Ja po prostu nie rozumiem dlaczego to nasza epopeja narodowa! Książki nie da się czytać, a filmu ogląDAć! A aktorzy! Bachleda była sgtrasznie brzydka wtedy, to samo Żebrowskoi, jedynie Telimena im wyszła.
No i Polacy mają epopeję naordową o zaglądaniu kobietom pod spódniczki i romansach, taak... bardzo nas godne:/ Wstyd i tyle!
Ehh szkoda tu o cokolwiek się kłócić. Ja rozumiem, że książka może się komuś nie spodobać (mnie np. film powyższy nie podoba się), ale jeżeli nie czytaliście/nie zrozumieliście to zamilczcie! Nie dorośliście do tego. Skoro od wieków wszyscy uważają PT za epopeję narodową, to znaczy że mieli powód. Ja sam jestem wielkim entuzjastą lektury tejże (uważam ją wręcz za najlepsze, co czytałem w liceum) i skręca mnie, gdy widzę takie idiotyczne komentarze.
Pozdro dla inteligentnych ludzi!
mój bardzo dobrze wykształcony polonista nabijał się z epopei narodowej, w której faceci zaglądają pod spódniczki w poszukiwaniu mrówek i upijają się. Ale każdy ma swoje zdanie...
No cóż twoje najwyżej oceniane filmy to zmierzch , transformers , 2012 etc., więc nie wiem czy jest sens się rozpisywać.
Współczuję głupoty i polonisty a grzebać głębiej nie warto.Na szczęście mają znieść wizy do USA.Więc szerokiej drogi!!!
ogólnie to chciałbym zauważyć, że nie ma sensu dyskutować z samicą, która gardzi własnym narodem i interesuje się "tylko zachodem" (puszczanie się z obcokrajowcami, ostatni krzyk wśród takich kosmopolitycznych lachonów jak trinityR) i ocenia King Konga na 10/10
Pan Tadeusz nigdy nie był odbierany spójnie. Nawet w czasach, w których powstawał krytykowano go. Norwid wypowiedział się o tej epopei tak: "Zapewne, że poemat to arcynarodowy, w którym jedzą, piją, grzyby zbierają i czekają, aż Francuzi przyjdą zrobić im ojczyznę."
Pan Tadeusz jest także moim koszmarem, ale to kwestia preferencji. Teoretycznie wydaje mi się, że w innym kraju być może także byłoby mi lepiej, ALE nie zrozumiem nigdy czegoś takiego jak zachwyt "kulturą" zachodu, czy brak szacunku do przeszłości. Może nie rozumiesz idei poświęcenia dla ojczyzny, ale jak już ktoś wyżej wspomniał, gdyby nie to poświęcenie bardzo wielu ludzi i ich zrezygnowanie z własnego życia na rzecz przyszłych pokoleń - nie miałabyś możliwości żyć w wolnym kraju. Nie musisz zasłaniać twarzy chustami, rodzina raczej nie zamuruje cię ani nie zakopie za wybranie sobie miłości, więc przestań pieprzyć i doceń to co masz. Martwi mnie to, że historia lubi się powtarzać, a my nie uczymy się na błędach ani trochę. To smutne...
I w takich momentach żałuję, że własnego Scyzoryka nie mam.
Krytykujecie? Nie zachwyca? Dobrze, ale kto to pisze?!
Dziewczynka, zafascynowana "kulturą zachodu" mimo, że myśląc o niej ma przed oczami tandetne filmy akcji i wydumane romansidła dla nastolatków.
Która opisując film z Olbrychskim, Kondratem i Lindą w rolach głównych, na pierwszym miejscu komentuję urodę Curuś, aktorki będącej jeszcze wtedy dzieckiem i którą zna tylko dlatego, że teraz jest panią Bachledą-Curuś-Farell.
Która wykrzykuje swoje zdanie wspierając się argumentem "bo mój polonista...". Doprawdy urocze, zaraz chyba przyklęknę przed takim autorytetem.
Kolejna, która się zachwyca Gombrowiczem, bo używał prześmiesznego słowa "dupa". Innego sensu jego twórczości nie widzi.
Bezwstydnie porównuje twórców z odrębnych, pod każdym względem epok, nie znając filozofii im przyświecającej, ani tła historycznego.
