Patrzac na "Pasje" jak na kolejna super-produkcje stwierdzam, ze film nie powala. Owszem, sceny biczowania i ukrzyzowania wygladaly realistycznie, bardzo podobalo mi sie rowniez to, ze dialogi byly w jezyku hebrajskim (albo aramejskim, nie jestem w stanie stwierdzic), ale innych walorow nie dostrzegam. Jako osoba wierzaca bardzo doceniam przeslanie duchowe "Pasji" i pod tym wzgledem wywarla na mnie piorunujace wrazenie. Doceniam pomysl Gibsona, gdyz w erze "Supermanow" i "Matrixow" nie latwo przebic sie z czyms wartosciowym.
A co w tym filmie masz takiego wartościowego... jedynie chyba przemoc
względem drugiego człowieka bo cały film na tym sie jedynie opiera...
To jakaś jatka bez fabuły !!
weź prosta kobieto skoro dla ciebie to sama jatka bez fabuły to chyba nie zrozumiałaś filmu;] albo po prostu nie wierzysz w Boga.
Nastka - popieram w 100%
beatka_1989 powiedz mi tylko jedno, pomijając teraz kwestie boskości Chrystusa, czy on umierając na krzyzu grozi przesladowcom?? Przeklina ich lub wygraża im?? Obiecuje zemstę???
Ja jestem agnostykiem, ale fabułę filmu zrozumiałem. Zresztą była ona chyba dość wiernym odzwierciedleniem męki Chrystusa opisanej w przekazach biblijnych. Dlatego nie rozumiem czego oczekiwali ludzie narzekający na fabułę.
Co do samego filmu, to myślę, że prócz oryginalnych języków, warto pochwalić także muzykę Johna Debney'a, która na mnie przynajmniej zrobiła bardzo duże, pozytywne wrażenie.