Nie mam pojęcia, czy film mi się podobał, czy nie. Na pewno gorszy od Avatara, lepszy od Julie&Julia (oczywiście w subiektywnej opinii). Niby zamysł wydawał się całkiem, całkiem, jednak końcówka nijaka, sztampowa, a zapewne miała wywrzeć na widzu jakieś tam wrażenie. Idąc na ten film oczekiwałam czegoś zupełnie innego niż obejrzałam, chociaż nie potrafię sprecyzować, czego. Może więcej skupienia się na wyobraźni, aniżeli ruskich szajkach, może zupełnie innych wątków, fabuły. Film nie był najgorszy, ale tez nie powalił na kolana, mimo szumnych i wszechobecnych zapowiedzi. A szkoda, bo przecież parę znanych i znaczących gwiazd współczesnego kina współtworzyło Imaginarium. Jak widać, sławne nazwiska to nie wszystko.