Miało być znakomicie, a wyszło po polsku - czyli "bele jak"
Dlaczego tak uważam:
1. montaż - marny (często urywane sceny w kilka sekund przed spodziewanym zakończeniem)
2. niedopracowany scenariusz (argumentacja `że` zmarł Ledger do mnie nie trafia, zwłaszcza gdy mówimy o produkcji tego formatu... powinno być wszystko zapięte na ostatni guzik i tyle!)
3. kilkudziesięciu sekundowy występ Johnego Deppa ( to samo tyczy się Judea Law - jednak Farrel nasz `narodowy skarb` zagrał nieco dłużej). - Prowadzi to do pewnych absurdów i tak wśród głównych aktorów Klanu powinien być wymieniany Marek Kondrat- który zagrał tam samego siebie...
4. Muzyka na przyzwoitym poziomie
5. Grafika komputerowa i animacje - w moim odczuciu na dziecinnym poziomie jeśli bierzemy pod uwagę budżet filmu!
6. Zdjęcia - przeciętne (chyba, że komuś podobają sie takie kiczowate landszafty!)
7. Pomysł - znakomity, ale zmarnowany!
Nie interesuje mnie zdanie ludzi którzy będą mnie poniżać swoimi wypocinami - ja napisałem co uważam - podałem argumentację, nie widziałem Avatara - nie mam "ulubionych filmów" - nie kocham tylko jednego aktora/ki - FILM TEN PO PROSTU MNIE ZAWIÓDŁ!
Nie jest też zatem dziwne, że wśród opinii na tymże portalu dominują te zdecydowanie na NIE... czy też takie jak moja które nie są "na tak".
Dwa dni próbowałem analizować ten film, tak by coś z niego wydusić - jednak brak mi jakichkolwiek argumentów by przyczepić mu conajmniej 8 gwiazdek! Dlatego daję 6... co nie znaczy, że oznaczone przeze mnie filmy 8mioma są lepsze. Pozdrawiam
mnie się tam podobał, nie potrzebuję animacji na zaawansowanym poziomie, mogę mieć taką na dziecinnym, bo nie o to chodzi... czy z Ledgerem czy bez film wygladałby niemalże tak samo, jedyne co dodano to zmiana wizerunku (tudzież aktora)...
co kto lubi, Tobie się nie podobał, a mi bardzo...
Znudzily mnie Hollywoodzkie produkcje...
10/10 nie widze minusow, dla mnie zrozumialy i wciagajacy, a do tego specyficzny...
Jakbym miala oceniac: aktor, aktorka, montaz, scenariusz, zdjecia, rezyseria, animacja, muzyka, buty aktorki, stroje, kolor trawy, to bym chyba miala nierowno pod sufitem, albo film mi sie podoba, albo nie...
a Gilliam to Gilliam :)
pozdrawiam
Cieszę się że ci się podobał - mnie też hollywódzkie produkcje się znudziły dawno temu, jednak to one w głownej mierze wyznaczają (z czym się nie zgadzam) trendy...
Osobiście kino czeskie, chilijskie oraz koreańskie polecam!
Jedni oceniają całokształt (tak jak ty) ja lubię delektować się fragmentami...
Zgadzam się całkowicie z Tobą, niestety jest to po prostu kiczowaty film, kompletnie niedopracowany, chaotyczny (niby to było zamierzone ale wyszło bardzo źle). Po prostu musiałem pójść na ten film, chociażby żeby wyrobic sobie opinię ale właściwie to się spodziewałem takiego badziewia. Niestety ale filmy Pana Gilliama są bardzo często na żenującym poziomie, jedyny jaki mi się w miarę podobał to Las Vegas Parano, chociaż po seansie aż mnie głowa bolała od nadmiaru barw i chaosu w filmie. Nawet brawurowa obsada nie ratuje Parnassusa, Depp, Law i Farrel nie mieli się właściwie jak wykazać a Ledger moim zdaniem zawiódł (bardzo go cenię za chociażby Tajemnicę Brokeback Mountain, ale tu się nie popisał). Bardzo mnie dziwi ta ocena na Filmwebie i chyba od teraz kończę z sugerowaniem się opiniami Filmwebowiczów, bo skoro dla ponad 1000 (kiedy się zdecydowałem pójśc do kina) ten film jest rewelacyjny to pop prostu brak słów (oczywiście rozumiem, że część ma po prostu inny gust filmowy, ale nie wierzę, że jest ich aż tylu). Pozdrawiam
Spokojnie, do niedawna ten film miał średnią powyżej 9. Na Filmwebie często tak jest, że jakiś obraz zaraz po wejściu na ekrany ma zawyżoną, bądź zaniżoną ( rzadziej ) ocenę. Poza tym moim zdaniem nie warto posiłkować się ogólną oceną, bo ostatnio coraz większe jaja się z nią wyprawiają, np. hordy zombie wystawiające 10 Avatarowi, a reszcie filmów z czołówki TopŚwiat jedyneczkę :).
