„Czy "Pasja" Mela Gibsona jest wiernym odzwierciedleniem ostatnich 12 godzin życia Jezusa?”
A co to za pytanie? W dodatku na Filmwebie? Dlaczego nie rozmawiamy o filmie tylko o Jezusie? I kto cokolwiek o Jezusie może wiedziec?!
Pytania ankietowe sa tez malo zroznicowane. Bo co to znaczy: „klamal”? Może nie klamal, tylko się nie douczyl... Albo nie domyslil...
Bo przede wszystkim – nie moglo TO WSZYSTKO zdarzyc się w ciagu 12 godzin!
Ewangelie mogą tak podawac, bo kierowaly się swoista dramaturgia. A skadinad tez wiadomo, ze ewangelie nie sa relacjami ani naocznych swiadkow ani tym bardziej relacjami niezaleznymi – Mateusz i Lukasz zrzynali od Marka. Jan może nie zrzynal, ale za to najprawdopodobniej ewangelie wczesniej napisane niż jego wlasna znal!
Powtarzam jednak: dlaczego przestajemy mowic o samym filmie (jakby Filmwebowi przystalo!), tylko egzaltujemy się w sposób niczym nieuzasadniony Meka Panska?!
Ludzie! Do rozpamietywania Drogi Krzyzowej jest Kosciol – komu malo Drogi Krzyzowej w piatek, ma jeszcze Gorzkie Zale do dyspozycji w niedziele.
Czyzbysmy naprawde byli az tak nieuwaznymi i tak malo zaangazowanymi czlonkami Kosciola, ze do przezycia wstrzasu i swoistego przebudzenia konieczny był az Gibson?! Raczej swiadczy to tylko na nasza niekorzysc!
Tak nam ten Gibsonowski Jezus zawrocil glowe, ze przestajemy patrzec na ‘Pasje’ jak na wytwor artysty – a wytwor ten wcale nie jest dobry. Nie ma się czym zachwycac.
Widz zostal przez Gibsona potraktowany pogardliwie, z pozycji wyzej zajmowanej grzedy.
I to jest zenujace! Nie do zaakceptowania! Nieslychane, ze widzowi odmawia się prawa do wlasnej interpretacji – interpretacja Gibsona natomiast i te jego wszystkie nieznosne wrecz dopowiedzenia sa tak nachalne, ze wytrawnego milosnika kina (nie amatora wrazen, czy tez amatora gotowych dan) az boli!
:) Ta ankieta to był pierwszy element jaki ujrzałam na nowym filmwebie. I - popieram Cię. Na mnie zrobiła piorunująco złe wrażenie, ale filmweb wraz z nowym stylem przyjął nieco z doby mtv i pytań dla mało wybrednych ludzi. Tu się z Tobą zgadzam. Natomiast w kwestii samej Pasji- zupełnie nie. Gibson po prostu ekranizuje Biblię w sposób realistyczny. Brak tu jego interpretacji, poza kilkoma złagodzeniami. Piszesz że oceniamy film, nie Jezusa, więc po co oceniasz sama „ naszą” ignorancję w kwestiach wiary? („Czyzbysmy naprawde byli az tak nieuwaznymi i tak malo zaangazowanymi czlonkami Kosciola, ze do przezycia wstrzasu i swoistego przebudzenia konieczny był az Gibson?! Raczej swiadczy to tylko na nasza niekorzysc!”)
Gibson ukazał realistycznie po prostu mękę- i w tym tkwi jego interpretacja. Jest dużo bardziej sugestywna niż w Biblii. I chwała mu za to! Na „niekorzyść”? Dlaczegóż to? Film nie ma za zadanie nawrócić raczej nikogo. Faktem jest jednak że, przynajmniej w mym odbiorze, budzi ogrom szacunku dla Jezusa, bez względu na fakt czy jest się wierzącym czy też nie. Dla mnie Pasja, to obok J.Ch.Superstar najważniejsze dzieło w tej tematyce. Mówisz o kwestii własnej interpretacji. Uważasz że Gibson ni daje na nią szans. Dlaczego? Nie do końca wiem o co Ci chodzi. Zgadzam się , jeżeli mówisz o kwestii zmartwychwstania np. Mel je pokazał. Myślałam że to nie potrzebne, ale skoro ekranizuje Biblię, to miał do tego prawo.
no prosze - wcale nie liczylam na to, ze doczekam sie jekiejkolwiek reakcji a tu prosze - az dwie osoby -jaka niespodzianka - bum. Tyle ze mnie sie juz odechcialo - nawet zalogowac mi sie nie chce. Tylko zal, ze naprawde dobre filmy maja dajmy na to cztery komentarze a takie gibsonowskie straszydlo ponad 140. Chce tylko zwrocic uwage, ze ten facet powiela samego siebie. Zajrzyj raz jeszcze do Braveheart - ktos napisal na forum - deja vu - tak wlasnie. Jak ktos lubi sie taplac ciagle w tym samym bajorku... Niby jak mowisz sfilmowana biblia a tak naprawde zwykle powtorzenie, przetworzenie, nadanie diabelskich rysow anielicy z Braveheart... Te same ujecia, te sami gagi.
Tutaj zaczyna się dyskusja o granicy pomiędzy wtórnością a własnym stylem... Tarantino czy Lyncha też można by się czepiać o pewną wtórność... (Tego drugiego to ja się czepiam za to, że w ogóle kręci jak kręci, ale to już osobny temat na inne forum).
Ale po co mam w ogóle zaczynać, skoro nawet zalogować Ci się nie chce...
Uwagę chciałbym tylko na jedną rzecz zwrócić - nie oceniaj jakie filmy są "naprawdę dobre" a jakie nie wyłącznie na podstawie własnego gustu.
