7,5 29 tys. ocen
7,5 10 1 29430
7,1 57 krytyków
Perfect Days
powrót do forum filmu Perfect Days

! uwaga spoiler !
Żeby wczuć się w film i spotęgować wrażenia postanowiłem pójść na niego samemu i była to świetna decyzja.
Przeczytałem parę interpretacji tu na forum i postanowiłem że dodam kilka słów od siebie. Obraz rutyny, codziennego życia, "perfect days". Nic bardziej mylnego, według mnie to nie jest film dla wszystkich - widzimy tyle ile chcemy zobaczyć. Powtarzające się czynności, rytm dnia, zwyczaje ludzi - w końcu każdy z nas budzi się, odgrywa swoją rolę, wypełnia swój dzień zadaniami. Ale każda rutyna jest inna, a bieg filmu ujawnia że najdrobniejsze anomalie, wywracają nasze harmonijne życie do góry nogami. Możemy w tym schemacie trwać, i być największymi perfekcjonistami, ale nie uciekniemy od tego pierwiastka nieprzewidywalności. Pewnego dnia nasz współpracownik odejdzie z pracy, zapomnimy podlać rośliny, albo spotkamy kogoś na swojej drodze, kto czuje się podobnie (więc tak naprawdę nigdy nie będziemy do końca sami i bierni wobec życia - nie da się od tego uciec, żyjemy w społeczeństwie nawet jeśli nie będziemy się do nikogo odzywać).
W końcu gra w kółko i krzyżyk - podejrzewam że był to znany zwyczaj gry między pracownikami różnych zmian. I czy ta prosta gra może być odzwierciedleniem życia? Stawiamy kółko i krzyżyk, ale możemy nigdy nie wygrać, jeśli tylko odpowiednio stawiamy znaki. Tak jak życiem, wydaje się proste, oczywiste, ale czasem zdarzają się rzeczy (dla każdej osoby inne).
Czyszczenie toalet - syzyfowa praca, bohater jest perfekcjonistą, nawet w fotografii wybiera te kadry które uważa za właściwe, bez skrupułów - rozrywa te wspomnienia które mu nie pasują.
Wydaje mi się istotne wprowadzenie tu tej narracji - nie wiemy o człowieku nic i poznajemy go poprzez tę rutynę (bohater czyszcząc toalety i wynosząc śmieci wie co ludzie wyrzucają, on sam zna bardzo dobrze tokijczyków, ich zwyczaje). To sprawia że zachwyca go jednak ta "anomalia" i odskocznia od życia - zwraca uwagę na bezdomnego, zwraca uwagę na cienie drzew, rano spogląda na niebo.
Z pozoru poukładane rytmiczny tok dnia, ale okazuje się że sny są jakby widmem przeszłości od którego nie uciekniemy - musimy spać, przeszłość nie jest czymś co zostawiamy za sobą, że nigdy do niej nie wrócimy - pojawi się, tak, czy siak w snach. I pewnego dnia przychodzi do niego siostrzenica (to już było wyjaśnione w którymś wątku), i faktycznie można podejrzewać że zwyczajnie zmienił życie i chciał zerwać z przeszłością (jego ojciec mógł być despotyczny, nie odwiedza go), jego siostra - jakby z wyższych warstw.
Podsumowując, "perfect days" to iluzja. Tak jak podwójny cień, który nie staje się ciemniejszy, kiedy się nakłada. Jednak główny bohater w to wierzy i to sprowadza go do granicznego stanu z końcówki. Między przeszłością i teraźniejszością, tak naprawdę w zgodzie ze sobą i wydaje się tego świadomy, że życie składa się z dobrych i złych chwil i niezależnie od tego jak dokładnie wyczyścimy tokijski kibelek - zawsze znajdziemy brudną skazę, element którego nie doszorujemy - i nie uciekniemy od tego, bo jest to część naszej rutyny dnia codziennego.