ja byłam oczarowana. Nie widziałam innych filmow Terry'ego Gilliama, ale
na pewno to teraz nadrobię.
nie będę krzyczeć, że ci, którym się nie podobał go nie zrozumieli, bo nie
chcę, żeby ktokolwiek poczuł się urażony. To po prostu nie jest film dla
każdego. Nie każdy ma.. pewien rodzaj wrażliwości, żeby docenić
'parnassusa'. I nie ma w tym niczego złego!
byłoby jednak miło, gdyby osoby, w których gusta film nie trafił nie
obrzucały go epitetami typu "do niczego, beznadziejny, słaby,
przereklamowany", bo to nieprawda. Jest świetny. Jest naprawdę świetny i
jeśli idzie się na niego ze świadomością, na co się idzie - gwarantuję, że
nie będzie rozczarowania.
+ jestem bardzo pozytywnie zaskoczona Judem Law. pozostałych panów się nie
obawiałam, ale do niego nie byłam przekonana, widziałam go wcześniej w
dwóch filmach, w których nie miał okazji za bardzo się wykazać i myślałam,
że jest tylko ładny;)
a okazuje się, że wcale nie odstawał od pozostałych.
w koncu poprawna wypowiedz :) popieram "nie dla kazdego"...
mnie zaczarowal i nie rozczarowal heh, jednak jud law nie pasowal wogole w tym wcieleniu...ogolnie duzy pozytyw
mnie takze film oczarowal, no i HL... ktory po raz kolejny zaral bajecznie, film inny niz wiekszosc dzis, pelnych marketingu itp.
10/10
To wyjaśnij mi proszę dla kogo był ten film i na co ja właściwie poszedłem dzisiaj do kina.
Czy to z założenia miała być bajka dla dzieci do lat maksymalnie 12?
Pytam poważnie, bez cienia ironii.
Pozdr
bynajmniej. wątpie żeby dzieci do lat 12 doceniły ten film, chyba, że
wyjątkowo dojrzałe dzieci.
widzę, że dałeś 1 również 'nieustraszonym braciom grimm' (ha. czyli
jednak widziałam inny film Terry'ego - zapomniałam o nich;))
1 świadczy chyba o tym, że film uważa się za totalną porażkę niewartą
niczego. Na Twoim miejscu nie wydawałabym pewnie pieniędzy na kolejne
wątpliwe dzieło reżysera, którym tak gardzę.
Inna sprawa, że dziwię się, że parnassusa stawiasz na równi z braćmi, bo
moim zdaniem jest o wiele lepszy.
naprawdę uważasz za porażkę absolutnie każdy aspekt tego filmu? choćby
sam pomysł, muzykę, aktorstwo..?
a odpowiadając na Twoje pytanie:
dla ludzi trochę mniej cynicznych, a bardziej otwartych na 'inność'.
Takich, którzy nie muszą udowadniać nikomu swojej dojrzałości przez
wyśmiewanie i nazywanie dziecinnym tego, co wymaga nie do końca
'dorosłej' wyobraźni i wrażliwości. Którzy potrafią przeczytać, czy
obejrzeć baśń nie patrząc na nią właśnie cynicznie, nie myśląc "ależ to
idiotyczne", a właśnie otworzyć się na nią.
nie wiem, czy widziałeś np jakieś filmy Tima Burtona poza 'edwardem'.
polecam 'dużą rybę';)
i jak mówiłam - nie chcę nikogo urazić. cynizm i trzeźwe spojrzenie na
świat też są potrzebne, nie można tylko się od nich uzależniać. Byłoby
mi też łatwiej, gdybym wiedziała, co konkretnie masz 'parnassusowi' do
zarzucenia - może mogłabym Cię jednak przekonać;)
pzdr
"byłoby jednak miło, gdyby osoby, w których gusta film nie trafił nie
obrzucały go epitetami typu "do niczego, beznadziejny, słaby,
przereklamowany", bo to nieprawda. Jest świetny"
...acha, czyli nie można nazwać filmu słabym, ale za to świetnym a i owszem :) hmmm, to jak tu wejść w jakąkolwiek dyskusję??
