Frajer z tego Verhoeven'a jakich mało bo majac szansę na zrobienie klasyki SF spieprzył to po całości jak dziecię w drugiej klasie dyktando. Lepiej żeby Dicka zostawić książkom jak ktoś nie czuje tego blastu.
Widać że chłopak starał się, miotał i wił wśród labiryntów wizji pana Philipa K. i mierzył się z nimi i próbował walczyć i nawet po prawym sierpowym leżąc na deskach z podbitym okiem porywał się znów do walki podpierając się o mocne ramię jakiegoś FX'a stawał znów do walki by wytrzymać nawałnicę kolejnych 10 minut i kontratak przeprowadził w postaci 3 cycastej kobity nawet ale w końcu wymęczony poległ i wyliczony został przez Philipa K. do 10. A mimo że po walce wyglądał jak Schwarzenegger na powierzchni Marsa przed erupcją tlenu to należy przyznać: Walczył - przegrał honorowo.

Na jego pocieszenie może kiedyś może jakiś początkujący fan SF może gdzieś powie:
- o to podobnie rozwiązane jak w Total Recall...