Po co "Pan Tadeusz" jest lekturą? (pomijając wszystko inne powody, bo cudów się nie można spodziewać). Czytając was mogę powiedzieć, że jest po to, żebyście jedna z drugą, potrafiły zdanie zbudować nie używając słów dupa, szmira, czy dno. Póki co, jak widzę, próżny trud.
popieram i podpisuję się oburącz.
Ale co do zdania bez 'dupy' itp. to jednak w Panu Tadeuszu są nawet zdania z 'kutasem' ;] oczywiście w innym znaczeniu, ale są :)
heh no są ;) Wprawdzie jako częśc garderoby przy kontuszu ale zawsze :D
Chodzi o to że jego opisy nie są wulgarne, nie ma tam seksu na szeroką skalę lecz prawdziwa miłość Tadeusza do Zosi, jego rozterki względem Telimeny... Książkę czytało się świetnie, ma elementy patosu, czasem bawi (kłótnie asesora z rejentem o psy) heh nie rozumiem jak komuś Pan Tadeusz może sprawiać jakieś kłopoty.
a film ? To ekranizacja, czego chcieć więcej ? Historia znana od lat opowiedziana w nowy sposób - i tyle.
" nie ma tam seksu na szeroką skalę"
A na jakąkolwiek skalę są? "Pan Tadeusz" to bardzo grzeczna książka.
Jak jest inteligentny komentarz, to autorka wątku jakoś nie odpowiada. Czyżby argumentów brakowało?
No tak, wyższość kultury zachodu i bo polonista odpadają, czyli do powiedzenia nie ma już nic.
w istocie i trudno to zrozumieć (poza techniką pisania), za Mickiewiczem też nie przepadałem w szkole, a film mi się nie podobał i wrócić do obejrzenia jego nie zamierzam :]
Hmmm w szkole tez nie przepadałem za Mickiewiczem, ale tylko jak tą szkołę ukończyłem ( z takim czy innym skutkiem) coś pchnęło mnie w jego stronę i wprost nie mogę się od niego oderwać, aż do dziś.... uwielbiam czytać i cytować fragmenty, a za punkt honoru wyznaczyłem sobie przed 40stką znać go na pamięć :P
Absolutnie nie zgadzam się z autorką tematu.
Jak wspomniało już kilka osób przede mną, to że mowa tam o zaglądaniu pod spódniczki itd... cóż to po prostu brak zrozumienia całości - co zresztą jest zrozumiałe - brak pewnego dystansu uniemożliwia takie zrozumienie.
trinity - utwór musisz postrzegać nie dosłownie a jako wypowiedź o czymś... To nie całkowita fikcja a cudowne sportretowanie polskiego "szlachcica" takim jaki był, takim jaki chciałby być i takim jakim postrzegali go inni... To wielki komentarz polskiej kultury i polskiej osobowości, tamtego okresu. Spróbuj usiąść do tego za jakiś czas ;) Naprawdę warto!
Ja również nie przepadam za stylem Mickiewicza, pamiętam jak polonistka nam próbowała wciskać że to najważniejszy poeta polski i koniec. Ale dobra, nie o tym mam pisać :D Film? Zdecydowanie nie przepadam za ekranizacjami lektur, w ogóle. Jednak PT oglądałam chyba 2 albo 3 razy.
Kurva, powyższe wypowiedzi świadczą tylko o tym, jak marnych mamy w Polsce polonistów. Zresztą, czego oczekiwać, kiedy dziś liceum trwa trzy lata i "nauczyciel" musi przerobić wszystko z prędkością jedna lektura na tydzień. O tempora! O mores! (tak, te ostatnie słowa to po łacinie, ale Was i tak to nie interesuje).
A poza tym przeraża mnie, że takie tłuki jak Wy będą potem nosiły dumnie swoje czerepy i udawały inteligentów. Rzygać mi się chce, jak czytam takich ludzi jak TrinityR i Marstas. Nie umiecie używać mózgów ani wrażliwości, a wypracowania pewnie ściągacie z netu. Jesteście ofiarami obecnego systemu edukacji, który wypluwa masowo maturzystów pozbawionych szerokich horyzontów i poczucia wartości literatury. Ale i sami musicie mieć głęboko w dupie tzw. kulturę. Można krytykować Mickiewicza, tak jak to świetnie robił Gombrowicz, ale powyższe wpisy pokazują raczej Waszą żenującą pustkę intelektualną. Wstyd mi za Was.