Co do filmu to sam jestem nieco rozczarowany. Lubię Gilliamia, lubię ten jego kicz i chaos, więc w ogóle mi przeszkadzał, jednak muszę przyznać, że "Parnassus" mnie nie porwał, a czasami wręcz wiało nudą. Czegoś mi brakowało po opuszczeniu kina. Jak dla mnie 6/10. Przy tworzeniu tego filmu pan Terry chyba zmienił kwas na trawę, że tak powiem ;]
zgadzam sie, że film jest chaotyczny, miejscami naprawdę nudziły mnie długie dialogi, jednak film po głębszym zastanowieniu nabiera sensu.
nie rozumiem po co przejmować sie tak oceną na filmwebie, każdy ocenia według siebie. średnia spada niemalże z godziny na godzine, mam nadzieje że poprzestanie na powyżej 7 bo ten film nie zasłużył na niższe noty.
i zgadzam sie z założycielem tematu że Gilliam miał świetny pomysł, ale go dobrze nie wykorzystał.
No tak już jest, ze jednym podobaja sie filmy a innym nie... w tym przypadku film wiele osob zaskoczyl :/ niestety negatywnie.
"2. niedopracowany scenariusz (argumentacja `że` zmarł Ledger do mnie nie trafia, zwłaszcza gdy mówimy o produkcji tego formatu... powinno być wszystko zapięte na ostatni guzik i tyle!) " A dla mnie to jest kluczowe ponieważ stało się to w czasie realizacji filmu. I jeżeli chcesz naprawdę zanalizować ten film to prawdopodobnie powinnaś zacząć od tego
"3. kilkudziesięciu sekundowy występ Johnego Deppa ( to samo tyczy się Judea Law - jednak Farrel nasz `narodowy skarb` zagrał nieco dłużej)". Dla mnie to świetnie że nie było ich więcej w tym filmie i to dla mnie na plus dla nich.
Po za tym Ten reżyser chyba zawsze robi absurdalne połączenia też na plus
Druga sprawa że logiką tego filmu nie zanalizujesz tu potrzebna jest synteza ale o nią tez dość trudno
W kwestii występu J. Deppa etc chodzi mi o to, że pewnym naduzyciem jest umieszczanie go w "obsadzie" gdy ten w gruncie rzeczy jest niemal statystą!
A o smierci ledgera i to ze stalo sie to w trakcie realizacji przeczytalem duzo wczesniej niz o samym filmie przeczytalem - wiec o zadnym przeoczeniu z mojej strony nie moze byc mowy...
W kwestii reżyserii powiem - że człowiek formatu Gilliama nie powinien zaliczać wpadek tego rozmiaru - zrobienie filmu, który można lepiej przedstawić w trailerze niż podczas 2.5h filmu jest zdecydowanie wpadką!
Ja bym jednak do syntezy tego przeciętnego filmu się nie posuwał - wystarczy zwykła ocena bo tylko na nią on zasługuje.
Nie minie kilka miesięcy i o tym filmie większość zapomni - a jedynym jego pozytywem będzie występ zmarłego (tragicznie nie tragicznie - głupio) Ledgera...
Chodzi o to że umarł aktor odgrywający jedną z głównych ról i to w sumie podczas realizacji tego filmu. Dla mnie jest to kluczowe -dlaczego się tak stało a w sumie może i nie powinno się to w ogóle wydarzyć . Występ Deppa na plus bo tak mało go było w tym filmie fajnie to zrobił ale ciesze się że nie było go więcej. Co do wpadki reżysera to w pewnym sensie masz racje to tak jakby miał świetny pomysł ale za bardzo zaufał swojemu rozumowi a za mało dał prawdziwej wyobraźni.Stąd właśnie można wywnioskować dużo i trafnie zinterpretować film ale zostaje się niejako z tematem nie dokończonym tak jakby brakowało tu jakiegoś istotnego elementu dopełniającego.
i właśnie o ten brakujący element chodzi. Gdyby był może wtedy film byłby godny polecenia - tak jest przeciętny.
Niestety obawiam się że z filmem -`Lincoln` - na który czekam od 3 lat (bo wtedy juz mial byc zrealizowany) będzie podobnie...
