Z ekranizacjami Dicka bywa bardzo różnie, albo wychodzą filmy godne kartkowego pierwowzoru (genialny Blade Runner, świetny Minority Report czy ostatnio dość udany Scanner Darkly) albo niegodne średniaki lub gnioty (pusty akcyjniak Paycheck, średni Impostor czy kompletne nieudany Next). Do jakiej grupy zalicza się Total Recall?
Jedno jest pewne, to czyste kino rozrywkowe z ogromną ilością akcji, i to jakiej! Zacznijmy od tego co w tym filmie najważniejsze, czyli od efektów specjalnych. Ten film to niemal almanach starodawnych sztuk na oszukiwanie widza, jedno z największych widowisk zrobionych tradycyjnymi metodami. Blue-screen, genialne miniatury, "dorysówki", optyczne kompozycje obrazu, animatronika, charakteryzacja etc. - niemal wszystko jest zawarte w jednym filmie, dodajmy jeszcze kilka ujęć z nowoczesną jak na tamte czasy animacją komputerową i dostajemy techniczny majstersztyk. Chyba każdy pamięta kultowe już sceny z głową ten grubej baby czy wyjmowanie nadajnika, babka z trzema piersiami, Quato, wykonanie Marsa czy w końcu anomalie z powodu braku powietrza. Aż dziw bierze, że w tym projekcie nie brał udziału Stan Winston z ekipą, chociaż jego brak nadrobił nie mniejszy geniusz, Rob Bottin. Film jest swoistym podsumowaniem analogowych efektów wizualnych, stworzonych przez te 90 lat istnienia kina. A później nadszedł Terminator 2 i Park Jurajski, filmy, które zmieniły kino na zawsze. Ale nie tylko samym F/X człowiek żyje, nie? Verhoeven przemycił cały swój ulubiony styl, z flagowym okrucieństwem na czele, który do dziś uwielbiam. Niezapomniana rola Schwarzeneggera (jedna z jego lepszych ról) i jego teksty: "Uznaj to za rozwód." albo "Miło było poznać." Ogólnie znakomita obsada, która spisał się na medal, no i też jest na czym oko zawiesić (piękna Sharon Stone czy Rachel Ticotin). Niewątpliwym atutem jest również znakomita ścieżka dźwiękowa Jerry'ego Goldsmitha (ach, ten niesamowicie bojowy motyw przewodni). Co tu więcej pisać, genialne, niesamowicie wciągające, powalające klimatem, bezpretensjonalne kino sci-fi. Co z tego, że nie ma głębi, jak to się świetnie ogląda i co najważniejsze chce się do niego wracać jak najczęściej. Jak ja bym chciał, żeby ktoś dziś nakręcił coś takiego, ale raczej takie kino bezpowrotnie przepadło, niestety. Tak więc Total Recall zaliczam zdecydowanie do tej pierwszej grupy, mimo braku filozoficznej otoczki i klimatu opowiadania Dicka. No ale zawsze pozostaje pytanie: czy to była jawa czy sen? ;)
Wszystko ok. Ładnie napisane.
Małe ale...
"Z ekranizacjami Dicka bywa bardzo różnie, albo wychodzą filmy godne kartkowego pierwowzoru (genialny Blade Runner, świetny Minority Report czy ostatnio dość udany Scanner Darkly) albo niegodne średniaki lub gnioty (pusty akcyjniak Paycheck, średni Impostor czy kompletne nieudany Next). Do jakiej grupy zalicza się Total Recall?"
Blade Runner był czymś nowym, zjawiskowym w kinematografi dlatego przypisuje mu się tą genialność.. a film? Niezły i tyle..
Mam inne zdanie na temat filmu Paycheck i zdecydowanie inne o Next. Dla mnie te pejoratywne podsumowanie jest kompletnie nieprawdziwe.