Słowacki wielkim poetom był!
Nie każdemu musi się podobać twórczość Mickiewicza. Wolałbym, aby dzieciaki w szkołach czytały innych romantyków np. Poe'go. (Prawie?) każdy ma poczucie wartości literatury, ale nie wszyscy mają takie jak Ty (wg Ciebie słuszne) Abstrahując już od faktu, że Mickiewicz był zdrajcą a nie patriotą.
Ludzie! Nie dyskutujcie z "ludźmi", którzy nie są warci rozmowy.
Tu nie chodzi o to, czy wam się historyjka podoba, czy nie. Głównym celem tego dzieła było pokrzepienie Polaków we Francji, którzy byli zmuszeni do emigracji, wspomnienie kraju dziecinnych lat i TĘSKNOTA Mickiewicza, którą żywił po wyjeździe z kraju. I tak mam wrażenie, że połowa z was nie zrozumie o co chodzi...ale warto zapoznać się z historią państwa :)
Epopeja ta miała wielkie znaczenie nawet nie pod względem literackim, a kulturowym właśnie. Dlatego nie czytamy pięknych książek zagranicznych autorów, tylko na spisie lektur figurują polskie nazwiska.
Co do pani na początku-amerykańska kultura? To, co dzieje się w amerykańskim show-biznesie dziś, mało ma wspólnego z historią i PRAWDZIWĄ północnoamerykańską kulturą (bo o tej mniemam że Pani mówi), o której droga Pani zapewne za grosz nie ma pojęcia!
Tyle. Pozdrawiam.
Właśnie bardzo mnie wkurza, że większość lektur szkolnych to lektury polskie. Przecież przeciętny amerykanin, hiszpan, czy francuz nigdy nie przeczytał żadnej polskiej książki. A nam wpychają ich ile się da. Przecież na świecie są o wiele lepsi twórcy niż ci wszyscy nasi razem wzięci. Ale nie, muszą nam wpajać patriotyzm na siłę. Nie jestem patriotą i nie będę, a te wszystkie nudne książki tylko mnie do tego zniechęcają.
Czy przedmiot, którego uczy się w szkole nazywamy "historią literatury" czy "językiem polskim"? Dostrzegam zasadniczą różnicę. To, że nasze dzieła nie są dobrze znane na Zachodzie nie oznacza, że są złe, wprost przeciwnie. Warunki historyczne i polityczne sprawiły, iż są trudne do zrozumienia dla obcokrajowców, ale to nie znaczy, że Polacy mają ich nie znać. Trzeba mieć jakieś pojęcie o własnej kulturze, a każdy kto w miarę dobrze zna polską literaturę nie będzie wygłaszał takich stwierdzeń. Pod tym względem nie mamy wielu powodów do kompleksów.
Niż ci wszyscy razem wzięci? A Jan Potocki (i jego Rękopis znaleziony w Saragossie uznany za arcydzieło właśnie przez Francuzów), Kochanowski, Kochowski, Sienkiewicz (chociażby nawet Quo Vadis), Słowacki, Herbert, Mrożek i inni... To są pisarze przeciętni niby?
"Właśnie bardzo mnie wkurza, że większość lektur szkolnych to lektury polskie. Przecież przeciętny amerykanin, hiszpan, czy francuz nigdy nie przeczytał żadnej polskiej książki. A nam wpychają ich ile się da. Przecież na świecie są o wiele lepsi twórcy niż ci wszyscy nasi razem wzięci. Ale nie, muszą nam wpajać patriotyzm na siłę. Nie jestem patriotą i nie będę, a te wszystkie nudne książki tylko mnie do tego zniechęcają."
A ilu przeciętnych Polaków przeczytało cokolwiek Chestertona, Cervantesa czy Sartre'a? Co to za kryterium, oceniać po tym, co czytają masy na Zachodzie? Liczy się to, co czytają wykształceni ludzie Zachodu i zachodni wielbiciele literatury. A ci właśnie znają i doceniają Sienkiewicza, Reymonta, Gombrowicza, Miłosza i Herberta. Tylko w Polsce mieszkają wiecznie zakompleksieni ludzie, którzy nie doceniają nawet własnych skarbów. Poza tym, patriotyzm ma wiele twarzy. W czasach pokoju patriotyzmem jest choćby uczestnictwo w wyborach, zainteresowanie życiem publicznym i dobrem współobywateli, płacenie podatków. Prawdopodobnie jesteś patriotą, ale o tym nie wiesz.
