Oczywiście nigdy się nie dowiemy jaką formę miałby ten obraz, gdyby nie śmierć Ledgera. Wydaje się, że ekipa zaangażowana w produkcje skupiła się bardziej na jego zastępstwie niż na całości. Rezultat jest niespecjalnie porywający fabularnie. Zadowoleni z niego mogą być chyba tylko oddani fani fantazji Gilliama. Reszta raczej się wynudzi szukając bezowocnie w tej opowieści jakiegoś sensu, czy choćby okrzyczanego sznytu genialności Ledgera. Oryginalny, ale jednak niewypał.
Więcej o filmie na:
http://komet.blox.pl/2010/03/Kolejny-pechowy-barok-Terry8217ego-Gilliama.html