Do mnie "Parnassus" zupełnie nie trafił, na początku zachwycił oryginalnością, klimatem i scenografią, potem, po jakichś 30 minutach nastapił constans i oglądało się bez emocji. Niby świetnie zagrany (młode gwiazdki dały radę), oryginalny, a jednak całokształt nie zrobił na mnie wrażenia. Dla mnie 4/10
p.s. Kino Cinema City w Silesii w Katowicach to skandal. Na sali było tak przeraźliwie zimno (klimatyzacja), że po 15 minutach wszyscy byli opatuleni w kurki. Wstyd!
ależ można! nie powiedziałam, że nie można. powiedziałam, że byłoby miło,
gdyby tego nie robiły.
No nie... można wyrazić swoje zdanie, niezadowolenie itp. Chodzi o to by argumenty były logiczne, nie typu: głupi i już, bo ja tak uważam:P Po prostu często na filmwebie zdarza się, że dyskusje są prowadzone niezbyt grzecznie i obie strony są często winne- przeciwnicy jak i zwolennicy filmu.
Dziękuję za odpowiedź na pytanie.
Co mam konkretnie do zarzucenia - napisałem już w innym wątku:
strasznie prosta fabuła. Jak dla mnie - za prosta.
Masz rację - Parnassus jest lepszy od Braci Grimm.
Tamten film to było dla mnie dno totalne.
W Parnassusie widzę pewne zalety.
wiesz, to jednak hollywood, nie może być bardzo zagmatwana, bo musi być
zrozumiała dla "mas".
chociaż w gruncie rzeczy wcale się z Tobą nie zgadzam. Nie jest na tyle
prosta, żeby to raziło i obniżało wartość filmu..
A zerknij tutaj:
http://www.filmweb.pl/topic/1294911/Bardzo+słabo+(.html
ciekawy jestem Twojej opinii
Pozdr :)
Kolego, jesteś pewnie już dużym chłopcem i zapewne nieobce Ci wyższe czynności intelektualne. Domyślam się więc, że Twoje pytanie dotyczące targetu "Imaginarium" jest niczym innym, jak zmultiplikowaną ironią.
Gdybyś rzeczywiście chciał dowiedzieć się, dla kogo jest ten film, wystarczyłoby, żebyś przeanalizował profile osób, którym "Parnassus" przypadł do gustu. I wyciągnął wnioski.
Naprawdę bardzo proste.
nie ma co sie doszukiwac w tym filmie nie wiadomo czego, to nie jest zaden traktat filozoficzny a Gilliam zawsze zawsze mial duzo dystansu do swoich filmow i tez trzeba miec dystans
a kto się doszukuje?
..........................................................................
......................................................
Idąc na ten film słyszałem opinie, że nie jest to film dla "zwykłych śmiertelników"... i w momencie jak ujrzałem, że po 20 minutach pan z pizzą wraz ze swoją towarzyszką opuszczają salę (16.01 gdańskie multikino, pozdrawiam ;D)... dopiero to do mnie dotarło, dopiero wtedy bo ja cały czas hmmm żyłem tym filmem... Przyznam, że jest to inny film od tych jakie miałem okazję oglądać do tej pory, ale inny nie znaczy gorszy, po prostu inny ;D
Pierwszy raz się z tym spotykam, ale nie za bardzo wiem co powiedzieć o tym filmie. Polecić na pewno poleciłbym ten film każdemu, ponieważ nawet gdy mu się nie spodoba, nic z niego nie wyniesie etc etc... to zobaczy coś... innego co może okazać się miłym doświadczeniem;)
Bardzo spodobała mi się gra Heatha Ledgera i jak zwykle rewelacyjna kreacja Johnny'ego Deppa, uważam że pozostała dwójka "gwiazdorów" nie co odstawała od nich, zwłaszcza Colin. Tom Waits również wytworzył ciekawą postać, która to (myślę głównie) wprowadzała widza w świat reżysera...
Mi tam Depp akurat nie zapadł w pamięć (grał jak Jack Sparrow), dla mnie klasę pokazała para młodziutkich aktorów (zwłaszcza kobitka) i Tom Waits (jak dla mnie najbardziej charyzmatyczna postać filmu).
A ja Ci powiem, że zdarza się niekiedy, iż dzieło przerasta twórcę.
I niezamierzenie, mimo że nie było to zamysłem Gilliama, wyszła mu zgrabna powiastka, coś na kształt "Kandyda".
Moim zdaniem dużo prościej jest jednak zapytać.
Profilów nie będę analizował. Wolę dyskusje na forum.
