Największym problemem tego filmu jest to,że bohaterzy nie mówią tekstami z książki tylko tym co wymyślił scenarzysta. Poza tym zachowują się zbyt współcześnie. To chyba razi jeszcze bardziej niż wypowiedzi. Nie umiem patrzeć na to nie zgrzytając zębami. Nawet międzyrasowa obsada tak nie przeszkadza jak te odważne współczesne gesty. 
Ale są też plusy.
- Anne jest w końcu ładna.
- Wentworth. Początkowo byłam sceptyczna. Ale po przemyśleniu spodobał mi się. Urodę nie ma oczywistej, ale ma coś w sobie. Zresztą charakteryzacja dodaje mu tego czegoś. W dodatku ma ładny uśmiech i głos. Zazwyczaj wygląda niechlujnie w zwykłych ciuchach, ale w mundurze super.- scena spotkania pana Eliotta że spacerowiczami.
 Czyzby Wentworth miał ochotę dać mu z liścia? Śmieszne to było.
- scena z listem była urocza. Była prosta i romantyczna.
-scena z wypadkiem Luzizy była w duchu Austen. Szkoda,że cały film taki nie był.