Oklaski dla tego filmu to takie samo snobistyczne nieporozumienie jak dla dla muzyki Karlheinza Stockhausena - nie rozumiem , będę klaskał, żeby nie dać swojej małości poznać innym. Dno, szmira, przesłanie płytkie i nie warte filmu. Gilliamowi na stare lata sieczka z mózgu się zrobiła.
Makabra tym większa, że nigdy nie wychodzę z filmu, a trzeba było.
I nie będę się legitymował moimi upodobaniami filmowymi dla podbijania bębenka. 1/10.
Napisałem - oglądam filmy do końca, daje szansę reżyserowi na jakikolwiek najmniejszy intelektualny wodotrysk, nawet przed napisami. I co? Co z tego ,że Parnassus zobaczył szczęśliwą córkę? Małe wzruszenie,takie 1/10? Chaos i jeszcze raz chaos, zmarnowane potencjały aktorskie i zmarnowany czas. I czym mam się teraz odtruć?