Rzecz dobra (czy to film czy ksiazka czy cokolwiek innego), pjotrusiu, (nadal zalogowac mi sie nie chce) - moim zdaniem - to taka, ktora zaprzata nasze mysli nie tydzien nie dwa nawet, ale ktora staje sie trwalym elementem naszego zycia. Zapytalam nie siebie ale osoby, ktorym ten film naprawde sie spodobal, po tygodniu, czy maja ten film nadal zapisany w korze mozgowej - nie kiedy wchodze na filmweb i przychodzi mi do glowy machnac komentarz, bo w tym sensie to nawet ja ten film mam na podoredziu - ale tak swiadomie, tak z potrzeby serca, ze chodzisz poniekad jakby w lekkim zamroczeniu, rozpamietujac scena po scenie. Odpowiedz byla: NIE. Nie moja - osob, ktorym ten film naprawde do gustu - jak mowisz - przypadl. (Coz Lyncha tez oceniasz wg wlasnego gustu - a przeciez ma swoich zwolennikow). Czy mleko jest dobre tez oceniam subiektywnie - moze mi przeciez szkodzic, mmo ze ogolnie uznawane jest za cos dobrego czy tez zdrowego. Otoz Pasja mi zdecydowanie szkodzi i JA uwazam ja za zly film. A TY za dobry - no i tak pewnie ma byc. Co Tobie Pjotrusiu sluzy nie musi sluzyc mnie Marii.
Twój gust, Twoje kryteria. O tym właśnie mówiłem. Jeśli kiedyś dojdziesz do wniosku, że kontynuowanie tej rozmowy jest warte zalogowania się, ja chętnie podejmę.
Póki co tak wyraźnie podkreślasz, jak bardzo Ci się nie chce kilku sekund więcej poświęcić, że przez takt zamilknę.
Twój gust, Twoje kryteria. O tym właśnie mówiłem. Jeśli kiedyś dojdziesz do wniosku, że kontynuowanie tej rozmowy jest warte zalogowania się, ja chętnie podejmę.
Póki co tak wyraźnie podkreślasz, jak bardzo Ci się nie chce kilku sekund więcej poświęcić, że przez takt zamilknę.
Przepraszam, przoczylam Twoj dlugi komentarz (no przeoczylam slonia - nie powinno sie zdarzyc ale sie zdarzylo) - okazuje sie, ze nie dalbys Pasji nawet piatki - no to o co ten caly lament?
Ja coś takiego napisałem? Nie wydaje mi się. Zachęcam do uważniejszego czytania.
Nie uważam tego filmu za coś, co się wstawia do pierwszej piątki. Pierwsza piątka (-- czytaj "filmy najulubieńsze".
"Pasja" to nie jest kino rozrywkowe. To nie jest film do rozpatrywania w kategoriach "fajny"/"niefajny". O to mi chodziło. Nie o to, że nie wrzucę go do pierwszej piątki, bo jest słaby.
Dałem mu 10, jeśli Cię to interesuje. Jak dotąd, żaden obraz mnie tak nie poruszył. I tu chodzi o coś więcej niż o ilość krwi, flaków i jęków. Horrorków gore też parę widziałem...
Cha, cha,...ale napisałeś...! Podpisuję sie pod Twoim tekstem! Też w takim stylu miałam zamiar odpisać Marii (myślę, ze znanej mi, ale to już inna bajka).
Dodam tylko, że
ankieta, ankietą(w WP są o wiele głupsze), ale przy tego kalibru kwestiach (poruszanych w dziełach, nie tylko filmowych), nie sposób mówić jedynie o "robocie filmowej".Jeżeli ktoś podejmuje tak istotny temat jak ZBAWIENIE-MĘCZEŃSTWO-PRZEBACZANIE WIN-NAJDOSKONALSZĄ DOBROĆ-SENS ŻYCIA-a do tego głównym bohaterem jest JEZUS, to wielkim nietaktem byłoby mówić j e d y n i e o filmie. A`props, uważam,że film jest dobrze skonstruowany,oddaje ducha Bibliii,istotę odkupienia i chwała Gibsonowi za to. Pozdrawiam Ewa.
Widziałam komentarz „gdzieś już to widziałem”, a nie odpisywałam, bo nie widzę sensu w odpisywaniu ignoratom :). Bo- troszkę o cos innego w Pasji chodzi . Z B. łączy Pasję jedynie monumentalizm i reżyser. A reżyser każdy ma swój styl. Tarantino też go ma, Hitchcock także i nonsensem jest uważanie że każdy kolejny film reżysera to kalka z poprzedniego.
Drażniące są głosy fanatyków drących się "Tak było! Tak to wyglądało!", piejących o słuszności z Kościołem i wyklinające wszystkich, którzy śmią powiedzieć pół złego słowa o filmie. Ale równie przykre wrażenie robią też "naukowcy" próbujący udowodnić, że to się nie mogło wydarzyć w 12 godzin, albo wytykające palcem zwolnione ujęcia, spadające krople itp.
Podejście do filmu pod kątem realności, czy raczej jej braku, świadczy o pewnej - bez urazy - ignorancji. To nie jest film historyczny, ani dokument. Tematy religijne to przecież jakby nie patrzeć pewien mistycyzm, wiara w rzeczy niemożliwe. Poświęcenie Chrystusa polegało na poddaniu się męce pozornie nie do zniesienia. Biblia nie jest realistyczna. A Gibson chciał przecież zrobić film wierny Biblii, nie historii.
Poza tym, film miał autentycznie porażać ogromem tego cierpienia, miał przypomnieć, na czym Męka Pańska naprawdę polegała. Wszystko to szokuje bo mamy to zobrazowane. To nie są słowa, opisy faktów tylko rany, ciosy, krew... Na Ciebie być może to nie działa, ale większość ludzi, oglądając cudze cierpienie, doznaje jakiejś empatii. Cierpienie zaś działa na człowieka oczyszczająco. Catharsis - tak to się chyba pisze. Poprzez użyte środki Gibson właśnie do tego efektu dążył. Jeśli zwraca się uwagę na detale, to istotnie scena ze stołem, czy zwolnione ujęcia mogą wadzić. Ale pod kątem całościowego efektu każdy taki detal spełnia swoją rolę.
