W moim mniemaniu film ten plasuje się gdzieś na poziomie Naznaczonego. Tak jak i tam początek jest nijaki, ot rodzinna sielanka, choć akcja na szczęście szybciej się rozwija, ale cóż z tego skoro na końcu potrafią zniszczyć cały ten mizernie klejony klimat i pojawiają się czarne macki, które zabijają ludzi + ten cudowny portal przenoszący córkę i matkę w czasie i przestrzeni. Notabene nie podeszło mi też zmaterializowanie się tego demona w ludzką, najprawdopodobniej męską postać (ok, widać tylko stopy i łydki, ale nawet tyle wystarczy by odróżnić go od płci żeńskiej).