Wiecie co mnie najbardziej drażniło w fabule?? To, że dzieciak, zwykły cywilizowany człowiek, który przeczytał kilka książek popularnonaukowych zdołał przeżyć tyle czasu sam na wyspie. I tu nie chodzi o same dinozaury, bo przed nimi mógł się skutecznie kryć w tej cysternie. Chodzi o wiele innych zagrożeń. Kto czytał książki Wojciecha Cejrowskiego (które są świetne :D) lub chociaż oglądał jego filmy powinien zdawać sobie sprawę jak wiele istnieje tropikalnych chorób i niebezpiecznych zwierząt którym wystarczą 3mm (a nie 15m) wielkości żeby zabić człowieka. Chyba, że ta wyspa była jakaś sterylna. Po za tym film 9/10 ;)
jest książka pt. Jurassic park Adventures autorstwa Scotta Ciecina przedstawiająca okres pobytu Erica na wyspie między wypadkiem na paralotni a wydarzeniami z JP ///
No i co, że jest książka? Taki typowy chłopak wychowany w mieście na PlayStation nie ma pojęcia co nawet jeść a co nie jeść w takie dżungli, czy jakiś tu przywołać Cejrowskiego motyl go cyjankiem nie otruje, cholera nawet nie miał by co pić tam, przez te dwa miesiące, ale to przecież tylko film nawet by mnie to nie drażnił gdyby nie te natchnione rozmowy z doktorem, normalnie nastoletni indiana jones.
Cejrowski to powinien 2 zastanowić się zanim coś powie a potem jeszcze 2razy zanim napisze. Tak się składa że było kilka przypadków, kiedy nastoletnie dzieci gubiły się w dżungli, na bagnach, czy na pustyni. Oglądałem kiedyś film o chłopaku który przeżył miesiąc w dżungli jedząc banany i pijąc wodę z rzeki. To że nie biega się na bosaka po całym świecie jak pan Wojciech, nie znaczy że nie można przetrwać w trudnych warunkach.
Zawsze, się może zdarzyć, że ktoś przeżyje, a ile nie przeżyło? Statystycznie ma małe szanse. Picie nieprzygotowanej wody z rzeki to nie jest jakiś genialny pomysł, to nie Europa i można jakiegoś ekstremalnego pasożyta złapać. Mi się książki Cejrowskiego podobały, facet wie jak ciekawie opowiedzieć historię i zainteresować czytelnika, przedstawia swój punkt widzenia bez jakiegoś napuszonego moralizatorstwa.