Druga kwestia, to Kościół. Przyznaję bez bicia, że do niego nie chodzę. Kościół to instytucja finansowa. Głównym punktem programu jest krążenie z tacą. Ceremonie jak bierzmowanie to koszt 2000zł od głowy. Nie uwierzę, że to wydatki niezbędne, bo widziałem, jak kościelni mieszkają, jak jedzą, czym jeżdżą. A sama droga krzyżowa przez wieki stała się zjawiskiem pop-kulturowym... Gazetowe gwiazdeczki, które braki talentu muszą nadrabiać kontrowersyjnością, noszą na szyjach złote krzyżyki wysadzane diabli wiedzą czym, rozpiętością ramion dorównujące latawcom. W powszechnym wyobrażeniu męki Chrystus poruszał się między kolejnymi stacjami jak jakiś tramwaj...
Jako wytwór artysty ten film jest czymś wielkim. Poruszył ludzi, zmusił do zajrzenia wgłąb siebie, wzbudził dyskusje... Nie jest to wytwór dobry technicznie, nie jest to wytwór profesjonalny. I z tym się zgodzę. Ale to jest wybór, na jaki Gibson się zdecydował. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka... Gdyby wszystko było wyrobione według normy średnich ludzkich możliwości, rozłożone na 15 tygodni i zasłonięte kurtynką przyzwoitości, film niczym by się nie róznił od Złotego krzyżyka i Jezusa-tramwaju.
Nie zgodzę się również co do niemożności interpretacji. Chyba, że "interpretację" traktować po "szkolnemu", jako rozebranie wiersza na epitety, przenośnie, animalizacje, szukanie rymów męskich i żeńskich i odwieczne pytanie "O co autorowi chodziło?". Tyle, że wtedy to jest odbieranie autorowi prawa do wypowiedzenia własnego zdania. Osobiście takim "interpretacjom" jestem przeciwny.
Zaś interpretacja w sensie osobistego odbioru filmu, jak widać doskonale po tym, co się dzieje na wszelkich polach dyskusji, jest różnoraka. Mówię choćby o tym, że jedni widzą w filmie krwawą jatkę, inni traktują to jako film o przebaczaniu, inni o poświęceniu a jeszcze inni twierdzą, że jest antysemicki i już... Ale nie tylko.
Pozostawię bez komentarza hasła, że "Ktoś, kto nie słyszał o religii katolickiej, nie będzie wiedział o czym ten film jest". Wiedziałaś doskonale, o czym ten film jest. Każdy, kto ma dostęp do jakichkolwiek mediów, wiedział. Od lat nie było chyba filmu, o którym by tyle mówiono. Hasła "Najkrwawszy kin w historii", "Wierny Pismu Świętemu" i masa podobnych jasno zdefiniowały, jaki typ obrazu Cię czeka. Byłaś poinformowana, ostrzeżona... I tyle. Jak wiele osób na tym świecie, wiedzących co to jest "kino", nie wie, kto to jest Chrystus? Gibson wiedział, kto będzie oglądał jego film. Bynajmniej nie kosmici albo potomkowie współczesnych z dwudziestu wieków w przód (bo takie przykłady też padały, gdy była mowa o niezrozumieniu...).
Zgadzam się w zasadzie tylko co do ankiety. MTV złote krzyże w 100%.
Kończę. Miałem się w ogóle na forum "Pasji" nie udzielać, bo nie uważałem tego filmu za coś, co się wstawia do pierwszej piątki i rozdrapuje na zasadzie "ten zagrał fajnie, a ten nie". Ale patrząc, o czym ludzie dyskutują, pomijąc zupełnie sens powstania tego filmu, nie wytrzymałem. Także "popełniłem" swojego posta, wybaczcie wszyscy, którzy to czytacie....
Widziałam komentarz „gdzieś już to widziałem”, a nie odpisywałam, bo nie widzę sensu w odpisywaniu ignoratom :). Bo- troszkę o cos innego w Pasji chodzi . Z B. łączy Pasję jedynie monumentalizm i reżyser. A reżyser każdy ma swój styl. Tarantino też go ma, Hitchcock także i nonsensem jest uważanie że każdy kolejny film reżysera to kalka z poprzedniego.
Teraz pogubiłem się całkiem z tym, komu Ty w zasadzie odpowiadasz... A ponoć nowa forma listy dyskusyjnej miała być bardziej przejrzysta... No jasne...
Tak czy inaczej - z powyższym się zgadzam, nawet napisałem coś podobnego wcześniej, i jeśli to było do mnie, to ja nie mam pojęcia czemu.
Zgadzam się z Tobą. Także napisałam że trudno oceniać go w kategoriach „dobry - zły” . Można docenić całą jego wielkość od strony technicznej, ale.. to jakby zostaje w tle. Co do „oczyszczenia”- owszem, ale dla mnie większą wagę ma zrozumienie. A ja dużo większe mam dla osoby Jezusa po filmie Gibsona, aniżeli Biblii. Pamiętajmy przecież że ów obraz to nie mistyczne przeżycie i studium wiary. To uświadomienie realizmu Bez względu na to czy ktoś jest wierzący czy nie, może ujrzeć Człowieka, a nie Boga. Może ujrzeć dlaczego tylu ludzi umierało od biczowania. Nie mogę zupełnie pojąć zatem twierdzenia, które wielokrotnie się przewija- a tylko małą część forum przejrzałam, o tym że nie zrozumie go ktoś kto nie jest wierzący. Dlatego polemizowałabym z Tobą na temat spojrzenia w sposób realistyczny (czy u Ciebie realny i realistyczny to synonimy, bo jeśli nie, to rozumiem i przepraszam za „czepianie się”). Film pokazał przecież dosłownie realistyczna stronę. Na tym on polega. Sfera mistycyzmu, religii- to sfera ducha, zrozumienie cierpienia za grzechy wszystkich, a nie cierpienia dosłownego. Gibson ukazuje to cierpienie dosłowne, wynikające z bólu czysto ludzkiego. I moim zdaniem stąd wynika empatia widza. Bowiem jest to granica czysto ludzkiego rozumienia. Ciężar grzechów, itp- to już rozumienie w sensie religijnym. I ty zaczyna się mistycyzm. Gibson go omija natomiast.
