Dlaczego doktor ukrywa prawdziwa przyczyne smierci i przez to falszuje sekcje? Chodzi o wspolczucie dla mordercy? Ten sam doktor tak wzniosle opowiadal wczesniej o mozliwosciach medycyny i dochodzeniu do prawdy. Przyznam, ze nie za bardzo zrozumialam ten moment ...
wszystkie rozmowy prokuratora z doktorem o pięknej kobiecie Ci pomogą, wróć do nich. Zapewne chodzi o to, w którym momencie dochodzenia do wątpliwej prawdy o śmierci dochodzi do bezczeszczenia.
Jesli chodzi o tamte rozmowy to ja zrozumialam, ze ta piekna kobieta to byla zona prokuratora (co mi pomoglo? jego pusty wzrok i "kobiety potrafia byc okrutne i ile wiedzial o zwiazku "przyjaciela" i przebaczeniu, ktore dala mu zona). Nie zarzadzil sekcji, bo fakt, nie chcial oszpecic zony ale przede wszystkim wiedzial, ze jej smierc nie byla zbrodnia.
masz racje. a doktor nie chciał oszpecić tajemnicy zbrodni o której wiedział, a może ...
Po to aby jeszcze bardziej nie uprzykrzac i tak juz nielatwego zycia dziecku ofiary(czy tez morderdy jak tenze twierdzil).
Przychylam się, wszyscy dorośli są już skażenia tym syfem dokoła, dzieciak mimo traumy - ma jeszcze pokłady emocji do zagospodarowania, nie trzeba go niszczyć do końca piętnem takiej a nie innej świadomości.
Mało prawdopodobne. Ryzykuje, owszem, ale - kto to będzie sprawdzał? Jest jego orzeczenie i rozprawa szybko się potoczy. Tu nie ma nad czym się rozwodzić.
A on, doktor, przysłużył się i zabójcy, i jego synowi. Zbyt wiele widział nieszczęść.
W tej chwili - nie sądzę... Ale nie widziałem i nie przeżyłem tego co doktor. Myślę, że można go zrozumieć, choć trochę.
Ostatnia scena rozwiązuje tajemnicę. Scena dziecka idącego z matką. Lekarz ukrył prawde dla dzieciaka. Z pewnością zakopanie człowieka żywcem daloby prokuraturze pare argumentów więcej na wnioskowanie o dłuższą odsiadkę. A byc może, całkiem spostrzegawczy doktor, dowiedział się tego, czego dowiaduje sie widz, czyli, że oskarżony nie popełnił tej zbrodni.
Trochę słabo już pamiętam fabułę, to nie ona jest tu najważniejsza... Naprawdę to nie oskarżony jest winien? To kto zabił?
Nie jest to uwypuklone w filmie, bo de facto nie o winę tu chodzi. Ale... Są trzy kluczowe w kwestii winy sceny. W pierwszej dowiadujemy się z dialogu policji, że główny oskarżony obiecał matce bronic swojego młodszego brata, czyli takiego grubaska, który też jest w rekach policji. Druga scena to chwila przed odkopaniem zwłok, kiedy tenże młodszy brat mówi: To ja zrobiłem!, na co starszy brat ucisza go momentalnie. Trzecia scena to rozpacz oskarżonego, który rzucony zostaje kamieniem przez swojego syna, który de facto myśli, że jego ojcem jest denat. Rozpacz wynika po częsci z faktu, że chłopak nie wie kto jest jego prawdziwym ojcem, ani że to nie on zabił.
Tak, jest to prawdopodobne. Dlatego gdzieś już pisałem - przysłużył się zabójcy (bo oskarżony za takiego jest uznawany). Im szybciej ten wyjdzie z więzienia, tym prędzej bedzie mógł się zaopiekować rodziną. Nie że zamieszkają razem czy coś w tym stylu - chodzi o zwyczajne wsparcie finansowe, niezbędne dla tej kobiety i jej/ich syna.
Dla mnie to bez sensu, przecież to nic wielkiego dla rodziny, trup to trup, a sam podejrzany i tak odsiedzi dożywocie.
W Turcji raczej nie ma za to dożywocia. Zanim się tu zacząłem wypowiadać, sprawdziłem temat, może rok temu. Sprawca może wyjść po 8-10 latach. Przykłady są opisane w necie.
Za zabójstwo bez premedytacji (morderstwo) jest 8-10 lat, nie możliwe?! W USA jest kara śmierci a w Polsce dożywocie.
Tylko że tu nie było premedytacji. To raz a dwa, jak pisałem - dość szybko wychodzą tam z więzienia za podobne zbrodnie. Nawet po 6 latach. Przypadki są opisane w internecie.
Z tego rejonu na przykład: http://www.idziemy.com.pl/spoleczenstwo/turcja-15-lat-dla-zabojcy-bp-padovese
W Polsce nie ma czegoś takiego jak zabójstwo z premedytacją, a z pewnością nie nazywa się ono morderstwem. Jest zabójstwo z zamiarem bezpośrednim albo zamiarem ewentualnym. Termin 'morderstwo' używany jest czasami w piśmiennictwie prawniczym (ale z rzadka i nie do końca trafnie) dla rozróżnienia typów kwalifikowanych zabójstwa z paragrafu 2 art. 148 KK.
Wracając do filmu możemy się tylko domyślać, że zabił młodszy, gruby brat ale z jakim zamiarem, tego nie wiemy.
A morderca będzie sobie hasał na wolności. Niewinny altruista siedzi w pace. Super.
W Polsce za zakopanie żywcem dostałby zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi dłuższa odsiadka. Pewnie w Turcji jest podobnie. Pytanie, czy bracia wiedzieli, że ofiara jeszcze żyła w chwili zakopywania. Pewnie tak, skoro denat był związany. Bardziej istotne jest jednak pytanie, dlaczego lekarz chciał niższego wyroku dla sprawcy (sprawców, ściśle rzecz ujmując, ale jego brat jest mało istotny dla zrozumienia fabuły). Myślę, że dlatego, bo zobaczył w nim człowieka w przeciwieństwie do pozostałych uczestników nocnej wyprawy, dla których ważna była tylko procedura i suche fakty. No, prawie, bo oni nie byli tylko statystami w tej historii.