Pasja

The Passion of the Christ
2004
7,5 242 tys. ocen
7,5 10 1 242172
6,8 42 krytyków
Pasja
powrót do forum filmu Pasja

RECENZJA FILMU „PASJA”, AUSTRALIJSKIEGO REŻYSERA I AKTORA FILMOWEGO MELA GIBSONA – PRZEJŚCIE W NOWY ŚWIAT.


Brawo za odwagę i próbę ukazania męki Chrystusa, jak również całego przewodu sądowego w sposób naturalny i autentyczny. Oglądając ten film, a każdy z nas zasiadający w kinowym fotelu nosi gdzieś tam w sobie głęboko ukryte pragnienie robienia filmów i niejednokrotnie w czasie projekcji ulega pokusie identyfikowania się z jego twórcą, czy też z jednym z aktorów odtwarzającym jedną z ról, dlatego na samym wstępie muszę zaznaczyć i przyznać, że podobnie jak chyba niezliczonej rzeszy innych widzów i mi udzieliło się podobne uzależnienie. W pewnym momencie zauważyłem, że wyprzedzam logiczne następstwo zdarzeń i poczułem się jakobym to i ja był na planie współtworząc owe dzieło. Ogólnie biorąc ujrzałem na ekranie to czego się spodziewałem i czego oczekiwałem. Wydaje mi się, że niczego w tej ekranizacji nie brakuje, niczego nie zaniedbano, ani też niczego nie jest za dużo, może tylko jedno czy dwa niepotrzebne, lub powiedzmy niestosownie ujęcia, mające jednak w filmie rangę raczej epizodyczną i symboli, a więc odgrywających rolę drugorzędną. Ekranizację ostatnich godzin życia Jezusa, a taki był zamysł przystępującego do realizacji tego filmu jego autora, zrealizowałbym chyba tak samo i na podobieństwo Mela Gibsona. Uważam też, że scenariusz „Pasji” napisany jest dobrze, a film zrealizowany ogólnie biorąc poprawnie pod względem teologicznym jak również i warsztatowym.

A oto, co w owej produkcji uważam za najlepsze i godne słów uznania jej twórcom.

Pierwsze słowa Jezusa na planie filmu po modlitwie w Ogrójcu, a więc po słowach wypowiedzianych do Boga Ojca skierowane są do Piotra apostoła, tego z uczniów, który w jego zastępstwie pozostanie na ziemi i kontynuować będzie Jego dzieło. Jezus zwraca się do apostoła wymawiając po prostu jego imię. Mówi Piotrze, innymi słowy opoko, potwierdzając tym samym jego wcześniejszy wybór i nominację, jako posiadającego władzę kluczy Królestwa Niebieskiego. Dobrze zrealizowana jest również scena walki w obronie Jezusa.

Jedne z pierwszych słów, konkretnie drugie wypowiedziane na planie filmu słowa Jana apostoła, zanim otrzyma od Jezusa nakaz opieki nad swoją Matką, to: „Idź tędy Matko”, będące niejako uprzednim obrazem skierowanego z krzyża do umiłowanego ucznia polecenia Jezusa, aby ten wziął Ją do siebie. Hm, a swoją drogą, szkoda, że nie zadbano o to w scenariuszu, aby były to pierwsze słowo skierowane do Matki Jezusa przez Jana apostoła.

Bardzo wymowny charakter ma również przebieg rozmowy z Piłatem. Zadbano nawet i o to, aby Piłat jako rzymianin wskazując na Jezusa, nie pamiętam już, przy której to było okazji uczynił ten gest lewą ręką. Zwracam uwagę na dobrą grę aktorów odtwarzających role Rzymian. Gra ich wydaje się być odmienna od pozostałych aktorów kreujących inne postacie w tym filmie. Odnoszę wrażenie, że jest to cel zamierzony. Grają recytując, a więc w sposób teatralny. Odróżniają się i wyróżniają w sposób zdecydowany od pozostałej grupy występujących na planie, wręcz jakby odgraniczając się i oddzielając od innych. Nawet rozmowa Piłata z Jezusem ma znamiona jakby przyjacielskiej. Widocznym jest, że Piłat jako przedstawiciel narodu, który z dotychczasowych w historii stworzył najdoskonalszą i najwyżej zorganizowaną i rozwiniętą cywilizację, ukazany jest z pewną dozą szacunku. Dlaczego Rzymianie odróżniają się od pozostałych postaci na ekranie? Być może dla wskazania i podkreślenia, że nowy świat, świat chrześcijański obierze sobie za stolicę właśnie Rzym, a chrześcijaństwo, nowa religia bardzo szybko rozprzestrzeni się na jego terytorium. Zaryzykowałbym również twierdzenie, że grupie wiernych podążających za Jezusem na Drodze Krzyżowej bliżej w sposobie myślenia i bycia do Rzymian niż do Żydów.

Dobrze zrobione w filmie trzy upadki drogi krzyżowej. Każda z nich ukazana jest w inny sposób, ma swoją wymowę i znaczenie. Bardzo dobry kadr potknięcia się Jezusa schodzącego po schodach. Wiemy, że niekiedy schodzenie z ciężarem jest trudniejsze niż wejście. Bardzo dobrze z retrospekcją z dzieciństwa jest ukazana Matka Jezusa na Drodze Krzyżowej, i jej, w dalszej części filmu bardzo sugestywne słowa; „Kiedy to się skończy”, czy też krew na policzkach, mająca swój symbol jako Współodkupicielki, stojącej pod krzyżem obdarzonej łaską Niepokalanego Poczęcia Maryi.

Wzrusza sposób poruszania się opuchniętego już skrępowanego i skutego łańcuchami Jezusa, Jego pytanie o zasadność uderzenia Go w policzek, zresztą bardzo dobrze zagrane, czy też wtedy, kiedy to sam ociera sobie twarz chustą z rąk Weroniki.

Niesienie krzyża. Szymon nie może unieść ciężaru, który przedtem niósł sam skatowany przecież i osłabiony już Jezus. Ukazany w ten sposób etap męki Jezusa ma bardzo głęboki sens teologiczny.

Ptaki w owym filmie. Gołębica na niebie na początku przesłuchania Jezusa to symbol obecności Boga, pocieszenia, umocnienia, zapowiedzi Jego zwycięstwa, dokonania dzieła nowego stworzenia, zauważamy zresztą że w pewnym momencie na widok gołębicy na twarzy Jezusa pojawi się dyskretny uśmiech. Odczyta On ukryte pod tym obrazem posłanie zwycięstwa i ostatecznego tryumfu przekazane Jemu przez Boga Ojca. Oraz drugi ptak, kruk wydziobujący oczy złoczyńcy, jako symbol skazańców i potępionych z własnej woli i wyboru, chociaż obraz ten bardziej niż w Biblii charakterystyczny jest dla ikonografii chrześcijańskiej. W Biblii ptak ten ukazany jest jako niosący z woli Bożej ocalenie prorokowi Eliaszowi. Jest też pierwszym ptakiem wypuszczonym z arki po potopie dla zbadania poziomu wód, ale nie znalazłszy suchej ziemi powróci do arki i dopiero drugi wypuszczony ptak, gołębica, no właśnie znów motyw gołębicy, na potwierdzenie odradzającego się stworzenia przyniesie do arki gałązkę oliwną.

Co więcej, scena ukrzyżowania. Zauważam w tej scenie umiejętne, jeśli nie perfekcyjne budowanie napięcia. Składają się na nie trzy ujęcia Marii Magdaleny: przerażenie, oczekiwanie i nadzieja, zresztą genialnie zagrane przez aktorkę Monikę Bellucci. Ukazane jest również scena ukrzyżowania poprawnie z teologicznego punktu widzenia. Nie jest ona, Maria Magdalena w kulminacyjnym momencie ukrzyżowania postawiona przed matką Jezusa. To Maryja ukazana jest najpierw po lewej stronie kadru, a następnie w centrum, podczas gdy Maria Magdalena pozostaje na lewej stronie kadru. I jest to poprawność zarówno warsztatowa jak i teologiczna.

Ciekawe na samym początku ujęcie upadku Jezusa z mostu w dół domniemanej otchłani tam gdzie znajduje Judasza, czy też scena inna scena kończącego swoje życie Judasza, z bardzo wymownym rozkładającym się ciałem osła w tle. Pamiętajmy, że zwierzę to było jednym z najbardziej cenionych wśród izraelitów. To na osiołku, podkreślając swoją godność mesjańską wjechał Jezus do Jerozolimy. Jakie zatem patrząc na fetor rozkładającego się ciała osiołka pojawia się pytanie. Być może najtrafniejszą odpowiedzią będzie takie. Nie zatracaj Judaszu swojej godności, do której podniósł cię Jezus. Oto, co w zamian zrobi z ciebie piekło.

