PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=826116}
6,2 15 784
oceny
6,2 10 1 15784
5,9 34
oceny krytyków
Pan T.
powrót do forum filmu Pan T.

Przed premierą dużo czytałem o sporze twórców z synem Tyrmanda i z ciekawości sięgnąłem po Dziennik 1954. Konkluzja: powinni dorzucić ten milion czy dwa ;) i czerpać pełną garścią z dialogów i akcji (bo tam jest akcja!) książki Tyrmanda.

Ale zaoszczędzili (choć rozumiem potrzebę wolności twórczej i prawo autorów do stworzenia samodzielnego dzieła, nawiązującego do Dziennika 1954) i wyszło bardzo średnio. Dałem 5 tylko ze względu na Wilczaka, chociaż i on nie miał wielkiego pola do popisu.
Najlepsza była - znana z trailera - scena w toalecie. W ogóle trailery były jakby z innego filmu. Poziom trzymało jeszcze kilka żartów sytuacyjnych. A potem... już nic. Warstwa dramatyczna? Akcja? 1-2/10.
Uwielbiam polskie kino, Smarzowskiego, Krzystka, Szumowską, dramaty i komedie. Ale na Panu T. po kwadransie (kiedy już straciłem nadzieję, że będzie lepiej) myślałem tylko jak przeprosić żonę i córkę, że je na to zaciągnąłem.
Wątek kryminalno-terrorystyczny był jakimś nieporozumieniem, a alegoria tak łopatologicznie wtłaczana, że aż wciskało w fotel. Z zażenowania . Ile można oglądać palący się lont? Otóż w Panu T. takie ujęcia zajęły minutę (lekko licząc). Ile razy trzeba pokazać zbliżenia "Lalek dla dorosłych" monet albo palca Bieruta z sygnetem? Żeby jeszcze coś z tego wynikało.
Całość wyglądała tak, jakby twórcy mieli niezły pomysł na ekranizację Dziennika 1954, ale potem nie dogadali się w synem Tyrmanda i poprzerabiali wszystkie sceny i dialogi, żeby tylko nie mógł ich pozwać za naruszenie praw autorskich.
Czyli: zepsuli wszystko, co w rewelacyjnej książce, tak niestety ponownie aktualnej, którą czyta się (mimo że w 90 procentach składa się z przemyśleń), jak wartko napisaną powieść, było warte uwagi.
Czytałem wypowiedź, chyba reżysera, że wymyślili warstwę fabularną od zera. No to im nie wyszło :(

ocenił(a) film na 5
Jamps

A wiesz, po obejrzeniu filmu i wcześniejszym przeczytaniu Dziennika, miałam dokładnie tę samą refleksję. Jakby na etapie postprodukcji ew. tuż przed kręceniem zdjęć, trzeba było rąbać siekierą to, co wcześniej wykreowali, aby uniknąć sporów o prawa autorskie. Których i tak nie uniknęli, bo może i był tu i Bułhakow i Kafka, ale jednak Tyrmand i jego wspomnienia dominują. Wyszedł film, jak chleb z supermarketu. Prezentuje się pysznie, ale w środku samo powietrze.

nynavee

:( niestety
Przez jakiś czas myślałem, że ten cały spór to jednak głównie chwyt marketingowy. Ale po obejrzeniu filmu myślę, że naprawdę przestraszyli się ewentualnego procesu.

ocenił(a) film na 3
Jamps

Zgadzam się co do filmu. O niczym.

Też myślałem, że ten spór ze spadkobiercami Tyrmanda to forma promocji, ale z drugiej strony jeżeli to nie jest forma promocji, to autorzy filmu, moim zdaniem, zachowali się skandalicznie. Tu nie można mówić o inspiracji Tyrmandem, to jest jawne (nawet dla takiego laika jak ja) wykorzystanie dorobku autora. I jeszcze *** uwaga spoler *** ostatnia scena, w której Wilczak puszcza oczko do publiczności mówiąc, że jego powieść będzie nosiła tytuł "Dobry". Moim zdaniem autorzy zachowali się mega nie fair.

Jamps

Zgadzam się w 100%. Na filmie nudziłam się i chciało mi sie śmiac, niestety nie w tych momentach, które zapewne założyli twórcy. To dlatego, że jestem wielbicielką Dzienników Tyrmanda, jego błyskotliwego języka, opisów rzeczywistości przepełnionych gorycza ale i ironią. Po prostu to film dla ludzi, którzy nie znają Dzienników. Dla tych, którzy przeczytali film rozczarowuje. Nie ukrywam, że szłam na biografię Tyrmanda a dostałam-sama nie wiem co. Jedyne co zasługuje na pochwałę to scenografia i kostiumy szczególnie Wilczaka. Tak wyobrażałam sobie Tyrmanda i tak wyglądał na zdjęciach. On przywiązywał dużą wagę do wyglądu zewnętrznego i ubioru. Zarówno kobiet, z którymi się spotykał, a których było dużo dużo więcej niż Bogna, jak i do swojego. Jakby na przekór trudnym czasom szył koszule na miarę i całym sobą dawał znać: Nie akceptuję was. Naprawdę szkoda, ze twórcy nie dogadali się ze spadkobiercami Tyrmanda. Swoją drogą późniejsze losy Tyrmanda sa znacznie dla niego korzystniejsze tylko on sam stał się dla mnie niestrawnym, skrajnie prawicowym typem. Podobno wielu "grzeszących" za młodu na starość siedzi w pierwszej ławce w Kościele i śpiewa Alleluja. Ale w Dziennikach jest jeszcze stary dobry cyniczny Tyrmand, jakiego uwielbiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones