Bardzo źle się stało, że w tak dobrym filmie, u tak dobrego reżysera zagrał tak marny aktorzyna-chałturnik jak Ledger. Jego osoba ściąga na film (i to forum) mase prostych dzieciaków dla których poziom wyższy niż Obłędny rycerz czy Batman The Dark Knight jest już nie do przeskoczenia.
Trochę mam żal do Terrego Gilliama, że ulegając najpeweniej jakimś naciskom, pozwolił u siebie zagrać komuś kto na to absolutnie nie zasługiwał.
Może Ci się nie podobać gra aktorska Ledgera, ale dostosuj się do zasady, że o zmarłych mówi się dobrze albo wcale i nie obrażaj go, proszę.
Tak, podobała mi się kreacja Ledgera, ale nie jestem rozwścieczoną fanką, wiem że każdy ma własny gust, więc nie będę Twojego komentować.
Z jednej strony są bezkrytyczni wielbiciele śliniący się na widok Ledgera, z drugiej strony musi być więc solidne zmieszanie z błotem od czasu do czasu.
Tak dla przeciwwagi.
W rezultacie wyjdziemy na +/- zero.
Obejrzałem Brokeback Mountain na długo nim pierwszy raz napisałem tu cokolwiek o Ledgerze czyli jak rozumiem zachowałem prawidłową kolejność i mogę bez przeszkód cisnąć po tym fajansiarzu.
Good.
To ze ślinieniem się na widok Ledger'a było dobre.^^
Ale ja niestety ślinie sie jedynie na widok Johnnego Deppa. No i powiedzmy że moze to nie był najlepszy film Ledgera, ale ogólnie ten film wcale nie był jakiś zachwycający. I to akurat nie była wina ww, tylko Farrela i paru innych osób.
To akurat chyba nie za bardzo załapałaś aluzji co do zatrudnienia Farrela dla mnie to był akurat strzał w 10. Fakt że za nim nie przepadam ale ta rola była jakby specjalnie dla niego zrobiona na miarę. plotka głosi ze bracia Coen zrobili podobnie zatrudniając Clooneya do jednego ze swoich filmów http://www.filmweb.pl/film/Tajne+przez+poufne-2008-430851 .
Nie chodzi mi o jego predyspozycje do występowania w określonych filmach, tylko o to, że tak jak suszyMie nie podoba się gra Ledgera, tak mi nie podoba się gra Farrella. Ogólnie jako aktora. A już na pewno nie wygląda na przebiegłego bogacza. Według mnie. Rzecz gustu ;]
SuszyMie, ja też nie mam zamiaru się kłócić, liczyłam tylko na inteligentna dyskusje ;)
Też za nim nie przepadam. Mi nie chodziło o grę ale o osobowość i o to co sam sobą przedstawia.
Według mnie nie był to przebiegły bogacz tylko zadufany w sobie koleś gotowy wszystko poświecić dla własnego dobrego wizerunku To oczywiście rzecz gustu ale nie wyobrażam sobie kogoś innego w tej roli
Shani_16, po tym jak w pierwszym poście najechałem na rozkochanych w Ledgerze ludzików jeszcze liczyłaś na inteligentną dyskusję? ;]
zaskoczyłaś mnie tym naiwnym (idealistycznym?) podejściem...
ale za to też ciepło Cię pozdrawiam, podoba mi się Twój spokój i opanowanie :)
Wiesz, tak szczerze, to poprostu ćwicze się w byciu miłą ;P
Myśle co innego.
Ale też Cię pozdrawiam.
A jaka jest aluzja w tym, że zatrudnili Farrela, bo nie wiem a chętnie poznam tę tajemnicę. Depp i Law pasowali idealnie, zarówno wyglądem jak i grą (trudno było odróżnić przeskoki), natomiast Farrel i tym i tym nie.
Okej, ale ja się wcale nie spieram z Tobą.
Mój post był kierowany do określonego elementu i w określonym celu :]
"dostosuj się do zasady, że o zmarłych mówi się dobrze albo wcale"
Co za bzdura! Gdybyśmy o zmarłych mogli mówić tylko dobrze, nie wypadałoby nawet krytykować filmów z lat trzydziestych, zarówno ich twórców, jak i aktorów. Poza tym, negatywna ocena zdolności aktorskich ( a Ledger aktorem całkiem dobrym był, lecz nie wybitnym) to nie jest mówienie o kimś źle, tylko rzeczowa wypowiedź. Rzeczowa, bo mówimy o jego aktorstwie, czyli na forum filmowym oceniamy, jak nam się podobała jego praca, którą wykonywał za kasę właśnie po to, by krytycy filmowi i widzowie mogli ją ocenić.
@SuszyMie uważa Ledgera za kiepskiego aktora i ma do tego prawo. Ja go lubię za rolę w Candy, ale w Parnassusie mi się nie podobał i tyle na temat.
Zamiast "stosować się do zasad" zacznij używać mózgu, zanim coś napiszesz.
