Szczególnie fajny i klimatyczny początek jest, przedstawiający historię Jasona. Wreszcie mamy odpowiednie tempo i atmosferę - ofiary są mordowane w pewnych odstępach, co powoduje większe napięcie, a nie jak w dwójce i trójce, że przez 50 minut nic się nie dzieje, a potem wszyscy giną w jakieś trzy minuty i finał, który trwa z 15... Efekty specjalne są OK, lepsze niż w poprzednim piątku, ale nadal twarz Jasona wygląda strasznie tandetnie, a nie strasznie... Muzyka nieco kulała, a szkoda, bo w trójce była bardzo dobra. Sporym minusem są mizernie rozpisane postacie - o ile w poprzednich częściach byli fajni bohaterowie, to tutaj mamy jakiś dziwaków i puszczalskie laski (ale za to nadal ładne). Końcówka pozostawia mieszane uczucia i wbrew tytułowi pozostawia furtkę to następnego odcinka.