Grossówna - w chwili premiery filmu kobieta 33- lub 34-letnia - udaje 19-latkę, która przebiera się za 13-latkę. A widz w to wierzy?
Paweł Gawłowski i Gaweł Pawłowski - naprawdę?
Skoro widz wierzy, że założenie okularów przez Clarka Kenta uniemożliwia jego rozpoznanie to równie dobrze 33-latka może przebierać się za 13-latkę ;)
Fakt.
W serialu komediowym Stanisława Barei "Zmiennicy" (skądinąd przeze mnie wielce lubianym!), dwójka bohaterów spędza ze sobą bardzo wiele czasu. I dopiero w trzynastym odcinku Jacek orientuje się, że jego zmiennik Marian to nie żaden Marian, lecz jego dziewczyna Kasia. Cóż za spostrzegawczość, prawda?
Długo można by ironizować na temat podobnie naiwnych rozwiązań fabularnych w wielu filmach, ale do niczego nas to nie doprowadzi. Po prostu, przy oglądaniu bardzo licznych obrazów - nie tylko fantastycznych - jest rzeczą wymaganą, aby widz zawiesił na kołku swoje wyczucie krytycyzmu. Inaczej nigdy nie będzie się dobrze bawił.
PS Co się zaś tyczy wieku, to w dawnych czasach standardowo kazano starszym aktorom odgrywać osoby znacznie, znacznie od siebie młodsze. Choćby Bodo w omawianym filmie: jest już przecież powyżej standardowego wieku amanta, a mimo to przedwojenna publika to kupowała. I nie tylko w Polsce tak się działo. Pamiętam stary film amerykański z postawnym Robertem Mitchumem w roli... studenta medycyny. Albo młodociani Romeo i Julia: aż do czasu pamiętnej ekranizacji Franco Zefirellego z końca lat 60. - parę kochanków też zawsze grywali "starszacy".