Pasja

The Passion of the Christ
2004
7,5 242 tys. ocen
7,5 10 1 242188
6,8 42 krytyków
Pasja
powrót do forum filmu Pasja

Długi, nudny, więcej niż maksymalnie sadystyczny - nie ma w nim ani jednej sceny, w której nie ma ekstremalnie
przesadzonej przemocy. Człowiek nawet nie ma tyle krwi, ile mitologiczny Jezus wylał w tym filmie! W jednej scenie tak
dostał batem po łbie, że od tego jednego uderzenia powinien umrzeć na miejscu - o utracie przytomności nie
wspominając, bo jakby nigdy nic baty wbijały mu się w ciało a wyciągane rozrywały skórę, spod której zwisały albo
wypadały ścięgna i kawałki mięsa jak na okładkach Cannibal Corpse - a gdy go przybijali do krzyża (brakowało jeszcze,
żeby w gwoździach były metalowe ząbki), z dłoni tak wytryskiwała krew, jakby tam była tętnica szyjna (w tym ujęciu ktoś
poprostu musiał zza kamery chlapać czerwoną farbą, co obrazuje, że "twórca" tego "arcydzieła" dosłownie ze skóry
wyłaził, żeby tylko wzmocnić krwawy efekt omijając najszerszym łukiem wszystkie inne elementy, i fabularne, i
estetyczne - wszystko przez całe 2h na okrągło w każdym ujęciu skupia się na hektolitrach krwi mordowanego i prawie
oddzieranego ze skóry żywcem trupa). Jeśli chodzi o film mam nieodparte wrażenie, jakby Mel Gibson poprostu upajał
się rzeźnią, rzeźnią, rzeźnią, rzeźnią. Przecież jedna rana cięta w okolicy szyi lub nadgarstka, jakimi on był pokryty na
całym ciele - i śmierć na miejscu! A jego okładali i torturowali w KAŻDYM ujęciu tej pożal się boże sadomasochistycznej
pornografii, i celowo używam tego słowa, bo nawet klasyczne filmy tego gatunku (o nazwie Snuff) jak "Królik
Doświadczalny", "Hei tai yang 731" czy "Nekromantik" nie miały takiej dawki pornograficznej przemocy jak "Pasja"!
Najbardziej mnie martwi to, że film był zaraz po premierze masowo wyświetlany w szkołach, nawet w podstawówkach (i
myślę, że dalej jest), co tylko wzmacnia i tak już silnie represjonistyczny charakter religii w młodych, dopiero
rozwijających się umysłach (nie tylko młodych, ale również i starych).

Film jest powierzchowny, pozbawiony uczuć, znieczulający na cierpienie - jak gdyby nigdy nic pokazywane na ekranie i
to w takich ilościach, jakich jeszcze nigdy w historii kina nie pokazywano (tak, oglądałem filmy Gore). Nie wiem, czy to
co zrobił Mel Gibson to efekt fanatyzmu religijnego wyniesionego od jego anty-semickiego, fundamentalistycznego
katolicko ojca (propagandowe filmy z czasów III Rzeszy, tak samo jak "Pasja" Żydów, pokazywały Anglików jako wrogów,
straszliwe bestie i zwierzęta), czy zwykłego zboczenia. Jeżeli chodzi o to pierwsze - to mu się udało tylko podkręcić
atmosferę tej idiotycznej (czytaj religijnej) wojny (Assad po tym filmie powiedział do głowy sekty Watykanu piorącej
miliardy narkotykowych pieniędzy dla Szwadronów Śmierci w Banku Ambrosiano, JPII: "Zamordujemy wszystkich Żydów
za to, co zrobili Jezusowi", z kolei Yaacov Perrin, jeden z przywódców Syjonizmu, już wiele lat wcześniej się odszczeknął:
"Jeden milion Arabów nie jest wart żydowskiego paznokcia"). A to pokazuje, jak silny religijnie potrafi być obraz, a
użyteczne, "zdogmatyzowane" durnie, którym się on spodobał, są zdolni pozabijać się nawzajem. Te same intencje jak i
efekty niosły zarówno filmy robione na zlecenie fanatyka religii hitleryzmu Goebbelsa, jak i film zrobiony na zlecenie
fanatyka religii katolicyzmu - Gibsona, szczodrze powiązanego z sadomasochistyczną Opus Dei, co akurat dziwić nie
powinno. Te fakty pokazują, że intencje i efekty filmu są faszystowskie, a ci, którzy uważają, że film dla nich był
"oczyszczającym, głębokim religijnie przeżyciem" (tak samo jak Gibson, który uważał, że w jego produkcję ingerował
"Duch Święty", aby "poruszyć serca oglądających go widzów"), powinien bardzo mocno się uderzyć w głowę, zanim
będzie za późno i doprowadzi to do jakiegoś nieszczęścia.

