Polubiłem ten film, choć nie zalicza się do najlepszych giallo. Prawdę mówiąc mam wątpliwości, czy można go w ten sposób zaklasyfikować. Powstał bowiem w latach 80tych, kiedy to gatunek degenerował się, powoli acz nieubłaganie przeradzając w erotyczny thriller.Proces można zaobserwować po zachwianiu proporcji: w klasycznym giallo najważniejsza była część kryminalna, erotyka była zaś dodatkiem. W erotycznym thrillerze jest zupełnie na odwrót. Mierzony tą (przyznaję, nieco uproszczoną) miarą PATHOS nie ma zbyt wiele wspólnego z giallo i nie powinien być oceniany w ramach tej kategorii.
Można oczywiście się spierać i wskazywać na podobieństwa do innych filmów z tego samego okresu, które niewątpliwie do gatunku się zaliczają, np. obie części SOTTO IL VESTITO NIENTE, również rozgrywające się w środowisku modelek i wykorzystujące stylistykę lat 80tych. Chyba jednak nie ma sensu przerzucać się argumentami, starając się na siłę zaszufladkować film, który stara się być oryginalny. Widać to chociażby w jego futurystycznej lokalizacji. Do czego ona potrzebna w fabule, która równie dobrze mogłaby się rozgrywać w czasach współczesnych?
Chodzi tu głównie o odrealnienie świata przedstawionego, zerwanie z realizmem na rzecz pewnej estetycznej wizji. Wizji, która ma najwięcej wspólnego z realizowanymi w tym czasie videoclipami. Tym właśnie wytłumaczyć można liczne przestoje akcji, w których obserwujemy fotografowane modelki albo tańczące pary. Prawie każda scena przywodziła na myśl jakiś znany teledysk, a to "Father Figure" George'a Michaela (modelki), a to "Flesh For Ecstasy" Billy'ego Idola. Prawdę mówiąc, kiedy śledztwo zaprowadziło bohaterki do gejowskiego clubu, liczyłem na powtórkę z "Relax" Frankie Goes To Hollywood, ale niestety, panowie bawili się grzecznie i nie dochodziło do podobnych ekscesów.
Stylizacja to podstawa tego filmu i nie sposób dobrze się bawić, oczekując od niego czegoś innego. Owszem, są tutaj morderstwa i to nawet krwawe, jednak widać wyraźnie, że twórcy nie chcą się na nich skupiać, bo znacznie przyjemniejsze jest fotografowanie pięknych ciał, wyginających się w rytmie popu. Gdyby Raffanini kręcił teledyski, byłby wszem i wobec chwalony. Ponieważ jednak stworzył coś, co w ogólnym zarysie przypomina giallo, spotyka się ze sprzeciwem ze strony fanów, którzy oczekiwali czegoś nieco innego. Tak to w życiu bywa. Mi osobiście przypadła do gustu stylistyka filmu, lubię kicz, pretensjonalność i seksualną ambiwalencję tamtej epoki, dlatego ocena taka, a nie inna.
Doskonała recenzja. Przeczytałem z przyjemnością. I z oceną się zgadzam, gdyż wystawiłem identyczną.
Uwielbiam wynajdywać takie kuriozalne pozycje!
Obsession: A Taste for Fear, to bardzo klimatyczny, napędzany kokainą, retro futurystyczny, odrobinę neo noir'owy, thriller erotyczny.
Świetne zdjęcia, muzyka, kolory, piękne kobiety, dużo bardzo stylowego kiczu, oczarowujący, odrealniony nastrój.
Czego chcieć więcej?
Może lepiej poprowadzonego wątku kryminalnego?
Osobiście nie miałem z tym dużego problemu, ale jak na thriller (zahaczający o giallo/slasher/murder mystery) nie ma tu zbyt dużo napięcia, a finał jest dość przewidywalny