Co do komentarzy ludzi- czy nie masz wrażenia często że.. nie są one inspirowane filmem, a tym co się przed jego wyświetleniem działo? Sama też się chyba tego obawiałam, więc do tej pory nie czytałam wszelkich recenzji i kłótni- więc właściwie tylko o jego „antysemickości” do mnie dotarło przed jego wyświetleniem. Tylko faktem jest że to twierdzenie to efekt domina, bo nikt myślący tej tezy nie powtórzy.
Co do dyskusji na temat Pasji- sens powstania tego filmu też jest polem do intepretacji, ale ta kwestia mnie akurat nie interesuje. Tę sferę zostawmy reżyserowi.
Twój post nad wyraz przyjemnie się czytało, bo...w całej tej zawierusze dyskusji mimo przeczytać coś na poziomie i stonowanego.
Hm... Dzięki za odpowiedź, i to w jakimś takim cieplejszym tonie.
Poza pewnymi detalami, i to miejscami zapewne wynikającymi z różnego interpretowania różnych słów (coś jak "kicz" i "groteska"...), rozumiemy się doskonale. A to miłe, bo w pewnym momencie naprawdę odniosłem wrażenie, że poza kilkoma osobami z mojego bliskiego otoczenia, nikt tego filmu nie odebrał właściwie...
Z efektem domina i widzeniem tego, co palcem pokazą, też się zgodzę. Też zresztą pisałem gdzieś o tym.
Do "oczyszczenia" zrozumienie jest wg mnie niezbędne, dlatego zostawiłem to niedomówione, w domyśle.
Słowa "realizm" i "realność" mogą jak dla mnie różne znaczenie przyjmować, w zależności od kontekstu. W tym konkretnym przypadku miałem na myśli to, że zwykły, standardowy, podręcznikowy człowiek nie byłby zapewne w stanie tego wszystkiego przetrzymać, i częścią wiary jest przyjęcie, że Jezus nie był zwykły, podręcznikowy. Natomiast co do tego, czy było to przekonywujące, to jestem jak najbardziej na tak. I nie, to nie byłoby czepianie się w żadnym wypadku. Jeno dyskusja ;)
Haha- no tak Piotrze, to z Tobą rozmawiałam przecież na temat pojęcia kiczu:):) Co do Pasji ...jednak się w sumie zgadzamy :)
Co do poprzedniej mej odpowiedzi- było to do Anonima, który także deja vu miał- forum troszkę mniej przejrzyste, ale w sumie lepszy to pomysł od listy.
Do Pasji jednak powracając- nie uważam że jest jakiś patent na odbiór właściwy. Jednakże drażniące jest powtarzanie sloganów, czy też sprowadzanie wręcz interpretacji do oceny wiary postowiczów, co- jak dla mnie- jest niebywałą hipokryzją! Ale tu już odrobina wrażliwości się kłania. Rozumiem że dla niektórych to przeżycie religijne- i jeżeli inteligentnie opiszą dlaczego- tylko brawa. Rozumiem też że niektórzy nie są za realizmem brutalności. Kwestia argumentacji po prostu. Nie rozumiem natomiast komentarzy w stylu :”Słaby technicznie”- bo to jest powtarzanie opinii chyba bardzo niewydarzonego krytyka, albo też zwykła ignorancja i chwilowa pomroczność jasna.
Co do zgadzania się z Tobą- widzisz- co znaczy „standardowy człowiek”? Ale to kwestia na długą dyskusję i raczej nie w temacie. Postać Chrystusa to postać biblijna. Taka jest też gibsonowska, ale jeżeli chce go ktoś zinterpretować jako niezwykłego Człowieka, a nie nadprzyrodzonego? Z resztą na tym to polega- umarł jako Człowiek, nie jako Bóg. Film w końcu mogę ocenić z dystansem... ale i tak na innym poziomie niż większość. Teraz dostrzegam w pełni wspaniałą grę aktorską, muzykę i pracę kamery. Bo zostaje to w pamięci, mimo ...że nie było to ważne gdy oglądałam. Po prostu wspaniale uzupełniało to co na pierwszym planie.
Aż mi się smutno zrobiło. To ja Cię rozpoznałem pod zmienionym imieniem, zmienionym zdjęciem (beatyfikację odwołali?), a Ty mnie w wersji podstawowej nie mogłaś? =]
Tak czy inaczej - co do Tarantino też się w sumie zgadzaliśmy (że jest dobry), a w kwestii Lyncha to w ogóle nie było o czym dyskutować. Nie zaskoczę Cię pewnie, jeśli powiem, że pod listą "zażaleń" na wypowiedzi większości ludzi mógłbym sam się podpisać.
Także przejdę do detali - tak jak i poprzednio =]
"standardowy człowiek" - tu miałem na myśli taki szablonowy rozrys z podręczników do medycyny. No wiesz: stan stabilny, ciężki, krytyczny, ten-człowiek-powinien-już-nie-żyć. Chrystusa by pewnie bez zastanowienia umieszczono w tej ostatniej kategorii, gdyby go dowieźli do szpitala z biczowania. Całość filozofii =]
"Słaby technicznie"... Nie wiem, czy pijesz do mnie w tej chwili, czy do kogoś innego =] Tak czy inaczej, sam rzuciłem hasłem, że film techincznie nie jest dobry. I bynajmniej nie powtarzałem wtedy niczyich opinii.
Nie chodzi o to, żebym miał zarzuty do aktorstwa. To było zachwycające. Zwłaszcza Belucci, co do której mój stosunek przed "Pasją" był daleki od zachwytu, niesamowicie mnie zaskoczyła. Praca kamery przez większość czasu była doskonała. Muzyka - również fantastycznie. Nie takie "technikalia" miałem na myśli. Chodziło mi o słabsze momenty. Sceny, które - rozpatrywane pod kątem standardowego kina - nie wypadają dobrze. Sceny nie komponujące się z poziomem całości. Jak ten moment ze stołem, czy kroplę, czy wrzeszczącego Szatana.
