NIe znam książki, ale film słaby. Romansidło dla nastolatek z jednej strony a z drugiej "wojenna przygoda" dla małych chłopców. Dobre dla pokolenia "Twilight" ;)

Nie widziałam jeszcze filmu, ale znam książkę. (I od razu tłumaczę, że mój komentarz nie jest w stylu: "najpierw przeczytaj książkę, a później krytykuj" też mnie krew zalewa jak widzę dyskusje tego typu). To co najbardziej podobało mi się w tej historii to fakt, że napisał ją facet i dzięki temu nie było tam ckliwości. Nie mam już 15 lat i szukam jakiś bardziej ambitnych rozwiązać fabularnych. Był lekki romans (ale absolutnie nie trójkąt) chociaż chyba bardziej niż o miłość samą w sobie, chodziło o pokazanie tego, że człowiek nawet w obliczu zagrożenia ze strony drugiej istoty ludzkiej nie potrafi żyć sam. I postanawia zaryzykować. Druga rzecz, która sprawia, że książka podoba się i dziewczynom i chłopakom jest zagadka oraz klimat. Po przeczytaniu dwóch tomów dalej nie do końca wiadomo kto z kim, czy on to on, a ona to nie ona i ogólnie o co tym kosmitom chodzi. (Nie objaśniam, bo nie będę robić spoilerów). Podsumowując Twój komentarz powiem tylko: Aha, czyli tak jak myślałam. Spaprali robotę. Przynajmniej pójdę na seans przygotowana. Chyba, że jakimś cudem spodoba mi się. Grunt to mieć otwarty umysł.

Nie czytalem ksiazki wiec mam pytanie: ten koles co byl w polowie obcym i w polowie czlowiekiem mial nadludzka sile, wiec dlaczego inni ludzie ktorzy byli obcymi nie mieli tej sily??

Kto ich tam wie. Koleś powinien być nie tyle nadludzko silny, co zwyczajnie bardziej sprawny niż zwykły człowiek (wyczulone zmysły, lepsza sprawność fizyczna, większa wytrzymałość ciała), tak samo jak cała reszta tych obcych. Stawiałabym, że to zwykła próba pokazania go jako tego "lepszego" od zwykłych ludzi, przy jednoczesnym zapominaniu o zrobieniu tego z resztą przybyszów.