Kolejna apoteoza kapitalizmu.
To nic, że jesteś dymany przez system, że mieszkach na dziesięciu metrach kwadratowych, że sprzątasz kible, że z twojego życie rodzinnego nie zostały nawet zgliszcza... Uśmiechnij się, życie jest piękne! Na szczęście w ostatniej scenie bohater bardziej płacze niż się śmieje i tutaj reżyser przemycił trochę prawdy chociaż nie jestem pewien czy do końca świadomie.