Film nie jest swietnie zrobiony i zagrany. jedyna wyrozniajaca sie rola to Maria w wykonaniu Mai Morgenstern. Reszta to teatralna mimika i przerysowane gesty. Cavieziel jest tak drewniany, ze rzeczywiscie moze lepiej zagralaby kukla. Pilat i Judasz, ktorych odwzorowaniem zachwycali sie niektorzy sa zywcem przeniesieni z desek teatru. nie mozna tak grac w filmach. wszystko podane jest na tacy. Tyle o aktorstwie. Jesli chodzi o rezyserie, jest gorzej. tanie chwyty ze zwolnionymi zdjeciami i patetyczna muzyka. sama fabula jest natomiast strasznie splycona. jedyne odniesienie do sensu calego tego cierpienia to jedno zdanie. z drugiej strony przebitki z mlodosci, ktorych jest zbyt malo, zeby mialy jakis sens. to troche tak jakby gibson nie mogl sie zdecydowac: paradokument, czy melodramat. pomieszal gatunki i wyszlo to cos. jedyne dobre decyzje to zachowanie jezyka oraz realistyczne okrucienstwo, pokazujace ile kosztowalo odkupienie grzechow ludzkosci. tak czy owak film zobaczyc warto, jest kilka ciekawych scen, a pomimo niedociagniec warsztatowych oglada sie to z zainteresowaniem.