Ale zaraz się z tego tłumaczę. To nie jest żadne kino standardowe. To jak ocenianie wiersza według norm dla epiki. Nieporozumienie, jednym słowem. Więc nie zamierzam tego robić.
I tyle. Chyba więcej niedopowiedzeń nie ma?
Chyba nie zasłużyłam na tę beatyfikację:) Powiedzmy iż w zawieszeniu jest!:)
A nie „piłam” do Ciebie, bo nie zauważyłam abyś krytykował. I ja mówię właśnie o pracy kamery i aktorstwie. Motyw z krzyczącym szatanem - rewelacja! Sama miałam zastrzeżenia, ale szybko pogląd swój zweryfikowałam. Nie rozumiem zażaleń do M.B. W Pasji prezentuje swój zwykły poziom. Mnie niekoniecznie odpowiadają filmy w których występuje, ale kreacje potrafi stworzyć wspaniałe. I w Pasji NIC NOWEGO nie pokazuje.
Co do kropli spadającej- też mi się podoba, albowiem nie zeszła ona na drogę kiczu (ah, tylko nie zaczynajmy naszego ulubionego tematu :P) Pozdrawiam.
Hmmm, a juz myślałam,ze przynajmniej Ty będziesz konsekwentny...
i zapytuję, skąd wiesz, jaki jest Kościół(instytycja) skoro do niego nie chodzisz? Domyślam się, że z "rozmaitych opowieści", bo ja chodzę i mogę Cię zapewnić, że mój Kościół n i e jest instytucją finansową! Nie ma w nim też czegoś takiego jak"punkty programu"("główne"czy nie), to nie jest film czy przedstawienie, zapewniam Cię...
Poza tym,jak pewnie wiesz, "każdy szuka swego"...Ja wiem dlaczego, z jakich pobudek, co wnoszę,czego oczekuję, chodząc do kościoła(budowli).
Spróbuj spojrzeć na SPRAWY BOSKIE n i e poprzez tacę...
Nie można też zgodzić sie z negowaniem historycznych, kronikarskich(!) zapisów licznych wersów w Biblii.
Ale w y b a c z a m.......Ewa
Spokojnie, nie wyciągam żadnych wniosków z cudzych opowieści. Byłem w kościele wielokrotnie i zdążyłem dozbierać się własnych doświadczeń. W telewizyjnych wiadomosciach też przykładów na nieodpowiednie jego działania nie brak. Jeśli chcesz o tym podyskutować, zapraszam na GG (4969524) albo tlen (pjotroos), bo nie uważam forum filmowego za właściwe miejsce na tego typu dyskusję.
A niekonsekwencję może najpierw mi wskaż, a dopiero potem ją wybaczaj bądź nie. Ja takowej nie dostrzegam.
Ankieta faktycznie jest beznadziejna. Skąd jak mam wiedzieć, czy "tak było"? Nie jestem historykiem, żeby móc to określić.
Co do samego filmu - był słaby jako film, jako dzieło. Technicznie też do niczego. Jako film dokumentalny - sądzę, że był świetny. I takie chyba miało być jego zadanie, Gibsonowi właśnie tylko o to chodziło, żeby pokazać, jak to opisuje biblia.
:):)Ja historię studiuję, a ankieta i tak jest mym zdaniem szczytem prymitywizmu. Ale historia tu niewiele i tak ma do rzeczy. To po prostu zrozumienie filmu zupełnie na opak. A co do technicznej strony filmu- jest świetna. TAkie kwestie nie podlegają dyskusji, bo ujęcia są niesamowite. Może niepodobać się zwalnianie kamery (mnie akurat to odpowiada), ale faktem jest że technicznej strony nie da się skrytykować.
Od pierwszej twojej wypowiedzi zauważyłam, Mariko, że nie jesteś wierzącą osobą, przynajmniej nie w katolickiego Boga... Piron z Tobą kim jesteś... Dla mnie jesteś w**********ką. I niczym więcej. Oby takich jak ty bylo jak najmniej...
Nie do mnie to napisałeś- ale proszę Cię: nie wpisuj się więcej, bo takie wypowiedzi świadczą o Tobie tylko i wyłącznie. I nie oceniaj wiary kogoś- bo to hipokryzja. To strona filmowa, a nie inkwizycja! Zastanów się następnym razem kilkakrotnie- potem odejdź od klawiatury. Nie dziwię sie iż się nie podpisałeś. Pozdrawiam i życzę większej wrażliwości, wyczucia i wzrostu poziomu intelektualnego.
A kim Ty jesteś, że możesz drugą osobę nazywać hipokrytą??????? Kto Ci dał prawo mówienia kto ma pisac, a kto nie???
Podziwiałam Cię, za Twe dojrzałe wypowiedzi, ale sama powstrzymaj język.
Większa wrażliwość? A czytałaś inne wypowiedzi tej... mariki???? Nie pieprz mi tu o wrażliwości względem osoby, która sama jej nie ma dla drugiego człowieka. Zaatakowała mnie, a ja nie lubię jak sie mnie atakuje...
Nie oceniam wiary lub niewiary jak kktoś jej nie ma.,.. Po prostu była to dchwilowa złość., Fakt nie powinnam tego napisać. Jedynie dziękuje buddzie? Jahwe? Allahowi?że nie spotkam na swojej drodze osby, która kryje się pod pseudonimem Maria.
No cóż. Oceny do paru osób nie zmienię, bo czytam wszystko, a nie wybrane posty.
Również pozdrawiam..
MMagdalena
Hipokryzją jest ocenianie czyjejś wiary. To portal filmowy, nie religijny!
I nie interesują mnie inne wypowiedzi Mariki- jestem na tej stronie, i mogę ocenić ową.
Natrafię na inną wypowiedź- także ocenię ową, a nie osobę. Najśmieszniejsze w tym jest to że nic antyreligijnego nie napisała. Nie zgadzasz się z jej oceną filmu- napisz to. Porozmawiaj z nią na priva, a nie zarzucaj czegokolwiek na forum publicznym. Swoją drogą wiara to tak osobista kwestia że NIKT nie ma prawa jej oceniać- ani inny człowiek, ani ksiądz. Dlatego...może ja też reaguje już ze złością na takie posty. Po prostu ubzdurałam sobie że na forum filmowym powinna się pisać o filmach, a nie obrażać kogoś. Pozdrawiam ;) Iwona K.