Zero konkretów, zero argumentów, tylko "ja jestem mądry i wspaniały więc napisze jakiegoś bezmyślnego posta żeby wszyscy myśleli jaki jestem bystry i wygadany". Owszem, można krytykować, ale nie jest chyba strasznym wysiłkiem żeby napisać to inteligentnie i poprzeć czymś rozsądnym a nie tylko idiotycznym "bla, bla bo ja się znam". Dlaczego więc nie mogę użyć takiego argumentu, jak użyłam? Może troche za ostro, ale delikatnie nie dociera. A umarli nie mogą się bronić, możemy ich oceniać negatywnie, ale czemu ich obrażać? To że na tym forum panuje kompletny brak szacunku do innych, cały czas ktoś zarzuca brak jakiegoś organu, nie oznacza że muszę się z tym zgadzać i mogę to wyrazić.
Ludzie, troche klasy! Tak wam śpieszno wszystkich krytykować a spójrzcie na siebie! Atakujecie wszystkich dookoła, każda wiadomość jest pełna agresji. Czujecie się lepiej gdy kogoś denerwujecie i obrażacie? Robi się wam lepiej na duszy? Czy może na czymś innym?
Na razie nie będę nikogo obrażać, ale na agresje często reaguje agresją.
No nie za bardzo bo ja nie staram się nikogo krytykować ani tym bardziej obżarć .Zresztą uważam ze krytyka to nic dobrego ponieważ tak naprawdę wywołuje tylko agresje .Nie lepiej napisać ten czy inny film mi nie odpowiada i mi się nie podoba. Tylko wypisywać krytyczne uwagi pod adresem filmów które nam nie odpowiadają.Filmy z lat 30 czy nawet starsze mogą się nie podobać ale są przecież historia kina i śmiesznym jest wytykanie błędów ich twórcom ponieważ właśnie na podstawie tych umownych błędów i niedociągnięć uczyli się kolejni filmowcy by to co tworzą było coraz lepsze.A i tak za często arcydzieł nie robią .
Morgana, ta tyrada była do Mallory_Knox. ;)
Ja też nie uważam tego filmu za arcydzieło, ale nie piszę że reżyser " nie używa mózgu" i o takie komentarze chodzi. Krytyka powinna być konstruktywna, masz rację^^ Ale jeśli ktoś oprócz inteligentnej opini popisuje sie jeszcze jakimiś obelgami wobec tych, którzy uwazają inaczej to świadczy raczej źle o jego stanie umysłowym. A przecież Ty tak nie robisz, więc się nie czepiam.
Bo ja poparłam Cibie . Po za tym (Mallory_Knox -"Gdybyśmy o zmarłych mogli mówić tylko dobrze, nie wypadałoby nawet krytykować filmów z lat trzydziestych, zarówno ich twórców, jak i aktorów.") uważam za trochę dziwne krytykować stare filmy tylko dlatego ze są stare i się komuś z tego powodu nie podobają . To przecież historia kina i nikt w latach 30-tych nie zrobił by współczesnego nam arcydzieła by zadowolić przyszłe pokolenia .:)
Przypomnę Ci coś, bo najwyraźniej masz dość zmienny gust i krótką pamięć. "Jego osoba ściąga na film (i to forum) mase prostych dzieciaków dla których poziom wyższy niż Obłędny rycerz czy Batman The Dark Knight jest już nie do przeskoczenia."
Świat nie lubi hipokrytów.
Musiało Ci się trochę nudzić, że to wszystko przeczytał(a?)ś.
Ale nie ucz się naszych wypowiedzi na pamięć, nie warto. Chociaż, moze, czasami zdarzają się całkiem sensowne^^
Ach, wracając do tematu. Nie, wszystko już na ten temat powiedziałam.
Ale jak bardzo chcesz, to mozesz rozwinąć swoją wypowiedź. Półsłówkami się ciężko porozumiewa.
Koledzy gra aktorska była naprawdę dobra zwłaszcza Leghera i Deepa, co do filmu to już inna sprawa.
Film niestety jest o niczym a dokładniej o 2 gościach jeden to hazardzista a drugi to oszust. A tak naprawdę to dwaj oszuści.
Właściwie identyczni bohaterowie i każdy próbuje iść do przodu po trupach.
Tak czy siak film jest niestety słaby bo brak wstępu, rozwinięcia i porządnego finału. A dodatkowo zupełnie nic nie wnosi - szkoda tylko takiej obsady że się zmarnowała.
Szkoda pieniędzy na bilet
Jeżeli dla Ciebie The Dar Knight ma niski poziom to wolę nie zgadywać ile wynosi Twój iloraz inteligencji... to był ogólnie dobry film. Tylko, żeby to zauważyć, trzeb ago najpierw zrozumieć... bolączka, prawda?
Buchachachacha!
