się na takich właśnie filmach :)
I ubawiło mnie naprawdę stwierdzenie że te ścierwo z 2012 z tym wymoczkiem Colinem Farrelem jest lepsze od tej z 1990 ze Schwarzeneggerem :)
Film widziałem kilkanaście lat temu i pamiętam większość scen i praktycznie całą fabułę. Wspominam go bardzo dobrze! O większości obecnych filmów SC-FI zapominam po tygodniu - i tu przychodzi konto na filmwebie - aby się ponownie nie naciąć ;)
Wiesz czym się różni stara wersja od nowej?
-pomysłem, zdecydowanie ciekawszym w odsłonie z 1990 r.
-klimatem, zdecydowanie ciekawszym w odsłonie z 1990 r.
-aktorami, zdecydowanie lepiej dobranymi do swoich ról w odsłonie z 1990 r.
na plus dla odsłony z 2012 r. przemawiają tylko i wyłącznie efekty specjalne, oczywiście bardzo dobre, ale co to za sztuka w 2012 roku :)
No, być może gdybym najpierw obejrzał starszą wersję, to wypowiadałbym się inaczej. Ale tych aktorów lepiej znam, więc nie dziw, że starsza odsłona wydała mi się parodią :) Poza tym zaważył element niezależny od wielu, mianowicie komentarz pod adresem modelu starszego, że ma rozbrajająco zaskakujące zakończenie, a takowego nie dostrzegłem.
Uwaga [ s p o i l e r ] nie czytać
Zarówno w starym jak i nowym filmie zakończenie jest w zasadzie to samo więc ten argument nie gra dużej roli. Total Recall z 1990 roku mogę oglądać po raz setny i zawsze mi ta prezentacja sprawia przyjemność :)
Czy tak będzie z nową wersją ? To czas pokaże. Naprawdę dobre filmy bronią się same, niezależnie od swojego wieku.
PS
W nowej odsłonie brak mi motywu Marsa :(
Pozdrawiam
starsza odsłona wydaje ci się parodią?! ehh naprawdę młody musisz być, jest rok 1990 w 90% efekty specjalne to makiety i modele wykonane ręcznie !! nie bluescreen ani kilkunastu dobrych grafików przed monitorem tylko kwestia setek godzin żmudnej pracy, to jest dla Ciebie parodia??
nie znasz aktorów?! naprawdę żadnego?! nic, ani jeden?! w tym momencie to jest mi Ciebie żal, nie znasz naprawdę Arniego i Sharon?? a szwarccharaktera to się nawet nie pytam,
wracając do parodii, w takim razie nowa wersja to też parodia bo przecież wzorowali się na starej, a w moim odczuciu oprócz rozbudowanej roli żony Quaida nic ciekawego i świeżego nie wnieśli do tego filmu
Być może, ja mówię tylko jak to widzę - to nawet zabawne, że najprawdopodobniej o tej, która mi się mniej podobała masz takie zdanie jak ja o pierwszej i na odwrót }-)
Absolutnie zgadzam się z autorem tematu. Mimo tego, że wychowałem się między innymi na filmach z Arnoldem. Nie rozumiem, jak ktoś może tu pisać, że Colin Farell jest gorszym aktorem niż Schwarzenegger - i to wcale nie dlatego, że ten pierwszy jest taki dobry. Nawet mimo dziecięcego sentymentu nie mogę się oszukiwać - Schwarzenegger jest okropnym, okropnym aktorem - ma swój klimat, to przyznam, ale to wszystko. Widać to zwłaszcza, gdy ogląda się filmy bez lektora. Pomijając już sam akcent, Arnie jest po prostu mega kwadratowy w każdej kwestii.
