To był bardzo kiepski film. Zaczynając od Ledger'a, który miał na swoim kilka bardzo dobrych ról, tutaj nie pokazał absolutnie nic ciekawego. Tak jakby wsystkie sceny w których grał, był wycinkami, nieudanymi ujęciami. Gdyby Ledger żył, film by został zmiażdżony przez krytykę.
Efekty specjalne, to jakieś nieudane wybryki grafika z lat 90. Miałem wrażenie, jakby były zrobione metodą kopiuj-wklej z innych filmów. Wszystko już było, żadnego zaskoczenia, obraz po drugiej stronie lustra był kiczowaty, pusty i smutny, może zabrakło kasy na dobrego grafika?
Sama treść wyjątkowo nieposkładana i nużąca. Trywialne sceny z lekcjami dobro/zło, nadające się tylko do bajek Disneya, żeby dzieciaki wiedziały kogo lubić a kogo nie. Przypadkowość i nieadekwatność niektórych ujęć była porażająca (policjanci tańczący psudo kankana??).
W Batmanie mieliśmy przynajmniej świetną rolę Ledgera, w tym filmie poza epizodem z Deppem i urodą Lily nie ma absolutnie nic.