Temat trochę kontrowersyjny, bo mocno związany komiksami i światem superbohaterów i filozofią "wielkiej mocy, wielkiej odpowiedzialności". Jeśli założyć, że Jezus z Nazaretu rzeczywiście był pół-bogiem, pół-człowiekiem i posiadał przypisywane mu moce (zmartwychwstanie, uzdrawianie, chodzenie po wodzie itd) to prawdopodobnie jedynie realnie żyjący kandydat na herosa, których mamy okazję jedynie oglądać na ekranach kin i kart komiksów. Już piszę do czego zmierzam. Filozofia Chrystusa nazywana jest nauką miłości czyli coś w stylu "uderzą cię w policzek, nadstaw drugi". Oczywiście wszyscy wiemy, że ta filozofia w kontekście czasów historycznych a tym bardziej naszej teraźniejszości się nie sprawdziła i nie sprawdza. Po świecie chodzą sukinsyny, których g....o, obchodzi nasza chrześcijańska miłość do bliźniego, nadstawimy policzek to wbiją ci kosę i zabiorą portfel, spalą w krematorium, rozwalą w World Trade Center. Nie mówię tu już nawet o indywiduach molestujących dzieci bo ich nawet po chrześcijańskich kochać ani przebaczyć się nie da. Nie oszukujmy się, misja Jezusa okazała się fiaskiem, jego nauk nie przestrzegają nawet niektórzy katolicy (zazdrość wobec lepiej sytuowanych, nienawiść wobec odmiennie myślących itd, wiadomo o co chodzi). Gdyby jednak Jezus poszedł drogą archeotypu Superbohatera? Nie mówię o wkładaniu uniformu, maski, przywdzianiu sekretnej tożsamości lecz komiksowej filozofii "Broń słabszych". Gdyby wykorzystywał swoje moce by chronić ciemiężonych, brać odpowiedzialność za drugiego człowieka, nigdy się nie poddawać, być niezłomnym (czemu zaprzeczył dając się ukrzyżować zwykłym ludziom, nazywa się nawet barankiem bożym czyli ofiarą). Sami pomyślcie, ilu ludzi dziś nie było by tak cholernie obojętnych na los innych, ile było by mniej znieczulicy społecznej, kiedy banda dresów sztyletuje policjanta a nikt nie jest w stanie mu pomóc? Gdyby pokazał prawdziwe bohaterstwo, prawdziwą odwagę i męstwo, Święci nie zostawali by wynoszeni na ołtarze za wielogodzinne modlitwy i błagania lecz pomoc słabszym. Świat byłby z pewnością znacznie lepszy i kto wie, może starożytny pół-bóg-bohater zainspirował by ludzi, którzy rzeczywiście chcieliby iść tą samą drogą co on. Wiem, że zaraz padnie odpowiedź, że Jezus "oddał za nas życie" ale przecież ta jego ofiara w oczach większości ludzi, nawet katolików nie ma większego sensu. Powinien ich zainspirować w inny sposób, uczynić silniejszymi, odważniejszymi, gotowymi pomagać innym (nie przez modlitwę i datki dla ubogich). Powinien pokazać prawdziwy hart ducha i niezłomność, uczyć, że nigdy nie należy się poddawać, walczyć o swoje i bronić słabszych. Niestety jeśli rzeczywiście posiadał tak wielkie boskie moce, zmarnował je w najgorszy możliwy sposób.
Chrześcijaństwo nie każe pozwalać się bić. Uderzenie w policzek oznacza zniewagę a nie napaść. Poza tym kompletnie nie rozumiesz chrześcijaństwa i z tej pozycji powinieneś siedzieć cicho i zabrać się za książki zamiast produkować swoje mądrości.
Masz rację, nie rozumiem, bo prawdy głoszone przez chrześcijan nie mają racji bytu. Piszesz, że chrześcijaństwo nie pozwala się bić zapominając o krucjatach na Jerozolimę, gdzie bogobojni rycerze w imię Chrystusa ścierali się na miecze z Saracenami więc chyba nie tylko ja nie rozumiem jezusowych idei.
lol, właśnie dlatego się ścierali na miecze, bo chrzescijanstwo pozwala walczyć