Oba to filmy czysto rozrywkowe tylko też trzeba tą rozrywkę dawać jak należy. Verhoeven wie jak należy. Postacie, które uwielbia się od razu, kobiety, które się podziwia, teksty, od których się śmiejesz jak na dobrej komedii. Akcja nie przerywana męczącym gadaniem i po stokroć naturalniejsze dialogi. I Arni, który jest jakiś a nie cipka - płaczka Leo tęskniący za irytującą żoną ( Arni by jej strzelił w łeb szybciej niż Sharon ).
Jeszcze kwestia osiedlania się na nowej planecie. Ludzie mieszkając w nowym dla siebie domu przenoszą do świeżego świata stare nawyki. Beż żadnej naiwności wygadując bzdury o dobru tylko przytomnie zauważając że jak ludzie poczują się jak na dawnej Ziemi, rozbudowując miasta będą robić to samo co tam. Będzie przestępczość, będzie kasa jako cel życia dla wielu, będą kręcić pornosy i bzykać się dla przyjemności, będą przeklinać, palić skręty i pić alkohol. Żona lub mąż dalej będą się zdradzać i dalej będą istnieć nieudacznicy.
Łatwiej więc uwierzyć Kubrickowi, który wieszczy koniec człowieka jako takiego czy też może sam fakt, że ludzkość wiecznie trwać nie będzie. A nowym domem wcale nie musi być inna planeta - może być nim sam kosmos. Człowiek przyszłości jeśli chce trwać będzie musiał przystosować się do takich warunków w próżni. Najpierw na stacjach kosmicznych by je opuścić i zmodyfikować swe ciało w coraz większym stopniu ( być może faszerując się jakąś nanotechnologią ) lub swe ciała po prostu zrobotyzować.