Przed chwilą obejrzałam ten film. Kiedy wszedł do kin miałam na niego wielką ochotę. Plakaty przykuwały uwagę ciekawą obsadą m.in Johny Deep którego osobiście bardzo lubię. Myślałam sobie... `To będzie fajny film...` ale zawiodłam się! Film powinien nas relaksować, wywoływać uśmiech na twarzy, być rozrywką, przekazywać różne wartości i zachwycać genialną fabułą. A tutaj? Tutaj widz siedzi i nie wie o co chodzi w filmie. Poza tym, że cały ten Parnassus zawarł kiedyś umowę z diabłem i musiał potem wygrać zakład żeby nie stracić córki nie zrozumiałam nic. Za dużo efektów. Cała ta fantazja byłaby w porządku gdyby nie było jej tak dużo. Przyćmiła wszystko. Za mało fabuły, za mało sensu a za dużo świetnej grafiki. Wszystko działo się nagle... Nie wiemy dlaczego Tony występował w 3 postaciach... praktycznie nic nie wiemy... Wszystko, co widzimy to jak jeden z tych snów, które czasami miewamy... Coś jest czymś, ale nagle okazuję się, że tym nie jest... Jesteśmy tu a potem znajdujemy się tam...
Źle... naprawdę źle. Nie tego się spodziewałam.
2/10 ... 1 za obsadę, a 2 za dobre chęci.
W takim razie nie polecam oglądać nic Jodorowskiego oraz "Psa Andaluzyjskiego" a także nic co wiąże się z kinem surrealistów, gdyż wystawisz 0/10 i wybuchnie Ci głową bo nic zupełnie nie zrozumiesz.
Są różne rodzaje filmów. Relaksacyjne, wywołujące uśmiech na twarzy są: komedie, komedie romantyczne oraz filmy familijne. Takie polecam oglądać.
Najwyraźniej już takie filmy jak ten, które nie wymagają aż tyle od widza, nie powinny być wyświetlane w multiplexach, bo jak się okazuje trudno je zrozumieć i nie spełniają "norm" rozrywki.
Przypomina mi się scena z filmu "Idiokracja", w której bardzo nie wymagający wysiłku umysłowego film dostał Oscara. - Tak niebawem będą wyglądały reakcje mas ludzkich na cokolwiek co im się poda, a że poziom umysłowy z roku na rok się obniża, to tak jak w "Idiokracji" Oscara w końcu otrzyma film z pierdzącą d..ą.
PS. Film to nie cyrk.
I jeszcze mi powiedz, że jestem pustą idiotką, która na niczym się nie zna, co?;) Będzie mi bardzo miło.
Surrealizm mnie fascynuje, szczególnie po przeczytaniu książki `Obłok`, ale wszystko w umiarze...
Może mamy inne pojęcie o tym jaki powinien być film?
No cóż.
nie, nie jesteś idiotką... dlaczego? miałabyś nią być?
w filmie wystąpiłaś pod postacią chłopca dziesięcioletniego z grą komputerową /który został uratowany/ ...
rozumiesz?
oczywiście z czasem to się zmieni..., tylko troszkę trzeba poczekać :) a przecież to nic złego że dorastamy :)
zresztą o tym jest też i ten film...
Masz na myśli, że jestem dziecinna... a dzieci nie rozumieją takich filmów?
Nie pojmuję o co Ci chodzi.;/ (teraz znów wyjdzie, że jestem nie pojętna, bo nie zrozumiałam aluzji jak należy)
nie powiedział, że jesteś dziecinna... i zgadzam się z cobrą, choć chyba nie do końca zrozumiałam co chciał pokazać porównując Cię do postaci dziecka. Ale sądzę, że powinnaś jeszcze raz oglądnąć ten film, skoro ciężko jest Ci dostrzec metafory dziecka w tym filmie. No i chyba najważniejsze, dlaczego wszystko ma mieć umiar? Świat byłby nudny i po co byśmy mieli wyobraźnię? A co do pojęcia filmu, nie ma sztywnych reguł, że film musi zawsze bawić i sprawiać przyjemność. Filmy są jak dzieła sztuki, przekazują wizję reżysera, artysty. I czasem się zdarza, że jak w przypadku obrazów abstrakcyjnych, większa część społeczeństwa nie rozumie jej sensu, przeznaczenia...
Właśnie o to chodzi że film to sztuka i trudno oceniać tylko z pozycji umysłu.. Czasami coś co się pozornie wydaje bez sensu ma go bardzo dużo .:)
Filmu drugi raz nie obejrzę, przynajmniej nie w najbliższym czasie. Lubię wyjątkowe filmy o genialnych i często abstrakcyjnych pomysłach. Cenie ludzi z wyobraźnią, naprawdę. Ale ten film do mnie nie przemówił.
A jeśli chodzi o wspomniany umiar... Hm. Jakby to powiedzieć. Jak na moje oko za dużo tego wszystkiego tam było. I niech mi nikt nie mówi, że jestem ograniczona. Oglądając ten film miałam wrażenie, że Gilliam chcę zrobić coś świetnego, coś genialnego... ale chyba jednak trochę przedobrzył.