Nie mam nic do osób wierzących, ale przeraża mnie machineria kościelna. Kościół na przestrzeni wieków rozszerzył pojecie wiary do granic możliwości, oczywiście ze wskazaniem na samego siebie. Nie dziwię się zatem, że przeżywa obecnie kryzys. Archaiczne reguły ustanowione kiedyś tam w średniowieczu, które rzekomo były wolą Boga a tak na prawdę ustawiały kościół i budowały jego pozycję. Celibat, który uderza w naturę ludzką - choć Jezus tego nie wymagał, czysty wymysł człowieka. Dyskryminacja kobiet - kobieta mogłaby jak najbardziej zostać księdzem w dzisiejszych czasach. 2000 lat temu było to oczywiście niemożliwe i Jezus o tym doskonale wiedział, dlatego do grona swoich uczniów powołał tylko mężczyzn. Obecnie takich ograniczeń nie ma i gdyby Jezus żył w dzisiejszych czasach z pewnością byłby bardziej tolerancyjny w tych sprawach. Do tego szereg innych bezsensownych wymysłów kościoła, które z tzw. objawioną prawdą nie mają nic wspólnego. Przyszłość kościoła rysuje się w ciemnych barwach, jeśli nie zacznie przystosowywać się do czasów, w których przyszło mu działać. Ludzie wypisują się z Kościoła, olewają go, a co za tym idzie samą wiarę, którą ma pecha być łączona z tą instytucją. Za parę lat Kościół będzie miał deficyt księży. Znam masę ludzi, szczególnie na zachodzie Europy, którzy są wierzący, czytają Biblię ale nie chodzą do kościoła, bo nie zgadzają się z jego działaniem. Polska, która jeszcze się mocna trzyma, też dogoni w tej kwestii inne kraje. Na przestrzeni wieków Kościół przetrwał, bo mógł polegać na najniższych grupach społecznych, niezbyt oświeconej, ale zawsze słuchającej, no niestety, świat się zmienia. Obecnie nawet najniższe grupy społeczne mają swoje zdanie i trudno je otumanić. Krótko mówiąc, Kościołowi grozi zobojętnienie (zwłaszcza w krajach rozwiniętych), coś z czym się jeszcze nigdy nie zmierzył... bo zawsze z czymś walczył, teraz musi walczyć sam ze sobą.
Kościół nie moze juz nic zrobic.. Jesli odejdzie od swojej doktryny dogmatycznej- natychmiast "przestanie byc Kosciołem". Może sie już tylko "toczyc siłą bezwładności", dopóki sie nie wywróci.. Jeszcze lepsza popularyzacja nauki i edukacja społeczna, powinny przyspieszyć ten jakze nieznośnie długo przeciągajacy sie od XVI wieku proces. Formuła się wyczerpała...;)
Najlepsze jest to, że kiedy kościół zostanie zniszczony, to bardzo ucierpi na tym całe chrześcijaństwo, które później również zostanie unicestwione, a wszystko przez słowa Jezusa."Otóż i Ja tobie powiadam: ty jesteś Piotr, czyli Skała i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą."Kiedy kościół się skończy i okaże się, że bramy piekielne nie były potrzebne do zniszczenia go, to te słowa Jezusa okażą się rzuconymi na wiatr, a sam Jezus będzie nikim innym jak zwykłym człowiekiem, a nie bogiem, co bardzo podważy wiarygodność chrześcijaństwa.To będzie koniec tej religii, która zamieni się w mitologię.Chyba, ze kościół uzna te słowa Jezusa za metaforę, co w dzisiejszych czasach jest bardzo popularne.Na przykład dawniej mówiono, że kreacjonizm to jest jedyna, niepodważalna, najprawdziwsza prawda.Ostatnio odbyła się w UK debata, podczas której Rowan Williams arcybiskup powiedział, że kreacjonizmu nie można brać dosłownie, tylko właśnie jako metaforę :D.Niedługo okaże się, że wszystko co jest zapisane w biblii to jedna wielka metafora :D.Wiadomo, kościół będzie musiał się jakoś ratować.
Tu link do tej debaty :
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114885,11233242,Czy_Bog_istnieje__Dawki ns___Nie_moge_byc_pewien__ze.html