...nie skutkuje tym razem sukcesem. Już wolę jak odchodzi od niego von Trier, jak odchodzi Jarmusch i Kusturica, tego niestety nie trawię. Sceny, które miały być chyba "do kontemplacji" przypominały mi budowanie napięcia rodem z "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", tyle że tamten film ma naście lat na karku. Poza tym w zasadzie jeden moment, w którym nastąpił jakiś zwrot akcji - reszta filmu toczy się w żółwim tempie, i tym razem nie jest to zaleta ;). No i codzienność połączona z niecodziennym wydarzeniem niespecjalnie mnie urzekła. Nie polecam na to iść do kina, a ciekawscy niech sobie zobaczą na jakiś inny sposób.