No właśnie mi również chodzi o ten element,z tą różnicą że dokładnie wiem czego mi tu zabrakło .Co prawda dla mnie nadal jest bardzo ciekawy i godny uwagi - w sumie inny niż większość obecnych produkcji. właściwie lubię takie absurdalne klimaty .Reżyser zrobił to tak jak sam chciał .
niestety musze sie z toba zgodzic. pomysl byl genialny i gdy tylko zobaczylam trailer stwierdzilam, ze musze ten film zobaczyc. ale tak na prawde to nie bylo za bardzo czego ogladac. spodziewalam sie czegos zupelnie innego. po godzinie wciaz czekalam kiedy sie zacznie cos dziac. bardzo zmylil mnie trailer, bo mimo, ze byl super zrobiony, to pokazal jakby inny film.
jesli chodzi o Heath'a Ledger'a i pozostalych grajacych Tony'ego to rozumiem teraz dlaczego byly te rozne postaci i w sumie sam pomysl tez mi sie spodobal, ale byl troche niedopracowany - z jednej strony fajnie, ze pokazanych bylo wiele twarzy jednego czlowieka, ale z drugiej czegos mi brakowalo.
ogolnie moje wrazenie po tym filmie to 'brak czegos'. raczej nie bede go polecala innym.
a co do grafiki i samych scen w swiecie lustra to podobaly mi sie bardzo i odczuwam zal, ze zostalo to troche 'zmarnowane' :/
Zrzędzisz jak stara kobieta nad rozlanym mlekiem.
1. A może to Tobie się wydawało, że coś ma tam być? Jak dla mnie wszystkie cięcia były na miejscu i nakręcały typowe dla Gilliama tempo. A poza tym taką, a nie inną prezentacje świata, tłumaczyłaby interpretacja, że tak naprawdę wszystkie wizje są efektem choroby alkoholowej Parnassusa.
2. Film jest zagmatwany, ale im dłużej się kopie, tym więcej się odkrywa. Poczytaj trochę choćby wypowiedzi na filmweb'ie
3. Kilkudziesięciosekundowe? Bzdura nie nadająca się do komentowania. Zamysł jest jasny i tylko się cieszyć, że potrafił do epizodów zatrudnić dobrych aktorów.
4. Łaskawco o oku nader krytycznym
5. A nie pomyślałeś, że miały takie być? Że miały przypominać dekoracje teatralne, które widać poza Imaginarium? A poza tym widać, że mało znasz styl Gilliama. Polecam obejrzeć "Przygody Barona Munchausena"
6. Ojojoj. Kompletny brak zrozumienia tu widzę. Dekoracje teatralne z początkowych scen powinny Cię naprowadzić, dlaczego Imaginarium jest takie landszaftowe, takie umowne. Nie idzie Ci interpretacja tego filmu.
7. No właśnie. Oświeć jaki wg Ciebie był ten pomysł, skoro został zmarnowany?
Nie interesuje Cię zdanie innych? Pięknie. Nie ma to jak "otwarty" umysł.
Blade Runner jak wyszedł to zaliczył klapę. Większość była na nie. Potem się okazało, że większość jest po prostu ... ;-)
Krytykujesz mnie, ze podaje wlasne argumenty a od samego poczatku probujesz zmieszać mnie z blotem!
Takich trolów na onecie z chęcią przyjmują!
Nie będę też komentował twoich wypocin bo zasługują one na taki sam szacunek jak Parnassuss i jego imaginarium - może kiedyś ktoś Cię doceni, a na chwilę obecną nie pozostaje Ci nic innego jak iść i się napić - najlepiej za pomyślność Gilliama i jego kolejnych tworów.
Iść się napić, to nie najgorszy pomysł.
Wielu wybitnych aktorów to nałogowcy.
Alkohol to swoistego rodzaju kontakt z boskością.
Wiedzieli już o tym Grecy. Stąd Dionizje.
Tylko, jak to mawiał Hopkins (też alkoholik), jest i druga strona medalu.
Skorpioni ogon nałogu, który w pewnym momencie obraca się przeciw człowiekowi.
I trzeba umieć sobie z tym dać radę.
Nie wysyłaj mnie na Onet tani cwaniaczku. Próbuję z Tobą dyskutować (choć forma pierwszej wypowiedzi sugerowała, że pyskówkami to jedyna Twoja umiejętność), ale Ty potrafisz się tylko sofizmatami okopywać. Do szkoły wracaj dziecko drogie. Douczyć się: http://pl.wikipedia.org/wiki/B%C5%82%C4%99dy_logiczno-j%C4%99zykowe.