Ja nie mówię, żeby wynosić Mickiewicza pod niebiosa, zaś w kwestii mickiewiczowskiej zdrady to też jest to sprawa dosyć dyskusyjna. Mnie idzie o to, że krytykować trzeba umieć, tak jak to robił uwielbiany przeze mnie Gombrowicz, jawnie wyśmiewający romantyków. Ale konstruktywna krytyka oznacza także podstawową wiedzę o tym, co się krytykuje i świadomość, iż krytykowana rzecz także ma swoją wartość, wartość w swojej klasie, pomimo oczywistych wad. Jest to zupełnie co innego, niż dawanie najniższej oceny dla filmu, "bo polskiego nie lubię". W swojej klasie Mickiewicz był mistrzem. W swojej klasie, biorąc pod uwagę wykonawstwo, a nie tylko fabułę film także jest dziełem znakomitym. Tylko, że trzeba jeszcze go poczuć.
W końcu nerwy puściły Ci Jedzoslawie! Czytam owe wpisy kilkanaście miesięcy później i włosy jeżą mi się na głowie. Przecież to nie tylko opinie niezbyt bystrej licealistki, której trafił się kiepski polonista. Wypowiadają się również, w podobnym duchu, czterdziestoletni, dojrzali angliści "bardzo dużo czytający" - co zapewne zauważyłeś nieco wyżej. Rozpacz!
Wtedy puściły, ale dziś już sobie dałem na wstrzymanie :) Taka już specyfika Filmwebu. Trzeba nauczyć się zdrowego dystansu, choć czasem jest to bardzo trudne :)
Zgadzam się, tylko szkoda, że słowo "nauczyciel" piszesz w cudzysłowie. Nie każdy belfer to niedouczony oszołom, który potrafi zaszczepić uczniom tylko awersję do literatury polskiej. A łacinę możesz sobie odpuścić - tym, co ją znają, Cyceronem nie zaimponujesz, tym, co jej nie znają, jest wszystko jedno. Pozdrawiam.
A ja bardzo lubię Pana Tadeusza, uważam go za najbardziej strawne dzieło romantyzmu. Albo po prostu uwielbiam bajeczki ;D Bo co tu ukrywać, Pan Tadek jest taką bajką dla stęsknionych za ojczyzną emigrantów epoki Mickiewicza.
Kiedy pierwszy raz przyszło mi przebrnąć przez "Pana Tadeusza", czytałam go ze dwa miesiące jak nie dłużej. Przed egzaminem gimnazjalnym poświęciłam na to cały weekend, żeby być na bieżąco. Teraz, kiedy dane jest mi czytać to po raz trzeci, robię to z wielkim entuzjazmem i ciekawością. Książka dla osób młodych może zdać się dziwaczna i nudna. Bo faktycznie, nie jest to łatwy tekst, i mimo tak wielu opisów jest to ciekawa historia. Film natomiast zawiera plejadę polskich gwiazd, co zawsze przyjemnie bawi oko. Razi jedynie dobór Hrabiego... przynajmniej w moim odczuciu.
Nie jestem entuzjastką romantyzmu w ogóle, nie tylko polskiego. Np. "Cierpienia młodego Wertera" Goethego doprowadzały mnie od zawsze do białej gorączki. Mickiewicz jednak jest jednym z nielicznych twórców tamtego okresu, których darzę sympatią. I wielkim szacunkiem. Bo szacunek wobec jego twórczości winien zostać zachowany. Choć przyznam, że "Pan Tadeusz" nie należy do moich ulubionych utworów. Ale jest całe mnóstwo wierszy godnych polecenia.
Jednakże "Pan Tadeusz" zasługuje na miano epopei narodowej, co potwierdziły już argumenty moich przedmówców, więc nie będę ich powielać. Rozumiem, że dla młodego człowieka, a w takim wieku jest część czytelników utworu , sens może być niezrozumiały. Do tego trzeba dojrzeć. Dojrzałość to coś, czego niektórym tutaj, jak widzę, brakuje. Zapamiętajcie, nikt was nie zmusza do czytania, ale nie dziwcie się później, że ma się was za kompletnych idiotów .