Ale się narobilo. Nie bardzo wiem, pod którym komentarzem zareagować, tym bardziej że na nowym Filmwebie (który poza tym jest cacy) nie wynika bezposrednio, czyja odpowiedz któremu komentarzowi jest przyporządkowana.
Przede wszystkim cieszy mnie, że dzięki mojej kontrowersyjnej wypowiedzi przynajmniej dwie osoby z uczestników w powyższym temacie odnalazły się jak w korcu maku - takie odnoszę wrażenie - i uważam że super.
Nie widzę żadnego uzasadnienia, żeby obnażać się z moim wyznaniem czy też bezwyznaniowością, bo to nie należy do tematu, a niezależnie sprawy religijne traktuję na równi ze sprawami alkowy - nie tabu ale dyskrecja.
Dla części narwańców, którzy chętnie napluli by mi w twarz za całokształt moich wypowiedzi dot. Pasji podaję mój numer na gadu-gadu: 7905259.
Zapraszam też do rozmowy życzliwych.
Nie czuję się obrażona. Niemniej dziekuję za wstawiennictwo w obronie mojej godności.
To tak, jak w opowiastce wschodniej: "Doniesiono ci, że ktoś mówi źle o tobie. Ale czy doniesiono ci również, że z tego powodu masz się źle czuć?"
Ukłony dla wszystkich - Maria
Jestem sklonna przeprosić, jeżeli rzeczywiście bezpodstawnie Cię zaatakowałam - przypomnij mi tylko, pod którym tematem miało to miejsce i której z Twoich wypowiedzi dotyczyło. Nie wiem, czy bylaś wtedy zalogowana, więc może być problem ze szczegółową lokalizacją.
Cześć Wam
Może nie Ty powinnaś przepraszać, a raczej ja... Więc.. Przepraszam.
Rzeczywiście powinnam się pohamować, ale nie potrafiłam, dlatego też raz w podobny sposób straciłam przyjaciela... nieważne. W każdym razie zgadzam się w 1000%, że powinno się mówic o filmie jaki był, czy się podobał czy nie i takie tam inne pierdoły, ale po co mówić czy to trwało 12 godzin czy 12 i 10 min? [W końcu to wszystko zaczęło się w czwartek wieczorem, a dla jednych wieczór może być o 18?] Albo czy korona cierniowa to czepek czy wieniec? A głównie zdenerwowała mnie Twoja wypowiedź, gdzie m.in. napisałaś, że To nie miało miejsca. Takie jedno zdanie, ale tak mi podniosło ciśnienie... Nieważne, powinnam wtedy wyłączyć komp.
W każdym razie polecam Ci również, Mario {u nas mówi się na Marie, Mariki, więc to nie było złośliwie, a lekko gwarowo :-)}, jeżeli chcesz być bardziej wiarygodniejsza również polecam przejżeć katolickie strony jeżeli interesuje Cię Męka Pańska. Wtedy poznasz drugą stronę. O ile Cię to rzeczywiście interesuje..
Klaudio [o ile dobrze zapamiętałam Twoje imię] posłucham Twojej rady, dam się spokój z tymi stronami i znajdę sobie lepszy sposób na spędzenie s*******h wieczorów.
Pozdrawiam wszystkich Inter.. i życzę pogodnych, zdrowych dni 11,12.04.2004.
Powinna być "iuris", nie "iuvis"- zapewne literówka autora...a znaczy to tyle iż prawem ludzi jest głupota... Hmm...choc chyba ładneij by brzmiało: "przywilejem" ...Pozdrawiam
Dobra jesteś, ale to widocznie encyklopedia się pomyliła, bo mam juvis przez V. no nieważne, w kazdym razie dobrze przetłumaczone, a jak dobrze sobie przypominam to jest to łacina. Jezeli sie myle to wybacz.
PS. Jeżeli Ci się tamto spodobało to może to też? Z Bibli :-)
"Paveant illi ego non pavebo".
Pozdrawiam. :-)
to od prawa, a wiec: ius, uiris, z tego co pamiętam;)
Co do drugiego...hahah- test na łacinkę?:P; Pewien duchowny francuski ponoć wykorzystał ów cytat, gdy nie chciał aby ulicę wybrukowano:)...(heh- z Schopenhauera);Nawet w Biblii zatem gra słów występuje:)
Ale- tamto mi się bardziej podobało- jakoś prawdziwiej brzmi... a to...no cóż..:) POZDRAWIAM:)
Łacinką poslugujemy sie w liternictwie, a to co ci kolega zaserwowal to łacina. Ale rzeczywiscie taka juz Twoja maniera. Skoro z Księgi robisz książkę to i z łaciny łacinkę. A jak jedno tak i drugie ma kompletnie różne znaczenie.
Hhmm- czy Ty się urodziłeś z darem do "czepialnictwa" czy też taka Twoja maniera?
Dla mnei to nieco żałosne..ale jak tam wolisz, pozdrawiam:)
Ja to nazywam dążeniem do prawdy i nieodstępującym mnie wątpieniem. Twoja manierą natomiast wydaje się być skłonność do brylowania - do tego stopnia, że nie potrwafisz się przyznać nawet do najdrobniejszego potknięcia.
Jeśli można wtrącić - Choć pani zapewne obroniłaby się sama... - to pragnę zauważyć, że czepianie się zdrobnień, czasem nawet zmieniających dosłowne znaczenie danego słowa, jest z lekka niepoważne. Doskonale wiadomo, o czym toczy się rozmowa, - i bynajmniej nie jest to liternictwo - więc "łacinka" powinna być jasna i zrozumiała dla wszystkich używających mózgu zgodnie z instrukcją. Gdybyś jeszcze zmierzał(a?) do czegoś tym swoim wytykaniem palcem, mógłbym to zrozumieć. Ale uprawianie sztuki dla sztuki - takiej sztuki - jest w najlepszym razie nieprzyjemne.
