Gibson buduje popularność Jezusa na bestialskich realiach w jakich przyszło mu umierać. Myślę, że mija się to z główną ideą chrześcijaństwa. Katolikom powinno się spodobać, ponieważ idzie to w parze z ich przekonaniem, że cierpienie jest uświęcające ;)
A skąd.
1. Zbawienie przyszło przez krzyż,
Ogromna to tajemnica
Każde cierpienie ma sens,
Prowadzi do pełni życia.
Ref.: Jeżeli chcesz Mnie naśladować,
To weź swój krzyż na każdy dzień
I chodź ze Mną zbawiać świat
Kolejny już wiek.
2. Codzienność wiedzie przez Krzyż,
Większy im kochasz goręcej.
Nie musisz ginąć już dziś,
Lecz ukrzyżować swe serce.
3. Każde spojrzenie na krzyż
Niech niepokojem zagości,
Bo wszystko w życiu to nic
Wobec tak wielkiej miłości.
Takie klimaty tylko w kościele katolickim.
No dobra.Chciałem tylko powiedzieć że Gibson nie musiał "budować" popularności Jezusa,bo Jezus jest popularny,i to bardzo już ponad dwa tysiące lat. I nic z niczym tu sie nie mija.Film prawdziwy aż do bulu.Bo według licznych śladów krwi na Całunie Turyńskim,którego autentyczność potwierdziły badania naukowe,tak właśnie bestialsko maltretowany był Jezus.Film jak wskazuje już sam tytuł miał ukazać tylko sąd i męke Jezusa.A że wszystko tak właśnie wyglądało w rzeczywistości,wyszedł właśnie taki brutalny film.Właśnie to ogromne cierpienie i męka miało sens,bo Jezus przez to zbawił ludzkość.Mimo tego że w każdej chwili mógł się wycofać,miał tą moc bo był Bogiem.Cały czas kręcił się przy Jezusie diabeł który tylko na to czekał.Lecz przez męczeńską śmierć Jezusa poniósł klęskę.Film jest zrobiony perfekcyjnie,świetna muzyka,dialogi w orginalnym jezyku,jaki wtedy używano.Brawa dla Gibsona,stworzył arcydzieło.
Mi przeszkadzały w tym filmie trzy wpadki. Pierwsza to zdecydowanie przesadzone biczowanie. Te haczyki na biczach były zdecydowanie za długie i przy uderzeniu w ciało bez problemu dosięgłyby organów wewnętrznych powodując śmierć na miejscu, zwłaszcza że Jezus był nimi bity po klatce piersiowej! Druga to niesienie całego krzyża zmiast belki no i trzecia to wbicie gwoździ w dłonie zamiast w nadgarstki. Gdyby nie te trzy drobiazgi (jednak rzucające się w oczy), to dla mnie film byłby bliski ideałowi.
Gibson przelewa na ekran najsłabszy epizod z życia Jezusa, i robi to w sposób nieudolny, pokazuje bezbronnego, zdesperowanego, słabego Jezusa. Można odnieść wrażenie, że oglądamy triumf Szatana.
"Nieudolny"?Film jest identycznym obrazem jak ewangelie w Piśmie Świętym.A jesli na tobie nie robi wrażenia j.aramejski i wiele różych drobiazgów w filmie to brak mi słów.Dlaczego ludzie rozmawiają o okrucieństwie(co jest normakną rzeczą przy ukrzyzowaniach) w tym filmie zamiast skupić sie na pieknym obrazie,najwidoczniej w dzisiejszych czasach tylko to potraficie widzieć i nic wioecej.
Film jest identycznym obrazem jak ewangelie w Piśmie Świętym
Gdzie w Ewangelii masz motyw z św. Weroniką ? Skąd wiesz ile razy Jezus upadł pod krzyżem ? Wszystkie te wątki pochodzą z materiałów apokryficznych, ale ty uparcie twierdzisz, że film jest wierną kopią ewangelii. Założę się, że nawet ich nie czytałeś.
Masz rację co do tych dwóch rzeczy,ale to nie zmienia faktu,ze w filmie jest przedstawiona ewangelia bez zakłamania,np.Herod I Piłat-przyjeło się,że to postaci negatywne,ale w ewangeliach jaki i w filmie doskonale widac,ze to bzdura itd.Dlaczego nieodniesiesz sie,do wszystkich sytucji w filmie które sa identycznymi scenami jak w pismie swietym?Do czego zmierzasz? Do czeogo dążysz?Ja jestem juz za stary na ludzi którzy są "otwartymi drzwiami" i juz dawno przestałem tego typu "drzwi" "wywazać".
PS
Co do zakładania-lepiej kasyna nieodwiedzaj;)
Po prostu nie znajduję upodobania w filmach, które przedstawiają Jezusa od tej gorszej strony, budzącego litość.
Bo według licznych śladów krwi na Całunie Turyńskim,którego autentyczność potwierdziły badania naukowe
Widziałeś w ogóle rekonstrukcję twarzy z całunu ? Bardzo kiepski odpowiednik potencjalnego Żyda, którym był Jezus. Całun Turyński stoi pod dużym znakiem zapytania. Autentyczności płótna nie potwierdziły badania naukowe, bardziej jestem przychylny metodzie krytycznej, która niestety deprecjonuje całun jako autentyczny dowód archeologiczny.
W całunie turyńskim najbardziej przekonuje co do jego prawdziwości tak zwana hematohydrozja, którą stwierdzono u zmarłego owiniętego w płótno. Ten fakt jednak bardzo łatwo jest odeprzeć analogiczną argumentacją.
Właśnie to ogromne cierpienie i męka miało sens,bo Jezus przez to zbawił ludzkość
Jezus zbawił ludzkość przez śmierć, a nie jak zakładasz "ogromne cierpienie i mękę" - Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. List do Rzymian 6:23
Cierpienie przeważnie towarzyszy śmierci co jest zrozumiałe, ale zakładanie że Jezus cierpieniem zbawił ludzkość jest zwyczajnie głupie.
Zbawił ludzkość przez śmierć.....na KRZYŻU.A krzyż to cierpienie i męka.Gdyby miało być jak zakładasz ty,czekał by po prostu na zwykłą śmierć ze starości.Więc nie filozofuj.
Nie filozofuję, i niczego nie zakładam. Stwierdzam tylko to co jest napisane w Piśmie Świętym.
I prawie wszystko oczyszcza się krwią według Prawa, a bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia [grzechów].
Do Hebrajczyków 9:22
Całun, z tego co mi wiadomo, jest trochę za młody na Jezusa. http://pilaster.blog.onet.pl/2010/08/11/calun-i-calunnicy/
Tu bym się kłócił, autor tekstu nie uwzględnił argumentu, że pobrana próbka do badania mogła pochodzić z późniejszego okresu, a mogła. Co prawda poświęca On sporą część artykułu na negacji argumentu, że próbka była zanieczyszczona osadem. Jednak w przypadku gdyby pobrana próbka pochodziła z późniejszego okresu to jego działania są bezcelowe.
Natomiast przytoczona przez autora metoda prasowania na gorąco jest desperackim aktem głupoty, ewentualnie celowym zabiegiem humorystycznym, co w sumie nie jest takie głupie.