Intrygujące ujęcie szatana w Ogrójcu, jak również ponowne jego ukazanie się w czasie biczowania Jezusa z karłem na rękach, karła przedstawiającego obraz grzesznego dawnego człowieka, którego to w pewnym momencie szatan nawet przytula do siebie, wyrażając tym samym, tak to odbieram, świadome i dobrowolne przylgnięcie do grzechu i nieprzymuszone pozostanie w jego niewoli. Jest to obraz szatana takiego jakim on w rzeczywistości jest, a więc szatana świadomie i z pełnym rozmysłem odrzucającego zbawcze dzieło Chrystusa, tę spadającą na ziemię po chwalebnej śmierci Jezusa na krzyżu kroplę wody, kroplę będącą zapowiedzią chrztu świętego, a więc sakramentu rodzącego nowego człowieka, czyniącego nas na podobieństwo umiłowanego syna Bożego Jezusa Chrystusa. I znowu muszę wyróżnić te scenę, jako bardzo trafne i znaczące teologiczne dopełnienie. Miałbym jedynie zastrzeżenia, co do sposobu przedstawienia samego kuszenia. W okresie mojej pracy misyjnej sprawowałem urząd egzorcysty i wielokrotnie dokonywałem uwolnień z mocy złych duchów. Miałem również do czynienia z samym szatanem. Szatan mówił głosem bardzo niskim, wręcz chrapliwym, poza tym przemawiał zawsze przez osoby będące w pozycji siedzącej. Uzurpuje sobie szatan tym sposobem zachowania przebywanie na tronie Bożym. Co więcej, osoby przez które mówił zawsze były pochylone nieco do przodu i widocznym było, że nie jest to dla nich pozycja normalna, że nie jest to pozycja komfortowa. Odnosiło się wrażenie, jakoby szatan pozostając w takiej pozycji ogromnie cierpiał. Dwukrotnie miałem taki przypadek.

Piękne dzieło, choć drogi twórco „Pasji”, czy nie ustrzegłeś się błędów. Nie jestem pewien, czy ktoś ciągnięty po ziemi głową do góry widzi świat normalnie, czy też odwrócony. Może jednak w tym przypadku chodzi o to jak postrzega otoczenie osoba doznająca spotęgowanego cierpienia.

A co do tych kilku niepotrzebnych, czy może zbytnio przerysowanych ujęć i symboli, to wydaje mi się, że obraz dnia codziennego z Nazaretu był trochę nazbyt nienaturalny i nie pasował do ogólnej atmosfery Twojego dzieła. I być może jeszcze inna scena, do której miałbym pewne zastrzeżenia, to ponad miarę rozbudowane dręczenie Judasza przez demona w obrazie małych dzieci.

No, a poza tym to jak to było w Świątyni Jerozolimskiej z kobietą przyłapaną na cudzołóstwie. Jak podaje Jan ewangelista Jezus wczesnym rankiem zjawił się w świątyni i zaczął nauczać i wtedy przyprowadzono ową kobietę. Na ekranie zaś cień padał trochę za blisko Jezusa, a więc robiliście tę scenę gdzieś tak około południu. No, ale to taki mały szczegół, prawdę mówiąc nie wiemy ile czasu Jezus nauczał, zanim tę nieszczęśnicę przed Niego przyprowadzono, może rzeczywiście tak jak Ty to widziałeś gdzieś tak w południowej porze. Ale następnym razem drogi przyjacielu z Australii, a spędziłem w Twojej ojczyźnie jeden z najwspanialszych okresów mojego życia, jeżeli jeszcze kiedykolwiek będziesz robił coś z Biblii, a zachęcam do ekranizacji dziejów dwunastu apostołów, albo coś ze sztandarowych postaci z życia Kościoła, to przed ekranizacją możemy jeszcze raz przejrzeć scenariusz. To tak dla pewności. Co więcej, mogę Twojej ekipie asystować na planie. Spełni się tym sposobem moje młodzieńcze marzenie zrobienia chociaż jednego filmu fabularnego.

I wracając raz jeszcze do sceny biczowania, bo muszę raz jeszcze do niej powrócić, ponieważ wywołuje ona najwięcej emocji i kontrowersyjnych dyskusji. Czy scena biczowania była przerysowana? Zachęcam do obejrzenia dokonanej na podstawie Całunu Turyńskiego rekonstrukcji na krzyżu ciała Jezusa. Otóż, ciało Jezusa było niespotykanie mocne i wręcz atletyczne. Codzienna ciężka praca uczyniła w jego ciele wspaniale rozwinięte mięśnie i mocne jak struny ścięgna. Możemy zapytać, dlaczego ciało Jezusa było tak mocne i sprężyste. Odpowiedz jest bardzo prosta. Trudem codziennej pracy i świętego wysiłku przygotował Bóg Ojciec swojego Syna do ponad dostępne ludzkiej świadomości, poznaniu i ludzkiemu wyobrażeniu cierpienie, i jak to się później rodzajowi ludzkiemu okaże będzie to cierpienie odkupieńcze i zbawcze.

