Uważam, że trzeba być niezwykle dojrzałym człowiekiem, aby w pełni go zrozumieć. Niestety ja nie zrozumiałam pewnych rzeczy, stąd moja ocena 9/10.
Myślę, że ludzie, którzy oczekują od filmu efektów wizualnych, zewnętrznych to powiedzą, że film to szmira, nuda, bajka! Zaznaczmy jednak, że bajka to krótki utwór z morałem na początku lub końcu. Według mnie Parnassus jest dla osób, które chcą utwierdzić się w swoich przekonaniach lub też sami zrozumieć swoje błędy, tak jakby spojrzeć na siebie z boku, na swoją naturę odzwierciedloną przez głównych i pobocznych bohaterów. Spotkałam się tuż po seansie z negatywnymi ocenami, jednak ze względu na mój niezwykle mały wiek wybaczam to także moim rówieśnikom. Po prostu oni nie tego szukają w filmach, dlatego Parnassus nie jest dla nich.
akurat efekty wizualne i cala oprawa to jest mocna strona tego filmu jak i wszystki filmow Gilliama, a z drugiej storny to bez przesady z dojrzaloscia, to nie jest jakis Bergman czy Tarkowski i nie ma co sie w nim doszukiwac sensu zycia bo sens zycia to inny film Gilliama
Fajnie byłoby się zastanowić, jak mogłyby wyglądać niektóre z filmów Bergmana, gdyby nadbudować je Gilliamowskim poczuciem humoru :)
Swoją drogą dla miłośników irracjonalnego humoru - polecam Widmo Wolności Bunuela. Przeurocza produkcja.
Eeee... no tak. Nie ma tego jedynego - film musi być szmirą. Poszłam na ten film tylko dla Johnny'ego Deppa. Wiecie co wam powiem? Może jeszcze nie dojrzałam do tego poziomu, albo ten poziom jest za niski, ale ja wcale nie zrozumiałam tego filmu. Jedyne co wywnioskowałam: mogłam pójść na Avatar.
Bardzo dobrze, że nie poszłaś na Avatar! Parnassus jest genialny, Avatar to totalnie nudna megaklapa roku!!
Zachowujcie ludzie trochę umiar i rozsądku w opiniach. Obydwa filmy są świetne, ale to całkiem inny rodzaj kina. Parnassus to mocno symboliczne, niebanalne kino dla ludzi z wyobraźnią, a Avatar to fantastyczna przygoda. To jak jakby mówić, że pomarańcze są świetne, a banany to jakiś śmierdzący syf, tylko dlatego, że nam akurat nie smakują banany. Umiaru!
Okej, rozumiem Twoją opinię. Patrzę jednak z perspektywy młodszych ludzi. Do oceny tego filmu nie przyczynił się tylko sam film, ale także osoby, które były ze mną i podzieliły się opinią. Przeważnie taką, ze jest "nudny" i nic tam nie widzą.
momentami mnie zanudzał, ale do czasu... Podobał mi się :)
prawdę mówiąc, spodziewałam się zupełnie czegoś innego, ale wychodząc z kina nie byłam zawiedziona.
Efekty, gra.. ok. Ale i tak najbardziej urzekł mnie scenariusz...
no i... Johnny Depp ;)
Uważam się za osobę młodą (24 lata) nie wiem czy jakoś bardzo dojrzałą, ale film podobał mi się bardzo i nie nudziłam się na nim nawet przez sekundę. Osoba która była ze mną też była zadowolona a komentarze ludzi dookoła po seansie były pozytywne (było nawet trochę braw?). Więc nie wiem skąd nagle taka jazda na forum?
Człowieku efekty były jak w filmach 15lat temu.
A fabuly to on wogole nie mial,ona sie sama tworzyla podczas seansu,.
Tam nic sie nie trzymala ladu ani skladu.
Bylem z zona i szwagier z zona.
Wiekszosc ludzi w kinie miala niezly ubaw z tych scen.
Ja nie wiem ile ten koles musial czegos wziasc zeby cos takiego wymyslec.
Te animacje jakby na starej amidze zrobili.
Dla mnie i nie tylko dla mnie byl to najgorszy film na jaki poszedlem do kina.
Stwierdzilismy ze trzeba bylo wypalic jednego ,mimo ze nie pale zeby sie wyluzowac na tym filmie.
Po prostu nie jesteś grupą docelową dla tego filmu. Twój szwagier i Wasze żony też. Bywa.
Na prawdę, zanim sie wybierze na jakiś film, warto dowiedzieć się czegoś o osobie, która go kręci.
film bardzo dobry, jak każdy film Giliama. najlepsza kreacja w tym filmie to oczywiscie Heath Ledger :) 9/10
dobrze powiedziane :) filmy Gilliama rządzą się swoimi prawami. Nie doszukiwałbym się w tym filmie jakiejś wielkiej głębi...i tak naprawde chyba jednak trochę szkoda. Ale mimo wszystko w całej tej swojej przewrotności film jest całkiem udany...a na pewno malowniczy :)
Z tym najlepszym Ledgerem bez przesady. Bardzo go lubię (lubiłam) i uważam że był naprawdę dobry, ale w tym akurat filmie byli lepsi, jak Garfield, Deep czy nawet Cole.
niepowiedziałbym że Depp był w tym filmie najlepszy, on tylko wystąpił goscinnie można powiedziec na kilka minut. pozatym jakoś do mnie nieprzemawia, jego role troche za bardzo podobne do siebie. Ledger za to w kazdym swoim filmie pokazywał ze mogl zaliczac sie do najlepszych, jego role byly od siebie znacznie rozne co mi sie podobało dlatego to jemu nalezą sie brawa.