Nie zdziwię się jeżeli 95 w Twoim nicku to rok urodzenia, bo tylko ktoś baaaardzo młody może palnąć taką bzdurę i nie zdawać sobie sprawy z tego jaki zabawny jest w tym momencie :]
Czy dla współczesnych 15-latków TDK to film trudny, zmuszający do umysłowej gimnastyki, wymagający myślenia, interpretacji i zadumy?! :D :D
O tempora, o mores!.... (tego też pewnie nie rozumiesz, ale na szczęście masz google, to sobie możesz wyklikać ;p)
Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.
To tak a propos łaciny. I nie użyłam Google, choć niektórym się to teraz przyda.
A wiele filmów powinno skłaniać do myślenia, jeśli żaden Cie nie skłania to nie znaczy że każdy jest marny, tylko że ktoś ma problem. Ale zawsze można oglądać filmu tylko po to żeby móc znaleźć ich słabe punkty i przechwalać się swą niesamowitą wiedzą(??) i inteligencją(??), a nie próbować coś z nich wynieść dla siebie.
"Wiele filmów powinno skłaniać" - może i wiele, ale z pewnością nie TDK, nie OR, nie American Pie, nie Avatar, nie... długo możnaby wymieniać.
Gówno nawet w ładnym opakowaniu będzie nadal gównem, a nie czekoladką.
Zresztą ja nawet nie mówię, że TDK jest beznadziejnym filmem, ale na pewno nie jest obrazem zmuszającym do myślenia, bo jest prostackie jak cep z drewna. I nad czym tu dumać?
Litości ;p
To żeby film skłaniał do myślenia nie musi wynikać tylko z zawilej fabuły.Prosty film tez może skłonić do myślenia na przykład tylko poprzez użycie w nim symboli i dobór odpowiednich obrazów. Natomiast Avatar w pierwszej wersji nie był wcale taki zły a fabuły miał dokładnie tyle ile powinien mieć by go móc spokojnie obejrzeć. Piszę to ponieważ ten z dodatkowymi scenami niestety już nie był aż taki dopracowany. Wydaje mi się że Giliam jest bardzo niezależnym reżyserem i oryginalnym twórca by ktoś go mógł do czegos zmusić podczas realizacji swojego własnego filmu i to zapewne był jego pomysł by po raz kolejny zatrudnić tego samego aktora.
To skłanianie do myślenia wynika zazwyczaj z samej definicji filmu, może nie trzeba czasami zbyt wiele rozważać ale zawsze kryje się jakaś myśl za opowiedzianą historią, jakaś prawda, którą autor chciał nam przekazać.Jak ktoś chce to ją zauważy, ale czasami naprawde trzeba chcieć. I to niestety nie dotyczy się takich ... jak American Pie, ale ciężko takie cos nazwać filmem.
Nie widziałam tego rozszerzenia Avatara, ale zmontowali je pewnie po to, by ludzie jeszcze raz poszli do kina, więc nie ma co się spodziewać arcydzieła.
Po pierwsze, że sobie pozwolę wtrącić, od pewnego czasu panuje moda na grę "porównaj z Avatarem" i stało się to już irytujące. Zwłaszcza,że w niektórych filmach podobieństwa są (niestety) znikome.
Wracając do meritum, nie uważam,że wybór Ledgera był zły. Być może liczba jego ról nie do końca potrafiła dla niektórych ukazać jego aktorskie umiejętności. Natomiast, oprócz TDK zagrał inne postacie, które na uwagę zasługują (weźmy chociażby " I'm not there, świetny).
Trudno przypuszczać jak bardzo zmieniono scenariusz i jak wyglądałby film pierwotnie. Jednak mi osobiście, tak jak ktoś to już wyżej nadmienił, nie pasował tu wyjątkowo Farrell.
Co do rozszerzoneg Avatara mam wrażenie ze ta wersja jest zrobiona dla pieniędzy a może dlatego by mieć kasę na kolejne części .
jestes niczym innym jak tylko prowokatorem w dodatku marnym. Ja tez sie nad ledgerem nie rozplywam ale nazwanie go chałturnikiem świadczy jedynie o tym że nie znasz znaczenia tego słowa. Zwykle tworzył kreacje dobre a w batmanie rewelacyjnie. Słabo wypadł w parnassusie- bo według mnie wciąż był przytłoczony jokerem i to było widać. Brawo tylko że swoim wyssanym z palca postem bez argumentów udało Ci się rozpętac aż taka dyskusję
Mamy szczęście, że ten aktorzyna już nigdy więcej żadnego innego filmu swoim chałturzeniem nie zmarnuje.
Za to my mamy to nieszczęście, że ktoś taki wypowiada się w taki sposób na taki temat. Zastanawiające jest to, że niektórzy ludzie naprawdę mają taki tok myślenia..
nie ma się co dziwić- spojrz tylko na jego awatara. Gość jest prostakiem, w dodatku tępym. tzreba mieć troche szacunku i godności - takich spraw nie pojmują jednak ludzie z ilorazem inteligencji pantofelka