Wybrałem się do kina. Lubię Gilliama, chociaż po jego ostatnich obrazach wydaje mi się, że swoje najciekawsze filmy już nakręcił. Zawsze to było kino "nie dla każdego". Prawda jest jednak taka, że reżyser miał tutaj większy budżet, większe możliwości, bardziej znanych aktorów (co porównać możemy jedynie z Grimmami i ewentualnie 'małpami') i szykowała więc większa produkcja. Ja osobiście boję się takich 'wielkich' rzeczy, gdy twórca mimo wszystko jest mało komercyjny. Przykład Grimmów pokazał, że w starciu z producentami i 'targetem' widowni nawet tak oryginalny artysta przegrywa. Tutaj wyszło pół na pół. Uważam, że spora części filmu się broni i widać, że ten rozmach się przydał. Z jednej strony śmierć Ledgera przyniosła trochę więcej uwagi obrazowi, który bez tego wydarzenia mógłby wejść do kin bez oczekiwań "niewiadomoczego". Określanie go przymiotnikami negatywnym i pozytywnymi zależy od nastawienia. Gilliam ma lepsze i gorsze produkcje, ale w każdym znajdzie się kilka scen, które zapadają w pamięć. Co, jak co, ale pomysły na bardzo ciekawe i stwarza klimat, którym już się zapisał w annałach kina, podobnie, jak inni 'stylowi' twórcy - Lynch, Almodovar, Jarmush. Także i tutaj poniżej swojego poziomu nie zszedł, a mniej satysfakcji z seansu miałem chocby ze wspomnianych Grimmów oraz "Tideland" (któremu również nie można odmówić pięknych, bajkowych momentów), a to, że bywało i ambitniej i lepiej ("Brazil","Fisher king") to fakt, ale filmografia Gilliama, jako całość trzyma się spójnie.
Co do Jude Law. Ja osobiście go bardzo lubię. Nie pamiętam pierwszego filmu w którym go widziałem i zapamiętałem, ale mogła to być "Gattaca", gdzie bardzo dobrze wypadł na pierwszym planie. Sam film również jest godny polecenia, jako ciekawy wizualnie i z przesłaniem w treści dramat sf, a takich jest niewiele. Potem dla odmiany w średnim i dosyć dziwnym filmie, ale ciekawie wypadł w "Mądrości krokodyli". W podobnym czasie było jeszcze "Existenz" z gatunku kocham lub wyłączam po 10 minutach;) Ja osobiście nadal uważam, że to przełomowy thriller sf, który wyprzedził swój czas. Na drugim planie Law zdecydowanie i charyzmatycznie wypadł w dwóch rolach "Utalentowany Pan Ripley" oraz "Droga do zatracenia" i nadal są to wg. mnie jego najbardziej wyraziste kreacje. W sumie trochę ubolewam, że jego następne role, chociaż nic im nie zarzucam nie były już tak mocne. Można jednak je spokojnie obejrzeć, gdyż całkiem szczęśliwie nie wybierał z reguły kiepskich filmów - "Wróg u bram", "Closer","Holiday", "Pojedynek","Jagodowa miłość".
właśnie wróciłem z kina muranów i....no może rzeczywiście nie
jestem normalny, że nie dostrzegłem inności, tajemniczości i
całej reszty bzdetów w tym filmie, ale jak dla mnie to nie było
to, na co się zapowiadało.
wspaniałe widowisko?macie na myśli te odrapane wyświechtane
szmaty drabiny do nieba i centrum handlowe z reklamówka prady?
gra aktorska?Ledger nudny, potem się rozkręca, Depp cokolwiek by
nie powiedział zabrzmi dobrze, Law chyba się wypalił, mąż Curuś,
no comment, ratuje wszystko arcygenialna gra Toma Waitsa i
młodych aktorów, rzeczywiście dają z siebie wszystko.
muzyka?nie mogę się kłócić, naprawdę współgrała z resztą i
podobała mi się..
fabuła, no cóż, do końca nie wiem o czym był ten film, ale może
jak jeszcze raz obejrzę, to mi się zaświeci świetlówka
energooszczędna pod płatem czołowym..
tylko niech nikt nie mówi, że obrażam ich film życia, bo dla
mnie to marketingowe gówno, które nie wyszłoby z pompą, gdyby
nie pośmiertny oscar dla ledgera po genialnej roli w batmanie i
całe to nastawienie na kasę, udało sie rzesze zaciągnąć do kina,
udało się...mission accomplished!!