Przede wszystkim mamy tu coś czego brakowało w poprzednich odsłonach - sympatycznych bohaterów. Śliczna i urocza Alex oraz jej przyjaciel zagrali tak wiarygodnie, że zaczyna się ich mimowolnie lubić i im kibicować. Do tego fajny motyw z wykorzystaniem Kinecta i świetne zakończenie. Mam ogromną słabość do "found footage" i PA 4 mnie nie zawiodło. Cała seria utrzymuje dość wysoki, stabilny poziom.
Poza tym jest jeszcze coś, czego nie było w poprzednich częściach...
Co chwile coś straszy, jakby to był duch, ale duch to nie jest :)
Co do straszenia to podobało mi się, że w tej części nie było aż tak dużo chamskich jump scen, które są dość prymitywnym chwytem, na który trudno się uodpornić, bo stymuluje on ośrodki odpowiedzialne za odruchy bezwarunkowe :). Odpowiednio to dozowali i dopiero w finale uderzyli z całą mocą (ale tam już to pasowało).