I jeszcze a propos tego, co ktoś napisał o lepiej dobranych aktorach. Biorąc pod uwagę już jego samą sylwetkę, Arnold mógł być dobrze dobrany wyłącznie do ról takich jak Conan czy Terminator. Jako "zwyczajny gość w niezwyczajnej sytuacji" w filmach takich jak 'Pamięć absolutna', 'Szósty dzień' czy 'End of Days' wygląda kuriozalnie - to kulturysta!
Arni jest rewelacyjnym aktorem, gdyby nim nie był, nie zostałby gubernatorem :) Kompletnie się nie zgadzam z takimi ocenami. To że był kulturystą tylko pomogło mu dojść do ról, które odtwarzał. Resztę wypracował sam, nawet nie musiał nikomu do łóżka wchodzić ;p Gdyby bycie mięśniakiem dawało każdemu licencję do Hollywood to takich Schwarzeneggerów było by na setki, bo niby dlaczego nie? Przecież by się sprzedali, amerykanie kupią wszystko ;))))
Byłeś dzieckiem i widać że obrałeś dziwny (?) sentyment do jego osoby.
Bycie mięśniakiem dawało kiedyś licencję do Hollywood, zobacz tylko 'Niezniszczalnych'. Obsada składa się głównie z takich aktorów.
To elita, każdy z nich ma swoją historię i każdy, dosłownie, jest na swój sposób genialny. Właśnie o to chodzi, że licencję można zdobyć w miarę łatwo, ale by utrzymać się na tobie trzeba być geniuszem.
Bez przesady, nie jest rewelacyjnym aktorem, ale udało mu się zagrać w wielkich hitach jak Terminatory, gdzie tu akurat został dobrany idealnie. Zaczął grać w sensacjach, w latach, gdzie ten gatunek był bardzo popularny, i dzięki takim filmom jak Terminator, Predator zyskał wielką sławę. Ja osobiście Lubię Arniego za kilka filmów, ale oszukiwać się nie ma co, dobrym aktorem nie jest. Poza tym, u niego atutem jest przede wszystkim imponująca muskulatura, co niekiedy robi wrażenie.
Arni najczęściej był ubrany, więc jego muskulatura nie była tak często widywana jak to sugerujesz. To po prostu duży facet o ciekawej osobowości, którego zawsze lubię oglądać :)
Chodzi o to, że jego mięśnie to również atut, bo idealnie pasował do filmów, w których grał, przede wszystkim Terminator czy Predator, Prawdziwe kłamstwa, Commando itd.
Tylo że "Pamięci absolutnej" Arnold nie gra "zwyczajnego gościa w niezwyczajnej sytuacji" . Gra superagenta, człowieka równie bezlitosnego jak Richter i Cohaagen, będącego z tej samej kliki, maszynę do walki i morderstw. Quaid to przecież tak naprawdę Hauser...
I właśnie do takiej postaci Arnold pasuje kapitalnie i bardzo ją uwiarygodnia.
Starej daty to jest "Wojna światów" :
http://www.filmweb.pl/film/Wojna+światów-1953-30638
"Pamięć absolutna" to świeży całkiem film....
a czy wszyscy wszystko muszą rozumieć? :-)
Mnie się nowa odsłona zupełnie nie podobała. Efekty to nie wszystko.
Młodsze pokolenie ma swoje racje. Nie wychowali się na kasetach VHS "spod lady", ale kiedy takie filmy jak stara Pamięć Absolutna, Predator, Terminator, Odyseja Kosmiczna 2010, Obcy itd. będą wspominane przez jeszcze wiele lat, kto przypomni sobie o Pamięci z Ferrelem, Robocopie 2014, Prometeuszu czy innych wzorowanych w marny sposób na klasykach. Nikt. Ciężko mi przypomnieć sobie co oglądałem rok temu w nawale przeciętnego kina. W tamtych latach bywały też fatalne filmy ale arcyciekawe, świeże pomysły pamięta się do dziś. Dziś kino jest inne. Młodsza widownia chce więcej akcji, wybuchów, efektów. Ciekawy, oryginalny pomysł to dziś deficyt.