Alfabet łaciński (łacinka)- alfabet, system znaków służących do zapisu większości języków europejskich oraz wielu innych. Jest najbardziej rozpowszechnionym alfabetem na świecie - posługuje się nim ok. 35% ludności.
A mowic o Biblii ksiazka, nawet jezeli wszyscy wiedza, w czym rzecz, nadal nie wydaje mi sie zabiegiem stosownym.
Zdrabnianie prosze bardzo - ale nie tam, gdzie zdrobnienie ma samo w sobie calkowicie odmienne znaczenie i tak naprawde zdrobnieniem zadnym nie jest.
A instrukcje do uzywania mozgu przyjme z wdziecznoscia.
Ależ dziękuję:) Trafnie to ująłeś P.:) Za to bronić bym się nie musiała- bowiem nie chce mi się już tracić czasu, a pan niezarejstrowany może napisać do mnie na stronę czy zostawić swe żale na gg mym: ależ prosżę: 3061109, i nie zamęczać innych czepianiem się słowek.
Tylko dorzucę iż kwestię "książki " aż nad to wyjaśniłam, licząc na umiejętność czytania "Czepialskiego"..cóż- pisałam do ściany, więc to mnie już chyba nauczy iż nie warto:)
Ale wyjaśnię jeszcze- "łacinka" - to jak najbardziej miła nazwa, wynikająca z sympatii do owego przedmiotu, której bezmiar nabyłam, po jego zakończeniu.
Pozdrawiam!:)
'łacinka' to niewatpliwie bardzo mila nazwa tyle ze oznaczajaca co innego niz Ci sie wydaje.
Jesli o ksiazke chodzi nie mowilas do sciany, tylko staralas sie przeforsowac swoja wersje rozumienia - niczym nieuzasadniona - zeby sie nie rozdrabniac krotkie pytanie retoryczne: czy np. na Ksiege Koranu powiedzialabys: ksiazka koranu?
W tym momencie mnie wykończyłeś...to powiem Ci to tu...hmm... robię specjalizację pedagogiczna, w ramach jednej „z”...tylko po to by się sprawdzić, a nie w ramach „przyszłości” . Czeka mnie jednak miesiąc praktyk. Jak będę miała takie dzieciaki jak Ty przez ten miesiąc- będę z mieczem przychodziła i polecą wszystkie główki!
I nie mów mi jak użyłam słowa „książka”, bo nie użyłam perioratywnie, a tylko w odniesieniu do ekranizacji. I nie wymądrzaj się- bo nie dla wszystkich Biblia jest świętą Księgą, a cos co ma okładki i kartki nazywa się K S I Ą Ż K Ą . Jeszcze nie przeczytałam nic inteligentnego z Twych wywodów, żadnych błyskotliwych refleksji, w temacie filmowym. I nie dziwię iż się nie podpisujesz, sam jesteś świadomy co piszesz?
Załóż jakąś bojówkę zwalczającą Wszechpolactwo czy pana Leppera...będziesz miał ucztę w znajdywaniu błędów. I myślę że będzie to bardziej na miejscu, bo chyba do Ciebie nie dotarłio iż to portal filmowy...choć nazwa „Film...” to w sumie sugeruje!
Szkoda tych biednych klawiszy. Żegnam! :P.
Nie chciałam Ci tego pisać tutaj, zaśmiecając stronę, ale widzę iż nie zauważyłeś jak zwykle sugestii w postaci odwołania do strony czy podania gg.
No cóż... Dyskusja z Tobą sensu najmniejszego nie ma...i tu zakończe najlepiej.
Pozdrawiam i życzę chyba większego dystansu do tego co piszesz. Bo owo „czepialnictwo” chyba wynika z narcystycznego delektowania się nim.
Pozdrawiam.
Coz - dla mnie Biblia tez nie jest swieta ksiega, co jednak wcale nie umniejsza jej znaczenia w kulturze zachodnioeuropejskiej. Jak Ksiega Koranu w kulturze krajow arabskich z przyleglosciami. Sa to podstawowe kodeksy moralno-etyczne, czy tego chcesz, czy nie. Nawet jesli sama swiadomie sie do nich nie stosujesz, i tak robisz to co najmniej na poziomie swojej podswiadomosci, bo tak gleboko te dziela zakorzenione sa w nasz oglad swiata.
A ze glowki dzieciakow poleca, to mnie nie dziwi, bo idziesz w zaparte, nawet jesli nie masz racji - wyluzuj - spojrz na te strone czy to filmowa czy inna z jakiejs jasniejszej perspektywy. To wszystko to w sumie wirtualna zabawa i nic wiecej. A dzieki takiemu czepianiu sie z mojej strony byc moze pomagam Ci szybciej dorosnac.
Oczywiscie ostatnie slowo nalezy do Ciebie - niczego innego sie nie spodziewam.
Pzemilczę kolego, bo jak mówi mój kumpel- jestem głupia chcąc walczyć z wiatrakami. I faktycznie, coś mi dały Twe tyrady- przyznam mu dziś rację! Dzięki i pozdrawiam!:):)
Kilka wyjątków z Instrukcji Obsługi Mózgu, o którą prosiłeś:
- Nie stawiaj książek na pierwszym miejscu. Już od dawna wiadomo, że od innych ludzi można się nauczyć więcej, niż ze słowników i podręczników.
- Zwracaj uwagę na kontekst. Miejsce, w jakim toczy się dyskusja, temat, którego dotyczy. To również jest istotne.
- Nie każde słowo ma tylko jedno znaczenie. Pewne idiomy bądź zapożyczenia, wykorzystane w danej sytuacji, tak długo, jak pozostają jednoznacznie zrozumiałe, nie są nieprawidłowe.
- Nie zakładaj z góry, że całość racji leży po Twojej stronie. Idąc w zaparte automatycznie odcinasz się od napływu świeżej wiedzy.
- Słuchaj swojego rozmówcy.
- Nie obrażaj go. Na każde stwierdzenie z jego strony da się znaleźć kulturalną ripostę. Jeśli druga strona ogranicza się tylko do wulgaryzmów, przerwij rozmowę, gdyż jest bezcelowa.
