PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=475848}
6,2 129 tys. ocen
6,2 10 1 128650
5,4 30 krytyków
Paranormal Activity
powrót do forum filmu Paranormal Activity

Zaczne swą skromna notke od walorów projektu. Jako niekwestionowany atut filmu, należy przypisać fakt, iż oddziaływuje na wyobraźnię widza. Z przyjemnością nasłuchiwałam komentarzy opuszczajacych po seansie salę widzow, dzielących się (dużymi) wrazeniami, i miło było mi stwierdzić, że film wywarł większe wrażenie, od równolegle emitowanej Piły VI ( VI chyba?). Z wypowiedzi istot ludzkich (innych nie zarejstrwałam) uczestniczących w seansie wynikało jednoznacznie - film przeraził. Niestety śmiem twierdzić, że w ten sposob wypowiadały się osoby, które nie oglądały "Blair Witch Project"... Paranormal Activity jest niestety nieudalną próbą ponownego wykorzystania konwencji tego właśnie filmu. Rzecz zostaje jedynie przeniesiona z surowego lasu do miłego domku, zredukowana jest ilość postaci, zaś wiedzma wciela się w tajemniczego demona. Amatorskie (pozornie) ujęcia, ubóstwo efektów specjalnych (które w istocie jest zaletą, bo stymuluje wyobraźnię, nie podając na talerzu wszystkich faktów, serwuje nam miłe niedopowiedzenia). Na plus przypisać należy stylizowanie na amatorskie, zrealizowane istnie chałupnicza metoda nagranie. Miłe jest także bardzo wysublimowane dawkowanie emocji. Twórcom udało się wywazyć proporcje, napięcie nartasta powoli, realistycznie, ale film przy tym nie staje się nudny. To płynna granica, i tutaj udało się ja zachowac. Przy tym, miłe jest przekonanie, ze taki obraz jest rzeczywiscie w stanie zrealizować kazda ambitniejsza i kreatywna grupka studentów ( to w mojej ocenie także waleta). Niestety- TO JUŻ - i to pokazane z większą klasą - BYŁO. Zbyt wiele detali przypomina mi przywołany BWP. I moze nawet byłabym w stanie to zrozumieć i rozgrzeszyć, gdyby nie kardynalny błąd popełniony przez twórców. Przyslowiowe dwa grzybki w barszczu, lub jak kto, zaleznie od gustów kulinarnych woli- kropla przepełniajaca kielich: zapozyczenia - zupełnie niepotrzebne - z kina azjatyckiego. Finalna, kluczowa scena, byłaby zdecydowanie bardziej wysmakowana, gdyby główna bohaterka oszczędziła nam charakterystycznych wygibasów i akrobacji rodem z filmów Ring (i spółka), Dark Water etc. Film mógł skonczyc się znacznie subtelniej , i z pewnością wrazenie byłoby pozytywniejsze i skłaniające, wbrew gatunkowi do - nawet refleksji. Tak jednak się nie stało, dla mnie film był przewidywalny niemalze od drugiej sceny, finał zaś rozpisałam w myslach, 15 minut przed jego zakończeniem. Szkoda - bo konwencja, bezkrawego, a naprawde przerazajacego horroru (thrillera) odpowiada mi niezmiernie i chetnie widziałabym ja (ja i moja wyobraznia) znacznie czesciej w kinie.

ocenił(a) film na 4
Preah

Oczywiście zgadzam się. Blair Witch Project przynajmniej jakoś wyjaśniał potrzebę ciągłego kręcenia (dokument). A tutaj rozumiem, że w nocy to jeszcze mogli sobie kręcić ale w dzień? Wszystkie rozmowy jak leciało, nawet wizyta tego specjalisty była kręcona bez żadnych (jak by to było w normalnym życiu) protestów lub pytań po co to. Do tego strasznie irytująca postać Inwestora, który chyba jest umysłowo niedorozwinięty (dziewczyna załamana a on lata z kamerką i wywołuje na siłę tego demona i oczywiście pomimo usilnych protestów przynosi tą całą 'tabliczkę' do domu). Po pierwszym 'nocnym zdarzeniu' byłem zaciekawiony i lekko spięty, potem niestety napięcie opadło i wszystko było przewidywalne, pomysł dobry gorzej z realizacją. Po seansie Blair Witch bałem się wejść do lasu (seryjnie! :D). Po PA właśnie zaraz kładę się spać i nie odczuwam nic kompletnie nic. Dobranoc :)

menezis

Moment, w którym głowna bohaterka po raz pierwszy zrywa się w nocy z krzykiem, sprawił, że i mnie podskoczyło ciśnienie...;), ale był jednoczesnie jedynym. Podobał mi się epizod, z przebudzeniem dziewczyny i lunatycznym wpatrywaniem się w śpiacego partnera przez ponad godzinę bodajże. Ale to juz naprawdę wszystko. Irytowało mnie infantylne zachowanie chłopaka, odkładanie interwencji i sprowadzenia pomocy. I wspomniana już przewidywalna końcóweka filmu.