Uwielbiam filmy pokręcone, baśniowe, niedopowiedziane, bardzo lubię też
Terrego Gilliama. Na "Parnassusa" czekałam od kilku miesięcy. I niestety
potwornie rozczarował.
Niesamowity potencjał drzemiący w pomyśle został kompletnie zmarnowany.
"Parnassus" jest po prostu koszmarnie nudny. Nie dlatego, że akcja jest
wielowątkowa i można ją interpretować na dziesiątki sposobów, a nie
każdy jest takie dzieło w stanie ogarnąć swoim małym rozumkiem. Akcja
tego filmu jest po prostu płaska jak naleśnik, po którym przejechał
walec drogowy.
Wszystkie postaci są mdłe i nieprzekonujące. Nawet diabeł jest jakiś
taki niezdecydowany. Ani dobry, ani zły, tylko szaro-beżowo mamlasty.
Oglądając film zastanawiałam się, której z postaci tak na prawdę
kibicuję. I w końcu doszłam do wniosku, że żadna z nich mnie nie
przekonuje. Było mi absolutnie obojętne kto zwycięży, a kto oberwie, bo
nikomu chyba na tym nie zależało.
Jedynie scenografii i kostiumom nie można nic zarzucić, chociaż
momentami miałam wrażenie, że niektóre rzeczy już gdzieś kiedyś
widziałam...
Strasznie przykro, tak się oczekiwanym filmem rozczarować.