Mam nadzieję, że to Ci nieco pomoże. Pozdrawiam i życzę powodzenia w praktycznym stosowaniu tych zasad =]
Pjotrze Tarczo Saureza wyraszajacy na potyczke z niewiedza gminu!
To mnie really zaskoczyles!
Nie stawiać książek na pierwszym miejscu? Od innych ludzi można się nauczyć więcej? Aha – dodales, że niż ze słowników i podręczników. Tyle że ja z podręczników już od dawna nie korzystam, a słowniki to każdy z nas powinien mieć jednak pod ręką, żeby nie pisac na chybił trafił wprowadzajac bezwiednie innych w błąd. A jeśli juz o książki chodzi, to ty uwazasz, że kto inny je pisze jak nie ludzie? Kosmici? Wlasnie ksiazki sa najlepszym przekazem wiedzy wszelakiej – przekazem przemyslanym w przeciwienstwie do wypowiedzi jak np. na Filmwebie, które rzadko sa przemyslane – raczej podyktowane emocjami przeslaniajacymi obraz tego, co naprawde istotne.
Chociaz z drugiej strony rzeczywiscie możesz mieć racje – to kacik dla amatorow filmow – do ksiazek wiec można nie siegac wcale – film prawde ci powie... Ale ubaw!
Drogi Panie Czepialski.../bo tak Cię nazwali :-)/
1. "(...)a to co ci kolega zaserwowal to łacina. (...). Pozwól, że się pośmieje. Gdzie tam napisane, że jestem facetem? Mam na imię Justyna. Fakt, nie podpisałam się, ale nigdzie nie napisałam, że jestem facetem!! W każdym razie na zmianę płci nie zanosi się. Jakoś mi dobrze z tymi wypukłościami. :-))))
Iwonko /a może mam napisać Iwono? :-)/ a mnie się bardziej podoba "aequam memento rebus in arduis servare mentem". Horacego. Za ewentualne błędy przepraszam.
Pozdrawiam
Witaj Justynko zatem:):) Bardzo trafny cytat...spokój umysłu się przydaje..:):)...Hmm.. jeszcze nie do końca mam opanowaną tą dziedzinę.. ;)
A co do pana Czepialskiego i Mej Tarczy także(hej!:))...hhmm...faktycznie, nie rozumiem o co chodzi z książkami. Moim zdaniem są bardzo ważne...chyba że Tobie , Ma Tarczo, chodzi o naukę postępowania z ludźmi- a to Cię poprę. Ale.. i tak wolę książki...bo ludzie to zbyt często strata czasu. Literatura nie!:)
A co do filmów- to inny rodzaj sztuki niż książka i nie można wcale banalnie rozgraniczać i wartościować jedno kosztem drugiego. Są rewelacyjne książki, są rewelacyjne filmy. A ideał często rodzi się z niesamowitego zrozumienia literatury i ekranizacji jej doskonałej- co K. Branagh niejednokrotnie udowodnił.
Pozdrawiam wszystkich!:)
Ludzie piszą książki, nie książki piszą ludzi. To po pierwsze. Chodziło mi naturalnie o podejście do innych ludzi, nie np. wiedzę z dziedziny historycznej. Tu również istotny był kontekst wypowiedzi.
Jeśli chodzi o wiedzę tematyczną, nie krępuj się w sięganiu w głąb opasłych tomiszcz, ale rozmów z ludźmi nie ucz się ze słownika synonimów i związków frazeologicznych. Dyskutując z tobą, można odnieść wrażenie, że mówi się do książki. Takiej przemyślanej, opracowanej, ale po napisaniu już nie do zmienienia. I wydrukowanej minimum 20 lat wstecz.
Po drugie, Filmweb jest miejscem otwartym dla wszelkiego typu ludzi, fakt. Także i takich, których wypowiedzi nie mam najmniejszej ochoty czytać. Ale ostatecznie to nie on się łączy ze mną. Poza tym, dostęp do portalu jest całkowicie bezpłatny, także nie zamierzam na niego kląć i złożeczyć. Osobiście czytam sporo, pisuję również. Jeśli chcesz mi zarzucić pisanie bzdur, może wskaż mi je palcem konkretnie. Jak do tej pory robiłeś to chętnie i z zapałem, choć nie zawsze w pełni przemyślanie.
Po trzecie: Czy poza kupą śmiechu z osób mniej (w Twoim mniemaniu) od Ciebie bystrych jest jeszcze jakiś powód Twojego wejścia na ten portal? Bo odnoszę wrażenie, że traktujesz go jako siedlisko głupoty wszelakiej i zło wcielone.
Po ostatnie - cynizm. Nie rusza mnie specjalnie, więc jeśli chcesz go anonimowo poćwiczyć, nim zaczniesz używać go pod imieniem własnym czy jakimkolwiek innym, nie krępuj się. Tylko staraj się unikać głupich błędów. Jak ten, że imiona pań odmieniają się inaczej, niż panów. Chyba, że Ty uznajesz tylko jedną płeć - niejaką Justynę też nazwałeś "kolegą".
I, już przy sprawdzaniu, co napisałem, rzuciła mi się w oczy jedna rzecz. Człowiek, który czepia się zdrobnienia "łacinka". sam pisze "To mnie really zaskoczyles". To jest poprawna polszczyzna? Ty jesteś poważny, człowieku?
HAHAHHA:):):):) Miałam cudną zabawę to czytając:):) FAktycznie- do Czepielskiego:):) Robisz "błędy" dozwolone w necie aż nad to, a jednak zwalczasz ową "manierę"... urocze są tak pocieszne istotki- wytykające "błędy" innym, a same czyniące to samo. To co piszę nie ma sensu, oprócz uswiadomienia Ci- zajmij sie może jakimiś błyskotliwymi komentarzami na temat filmów, a jeżeli już bronisz cnoty słownikowej poprawności- zacznij weryfikację od siebie. Pozdrawiam i uciekam na życie i cała reszta (aby zakończyć filmowo:P)!