W całości popieram wypowiedź poprzedniczki. Depp pokazał inną wersję Sparrowa (ale i tak go uwielbiam), natomiast Heath całkowicie inną, może nawet komiczną, postać. ;)
Też uważam że to nie jest film dla każdego. Za mą siedzieli gimnazjaliści po filmie słyszałem ich rozmowy i odniosłem wrażenie że się wynudzili, ale i tak byli dzielni bo mogli głupio komentować film w trakcie jego projekcji. Dziękuję za takich szalonych reżyserów jak Terry Gilliam. Heath Ledger też był rewelacyjne. Grał w tak naturalny sposób, co jest chyba największą sztuką, że nie czułem dystansu do jego postaci. Oglądając sceny z jego udziałem odnosiłem wrażenie że stoję obok i słyszę czyjąś rozmowę na ulicy. Szkoda że nie żyje. Farrell też pełen profesjonalizm świetnie zagrał s....syna bez sumienia. Na 100% wrócę jeszcze to tego filmu.
Byli dzielni, a pewnie. Niektórzy i wyżej, i w innych tematach mówią o tym, że dzieci z gimnazjum nie zrozumieją, że to nie dla nich... Przepraszam bardzo, ale ukończyłam 15 lat i film był dla mnie całkowicie zrozumiany, przejrzysty, dostrzegłam drugie dno, które dostrzega się
(dopiero?) tuż po seansie. Może i niektórzy moi rówieśnicy mogą czegoś nie rozumieć (jak na razie ci, z którymi rozmawiałam należą do części zachwyconej filmem), uważać film za chaotyczny, ale jak na razie to większość "starszych" osądza film negatywnie z racji jego rzekomego braku spójności. Ale to ich zdanie, ich postrzeganie, ich proces myślowy. ;)
"s...syna bez sumienia" Syna? ;o Że z sumieniem u Tonny'ego to kiepsko na pewno się zgodzę. Ale teza o synie? Rozwiniesz?
Ci chłopcy byli przykładem, który sam zaobserwowałem. Gust to nie jest kwestia wieku, więc przepraszam myślącą młodzież. A jeśli chodzi o "syna" to wykropkowałem po prostu wulgaryzm.
Aaaha. ;)
Przepraszać nie musisz, to nie było akurat skierowane do Ciebie, bo nie obrażałeś nikogo ani nie ubliżałeś itd. Wyraziłeś się o dziwo kulturalnie, co jest ostatnio rzadkie na forum.
Cały Gilliam wymaga pewnej dojrzałości. Pożeracze popcornu będą utyskiwać i na "Przygody Barona Munchausena" i "Fisher Kinga".
A patrzenie na Gilliam'a pod kątem Latającego Cyrku Monty Python'a to pomyłka.
Gdzie "zapach Pythonów" w "12 małpach" i "Fisher Kingu"? Jeszcze w "Brazil" czy "Jabberwacky" widzę ślady dawnego stylu, o aktorach i humorze z Pythonów nie wspominając, ale już od "Przygód Barona Muchausena" widać wyraźną autonomię stylu Gilliama, mimo że zagrał tak Idle.
surrealizm i wisielczy humor, do tego nieskrepowana wyobraznia i dystans do calej tworczosci, to jest ten 'zapach Pythonów' jesli chodzi o '12 malp' to najbardziej widac to przy kreowaniu naukowcow, "Fisher King" najmniej tam z Pythonów poza oczywiscie glownym tmatem filmu czyli gralem, Przygody Barona Muchausena tam to az kipi od brytyjskiego humoru podobnie jak w Bracie grimm chyba 'Kraina Traw' i 'Fear and Loathing in Las Vegas' sa najbardziej niepythonowskie ale ja czuje za kazdym razem jak ogladam jego filmy ze to ten sam koles co robil animacje do latajacego cyrku i nie tylko przez scenografie
Nie jestem do końca przekonany. Poza takimi smaczkami jak mówisz to Gilliam już bardzo daleko poszedł. A w Fisher King'u to jeszcze Czerwony Rycerz może się kojarzyć z rycerzem z Jabberwacky i z Czarnym Rycerzem ze "Świętego Grala" ;-).
Zgadzam się że nie wszyscy mogli zrozumieć ten film, i dlatego go negatywnie ocenili. Parnassus jest trudnym filmem i bardzo zawiłym, ale nie moge powiedzieć ze nieciekawym.
Jezeli komuś się nie podobał, znaczy że go nie rozumie.
Rzeczywiście w sali kinowej zobaczyłem 11-latki i jestem ciekaw ich oceny. Myślę, że mimo baniowej konwencji grupa docelowa rzeczywiście skierowana jest do trochę starszej widowni. Ja uważam film za bardzo dobry 8/10.
Olga, lat 15 ocena 9/10
Byłam wczoraj. Jednym słowem super. Nawet jakbym nie znała nazwiska reżysera od razu zorientowałabym się, że to Gilliam. Oczywiście mam teraz na myśli stronę wizualną (wyobraźnia widzów Imaginarium), Monty Python robi swoje. To oczywiście na plus.
Co do aktorów to najbardziej podobali mi się Farrell i Garfield.
Warto było pójść. Zdecydowanie.
ps. Nie porównujmy Parnassusa z Avatarem, bo to zupełnie dwa różne filmy.