Wokół filmu z samej już treści panuje atmosfera niebezpiecznej fascynacji zniszczeniem i śmiercią. Poważnie, jak
można bez zażenowania tłumaczyć 12-latkowi na religii, że 2-godzinny film Snuff o torturowaniu młodego mężczyzny na
śmierć jest centralną historią jego religii, tego zrozumieć u katolików nie potrafię, można to uzasadnić chyba tylko tym,
że są nienormalni, bo islamscy zamachowcy samobójcy są dowodem na to, że im bardziej konserwatywny religijnie
jesteś, tym bardziej nienormalny. Nie wiem też, jakim prawem konserwatywni katolicy mają czelność uważać, że Hello
Kitty, Dragon Ball, Harry Potter, Pokemony i Nergal są bardziej demoralizujące i skrzywiające zdrowy sposób
postrzegania świata przez dziecko, niż to, co mu wpajają jako "prawdę wiary".

ocenił(a) film na 9
0600809730

Mel tak chcial i tak pokazal .w biczowaniu Jezusa mialo byc tyle krwi .... bys mial sie pozygac razem z szatanem

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
froggerus

Ojciec Gibsona, katolicki fundamentalista i aktywista Bractwa Kapłańskiego Piusa X silnie przystający za tym, żeby kościół zabraniał się rozwodzić maltretowanym kobietom, twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na to, że Żydzi ucierpieli na wojnie, zaś sam Gibson - utożsamiający się ze swoim ojcem Huttonem - uważa, że jego ojciec nigdy go nie okłamał. To jest właśnie duchowość Gibsona - wypaczona, zaślepiona, maniakalna, jadowita i reakcjonistyczna, jak sam katolicyzm, i swoją duchowość zaś przeniósł na ekran. Co gorsze, Gibson na planie filmowym we Włoszech w czasie kręcenia filmu konsultował go z władzami kościelnymi jak i ODAN, międzynarodowym lobby Opus Dei działającej w faszystowskim rządzie Generała Francisco Franco oraz zaangażowanej w rządy totalitarnej junty wojskowej Pinocheta w Chile, zaś asystent Gibsona, Jan Michelini razem z jego ojcem Alberto są również członkami tej prałatury personalnej podlegającej bezpośrednio papieżowi. Jeżeli kościół już stosuje takie zabiegi, żeby przyciągnąć do siebie wiernych, to znaczy, że upadł już naprawdę nisko. Film podkręcił konflikt pomiędzy Arabami i Żydami, więc po jego owocach widać, że jest kościelną tubą dla faszyzmu i skrajnie prawicowego katolicyzmu. Każdy, komu podobał się ten film lub go upowszechnia w ramach ewangelizacji, zwłaszcza dzieciom, powinien ostro leczyć się na głowę!

ocenił(a) film na 8
0600809730

W 100% się zgadzam. Brawo.

ocenił(a) film na 9
0600809730

Poczytaj sobie o karze śmierci i torturach w historii, to nie jest "spacerek z kijem na plecach", jedyne błędy to fakt że nie powinien nieść całego krzyża, tylko poprzeczną belkę a ręce powinny być przybite na wysokości nadgarstków (tam jest taka szczelina, da się wymacać). Człowiek ma sporo krwi, nigdy nikogo nie zabiłam (i mam nadzieję że nie będę nigdy musiała) ale trochę w życiu widziałam i wiem że czasami trudno ocenić ilość krwi którą ktoś stracił po "wielkości kałuży".
Osobiście jestem osoba wierzącą (chociaż niektórzy fanatycy mieliby pewnie do tego nieco zastrzeżeń) i film mi się podobał. Nie zgodzę się z faktem, że miałby to być film "pozbawiony uczuć" i znieczulający na cierpienie - według mnie jest wręcz przeciwnie.