Ten film jest jak cyrkowy wóz Parnassusa. Błyszczący, mieniący się kolorami, tandetny, trochę rozpadający się na części, ale kryjący w sobie nieograniczone magiczne możliwości, których zasmakowania łatwo się nie zapomina.
Rozbuchana wyobraźnia Terry'ego Gilliama dostała pary jak nigdy dotąd i rozpędziła się tak, że nie nadążała za nią nawet fabuła filmu. Na szczęście obraz jest tak imponujący wizualnie, a do tego świetnie zagrany, że rekompensuje to wszelkie niedociągnięcia, dziurki i przetarcia narracyjne. Parę razy można zbierać szczękę z podłogi, gdy widzimy jak na ekranie ożywają animowane filmiki Monty Pythona (kapitalna scena z tańczącymi policjantami). Lily Cole zjawiskowa, chłopaki jak jeden piękni i uwodzicielscy, Waits i Plummer pokazują klasę - i tak to wiruje jak w kolorowej karuzeli lunaparku, a my mamy uciechy po pachy.
W sumie jest to piękna historia o sile wyobraźni i opowieści, radości życia i sile marzeń. W zwierciadle Gilliama wszystko pięknieje - nawet Zły jest bardziej rubaszny i sympatyczny niż groźny. I pomimo tego, że w filmie nie ma oczywistego happy endu ("nie możemy tego zagwarantować") po wyjściu z kina świat się do nas uśmiecha.
Bardzo mądre słowa i ważna opinia.
No może tylko twarz Lily Cole bardziej mnie przeraża niż pociąga, jakby pasowała do innego ciała, niczym w kreskówce Gilliama. Ale może właśnie o to chodziło.
ja w kinie byłam wczoraj. Film dosłownie mnie oczarował, niesamowity świat za lustrem był wspaniały i pokazał jednocześnie coś ważnego: trzeba dokonywać wyborów praktycznie w każdym miejscu. Dr Parnassus, Valentina i Diabeł zagrani świetnie, nie mówiąc juz o Tonym w realnym świecie, po przemianie po drugiej stronie lustra najlepiej spisał się Johnny Depp, Colin Farell też wpasował sie w rolę. Nie pasował według mnie nie spasował tam Jude Law, nie to zże jest złym aktorem, ale jakoś nie nadał się do postaci Tonego, a może tak miało być? w każdym razie gdy tylko film wyjdzie na DVD na pewno oglądnę go jeszcze raz:) Polecam i zachęcam do obejrzenia, do wybrania się w podróż na granice wyobraźni.