Film dość dawno stworzony bo gdy wyszedł nie miałam jeszcze w ogóle pojęcia o życiu. Obejrzałam pierwszy raz kiedyś w telewizji przed Świętem Wielkiej Nocy. Zawsze przed tymi świętami jest wielka refleksja i jak to powiedzieć - rachunek sumienia? W ciągu roku człowiek zabiegany, myślący o przyjemnościach i żyje tak jakby jutra miało nie być. Ale gdy przychodzi ten czas, świąt Wielkanocnych wszystko staje w miejscu. W telewizjach wtedy nie dominują żadne filmy komediowe, koncerty zazwyczaj disco-polo akurat do wieczoru przy alkoholu tylko właśnie filmy takie jak ten. Pierwszy raz oglądając byłam jeszcze dzieciakiem ale wpatrywałam się w ekran z wielkimi emocjami. Gdy już ukrzyżowali Jezusa chciało mi się płakać i tak bardzo chciałam go uratować. Po latach gdy oglądałam po raz kolejny emocje były podobne w czasie roku gdy człowiek zapomina o tzw "Bożym świecie" i oglądając ten film - w moim przypadku za każdym razem nawracam się. Czuję się winna, i zraniona. Temat wiary jest drażliwy. Jedni wierzą drudzy nie. A zwłaszcza w dzisiejszych czasach świat napompowany przyjemnościami i złem odrzuca Boga, bo dla niego to bajka dla małych dzieci tak samo jak Święty Mikołaj w święta Bożego Narodzenia. Ja też ulegam temu wszystkiemu. Ale dzięki temu filmowi odzyskuje coś czego nie potrafię nazwać, dla tego jest tak bardzo dla mnie ważny. Mogę tylko napisać na zakończenie - dziękuję Mel Gibson.
Ja też, jak byłem dzieckiem to gdy po raz pierwszy obejrzałem ten film, to przez kilka mjesięcy chodziłem zdołowany, po tym co pokazał mel gibson mi na krwawym ekranie. Ale gdy obejrzałem ponownie raz jeszcze Pasje po kilku latach, dał mi do zrozumienia że wcale nie było 2000 lat temu jak sugerował się Mel Gibson biblią. Temat o Jezusie i jego losie wraz z zakończeniem życia daje wiele wątpliwości. Ale szanuje twoją opinię.
Tak to wszystko jest wielką zagadką. W moim przypadku wierzę że to wszystko jest prawdą. Wiadomo Biblia nie jest taka jaka była na samym początku bo była zapewne zmieniana. A co do twoich wątpliwosci to rozumiem sama je miewam w trudnejszych chwilach. Ale czy Bóg jest czy go nie ma nie potwierdzimy w 100%. Mam nadzieję że kiedyś się dowiemy. Pozdrawiam! ;) :)
Też chciałbym się dowiedzieć jak to było 2000 lat temu. Ale nie uważasz że ten film był przesadzony np. scena z chłostaniem? i wgl nieludzkie traktowanie go jakby wymordował jakieś wioski, matki z dzieckiem czy zwierzęta.
Czy ja wiem czy były przesadzone? Na pewno te 2000 lat temu z krzyżowaniami i chłostami się nie patyczkowali. Moim zdaniem było podobnie. Wiadomo Gibson faktycznie mógł trochę to aż nad to wyolbrzymić szydzenie i te śmiechy z Jezusa, bo dla nich był jednym z wielu. Ale pamiętajmy też że wtedy religie i czczenie Boga były dla nich baardzo ważne i żyli według Biblii starotestamentowej. A Jezus wprowadzał i głosił na pewno to w innym świetle. Np praca w szabat, czy głoszenie się królem żydowskim, synem Bożym. Dla nich to było bluźnierstwo. Także obawiali się buntu ludu że nie będzie im posłuszna.
Nie zasłużył na takie traktowanie, nie był jakimś kryminalista. Po takich uderzeniach jakie doznał podczas sceny przy chłostaniu, to śmierć nastąpiła by na miejscu w wyniku rozerwania tętnic i wykrwawienia.
Tu jasne że się zgadzam że nie zasłużył. Nawet nie powinno do tego dojść. Chore ambicje tamtejszej władzy. Ale czy sceny chłostania były w rzeczywistości tak brutalne i jak wyglądały i jaki był rzeczywisty stan Jezusa tego nie wiemy. Gibson przedstawił to w taki sposób. Oczywiście bardzo brutalnie i po takim czymś raaaczej człowiek w rzeczywistości nie podniósł by się.
W 100% zapewniam cię że nie dałby rady stanąć na nogi. Chyba że ktoś jest mocno odporny na ból. Dzięki za wypowiedź, miłego dnia ci życzę :)