Bardziej kino przyrodniczo-przygodowe niż stricte kanibalistyczne.

Fabuła jest prosta i wtórna, nie ma tutaj nic, czego nie byłoby we wcześniejszych filmach z tego nurtu. Na domiar złego czasem wydaje się nieco skokowa, poszarpana i nieco głupia a końcówka potrafi rozczarować. Przez większość czasu mamy do czynienia z filmem przygodowym i nie byłoby to takie złe gdyby akcja potrafiła bardziej zaciekawić. Niestety pod tym względem jest nierówno. Całkiem ciekawe akcje przeplatają się z nudnymi momentami. Film lubi popaść też w typowo przyrodnicze tony, dosłownie takie włoskie "Pieprz i Wanilia" z głosem z offu (narracja jednego z bohaterów). Widać zacięcie reżysera do tego typu kina. Antonio Climati ma na koncie sporo klasyków mondo video na czele z "Mondo Cane", "Africa Addio" czy "Savage Man, Savage Beast". Jednak to co dobrze sprawdza się w mockumentary niekoniecznie dobrze zagra w kinie kanibalistycznym.

No właśnie niby cannibal movie a kanibali ze świecą szukać. Jest za to kilka ciekawych scen różnych rytuałów i zwyczajów a pod koniec nawet trochę gore. Muszę przyznać, że kilka scen było naprawdę niezłych. Wiarygodnie wypadają też członkowie różnych plemion. Widać, że to naturszczycy a nie przemalowani Włosi. Na duży plus zaliczył bym też lokacje. Naprawdę potrafią zrobić wrażenie. Podmokła dżungla, bagna, rzeka, miejscowe wioski. Tutaj twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Warto też pochwalić muzykę. W tle przygrywa sobie jazz a w momencie jakiejś akcji usłyszymy dynamiczny i wpadający w ucho motyw przewodni. Nieźle.

Ogólnie myślę, że film miał dużo większy potencjał niż to co udało się ostatecznie uzyskać. Zabrakło bardziej wartkiej akcji, ciekawszej fabuły i efektownego gore. Niemniej fani gatunku powinni sprawdzić z czystej ciekawości.

PS. Nie dajcie się zwieść alternatywnemu tytułowi. Ten film nie ma nic wspólnego z "Cannibal Holocaust" poza kilkoma podobnymi rozwiązaniami...