Drodzy czytelnicy, filmową scenę biczowania oglądałem ze spokojem. Kto chociaż raz widział rekonstrukcję Chrystusowego ciała z krzyża, uświadomi sobie jak wielką miało ono w sobie ludzką siłę, moc i wytrzymałość. Chciałbym abyśmy i to wzięli pod uwagę a i wtedy lepiej będziemy mogli zrozumieć ogrom męki i cierpienia, jakie Jezusowi zadano. Stojąc pewnego dnia w hallu Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie na jednej z ekspozycji Całunu Turyńskiego, a było to chyba w roku 1986/87 i patrząc na rekonstrukcję Chrystusowego ciała na krzyżu doznałem bardzo głębokiego wzruszenia. Mimo woli wypowiedziałem jedno zdanie. Czyżbyś chciał Boże, aby Twój Syn a nasz Zbawiciel i Odkupiciel męczył się w nieskończoność. Wtedy zrozumiałem słowa mojego księdza proboszcza z lat szkolnych, który pewnego dnia na katechezie powiedział. Nie ma nic ponad cierpienie i mękę Jezusa, to On Jezus przyjął na siebie i przeszedł przez największe i najpełniej dostępne ludzkiej naturze i poznaniu cierpienie. Dlaczego? Jest to tajemnica Boga i choćbyśmy nie wiem jak próbowali ją poznać i zgłębić taką pozostanie. Wiemy jedno, jest ona najpiękniejszym darem Boga dla rodzaju ludzkiego.

Czy film był antysemicki, nie był. Po prostu Żydzi doprowadzili do wykonania wyroku na Jezusie i jest to poprawność zarówno teologiczna jak i historyczna.

A nowym ludem Bożym drodzy starsi bracia w wierze jest Kościół Chrystusowy. Przywileje, o których tak wszem i wobec głośno opowiadacie, których to tak się domagacie i przypisujecie je sobie już dawno i nieodwołalnie się skończyły. I to z woli Bożej. Bo to sam Bóg już na samym początku dzieła zbawczego oddzieli się od narodu żydowskiego. Oczekiwany przez was Mesjasz, okaże się być kimś więcej i kimś bardziej niż się tego spodziewaliście. Nie pojawi się jako typowy potomek narodu żydowskiego. Będzie pochodził z narodu, którym pogardzaliście, będzie Galilejczykiem.

I bardzo trafnie wydaje mi się przejście w Nowy Świat, innymi słowy oddzielenie się Boga od narodu żydowskiego, czy też oddzielenie się narodu żydowskiego od Boga ukazuje w filmie, że raz jeszcze powrócę do niej scena biczowania Jezusa. Jezus po ubiczowaniu go kijami podnosi się, wstaje również zdumiony tym, co widzi Rzymianin. Jest to scena bardzo wymowna. Odbieram ją jako konfrontację dwóch światów, Bożego i cywilizacji rzymskiej, najwyżej z dotychczasowych w rozwoju. Cywilizacji, która w niespełna trzy stulecia jako oficjalną religię przyjmie właśnie chrześcijaństwo. Jezus wstając w scenie biczowania ukazuje niejako swoją moc i potęgę, ukazuje, że jest ktoś potężniejszy ponad Imperium Rzymu. Rzuca owemu Imperium poniekąd wyzwanie. Żydzi odchodzą. I w tym momencie kończy się ich jako narodu pierworodztwo.

Zachęcam do obejrzenia tego filmowego dzieła. Zachęcam również i rodzimych twórców filmowych z niewidzącym metafizycznego przesłania w owym dziele reżyserem, panem Krzysztofem Zanussim na czele, w którego to filmach bohaterowie nie widząc wyjścia z trudnych sytuacji, czy też jak to sam twórca określa znajdując się w sytuacjach bez wyjścia przeważnie popełniają samobójstwa.
W Chrystusie i Maryi Niepokalanej.
Wybaczcie styl. Jak się jeździ po świecie zatraca się swobodę mówienia i pisania w ojczystym języku.


Opracowanie: O. Marek Mularczyk OMI