Dziękuję za uwagę.
Jeśli ty naprawdę nie wiesz, czemu to nasza epopeja narodowa to uswiadomie cie w paru rzeczach:
po pierwsze tworzona byla po zaborach, gdy wiekszosc ludzi w rzeczypospolitej nie wierzylo w mozliwosc odzyskania wolnosci.
po drugie rytm, jaki jest wyczuwalny w calej ksiazce oddaje to, jakim wspanialym artystom byl Adam Mickiewicz.
po trzecie, jest to ksiazka o tym, jak wygladalo zycie wtedy. moze i pisanie o realiach na Litwie swiadczy o nas zle, ale tak po prostu niegdys bylo.
po czwarte jest to ksiazka o poczatkach powstania przeciw Rosji, a nie 'zagladania kobietom pod spodniczki'
co do filmu to polonez grany na samym koncu jest wedlug wielu najlepszym wykonaniem w polskiej historii. Olbrychski zagral wspaniale, podobnie Linda, Żebrowski zagral sztucznie jak zawsze, no ale ogolnie rzecz biorac bardzo wierna ksiazce ekranizacja, ktora ogladac uwielbiam ze wzgledu na panujacy w niej klimat ;d
i jeszcze chcialbym zaznaczyc ze mam zaledwie 14 lat i czytam 'Pana Tadeusza' jako lekture szkolna, zal mi ciebie, trintyR skoro ja w gimnazjum rozumiem z tego wiecej niz ty przed matura.
Moja droga TrinityR i Martas!
Uważam, że jeszcze nie dorośliście jeszcze do czytania i oglądania Mickiewicza! W 100% zgadzam się z użytkownikiem jedzoslaw.
Kultura i młodzież? W dzisiejszych czasach brakuje tego połączenia. Po za tym widać po tytule... Wstyd , lepiej przyłożyć się do nauki!
Film jest świetnie zrobiony, a to rzadkość, bo teraz to w Polsce kręcą tylko komedie romantyczne pozbawione jakichkolwiek wartości. Polskich komedii nie da się oglądać, np. "Lejdis" w tym filmie kobiety są tak wulgarne...
Też nie lubię Mickiewicza, ale twierdzić, że był beztalenciem to grzech ;). Pisał co pisał, w tamtych czasach było to potrzebne. Gombrowicza bez Sienkiewicza i Mickiewicza nie zrozumiesz
Dla mnie sama treśc ,,Pana Tadeusza" jest ciekawa, ale przyznam się szczerze, nie byłam w stanie przeczytac go do końca.... próbowałam jakieś parę lat temu i skończyłam jakoś na 13, czy 15 stronie. Niesamowicie mnie znużyły rymy, aż w końcu zasnęłam.... Nigdy nie przeczytałam niczego rymowanego i długiego..... mimo to, nie uważam, ze Mickiewicz był kiepski... bo był genialny..... chociaż przez fakt napisania tylu stron trzynastozgłoskowym wierszem z rymami...... trzeba miec nie lada umysł, żeby coś takiego zrobic..... Bycmoże kiedyś 'dojrzeję' do przeczytania ,,Pana Tadeusza" jak w końcu przestaną mnie te rymy odstraszac...
Ja też nie dałem rady "Panu Tadeuszowi", ale twierdzenie, że to jest książka o zaglądaniu pod spódniczki, a Mickiewicz nie miał talentu to grzech ;).
Zastanawiam sie jakim aspektem kultury amerykańskiej zachwyca się autorka tematu: aspektem pop, czy kulturą wyższą. Bo pragnę zaznaczyć, że nasz wielki sojusznik zza morza, również cierpi na mesjanizm, poświęcenie jednostki, i megalomanię. Bo dlaczego na wszelkich katastroficznych filmach hollywoodzkich to Ameryce przytrafia sie nieszczęście i jeden biedny Amerykanin ratuje świat? Najczęściej przy pomocy zardzewiałego noża... Amerykanie niczym się od nas nie różnią ;).
roznia sie tym, ze maja wiecej forsy i tylko dlatego ich kino jest uwazane za lepsze od naszego. Bo polski teatr bije wiekszosc swiatowych na glowe